Kiedy zaliczyli wszystkie możliwe sporty ekstremalne ogarnęło ich przerażenie. A więc to już wszystko? Naprawdę? Z depresji wyrwał ich genialny pomysł - wulkanoboarding, czyli zjeżdżanie z wielkimi prędkościami na desce z czynnego wulkanu.
Wybór padł na znajdujący się w Nikaragui wulkan Cerro Negro.
Powstała specjalna firma organizująca grupowe "zjazdy" i choć zaczęli ledwie cztery lata temu, już przewieźli 10 000 turystów.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą