Zdradzamy tajemnicę wywierania wpływu na władze

Na początek przygotujcie mocno zaciśniętą pięść.

Nie... kamieni nie trzeba, nie będziemy rzucać w szyby urzędu miasta, ani w nic innego.

Pięść potrzebna będzie do solidnego walnięcia się w pierś.

Niestety, własną.

Prosty przykład.

Jedziecie sobie w teren swoją piętnastoletnią bryką ful wypas, na którą złożyły się części ze szrotów całej zachodniej Europy aż tu nagle.... dziura w jezdni!!! Granda!!



Ogromna dziura, chyba ze 6 cm głębokości!!! Co za draństwo! Wasza limuzyna przystosowana jest wszak do jeżdżenia po dywanach (niekoniecznie czerwonych), a nie po takim badziewiu! Co robią władze?!

Gdzie nie pojechać, wszędzie to samo.



Drogi są w takim stanie, że wasze podwozie, z trudem doprowadzone do porządku przez szwagra cierpi na samą myśl o zetknięciu się z podłożem.




Pomimo demonstracji i głodówki od 12:00 do 14:00 miejscowe władze mają was w nosie i nie zamierzają zrobić nic by wasz pojazd nie był narażony na stres jeżdżenia po drodze grożącej śmiercią lub kalectwem. Nie pomagają prośby ani groźby.

Na wszystkie monity burmistrz lub inny oficjel rozkłada bezradnie ręce i standardowo zwala odpowiedzialność na wszystkie możliwe instytucje państwowe. Rzeczą podziwu godną jest fakt, że taki gość potrafi, za przeproszeniem, trwać na swoim stanowisku i 20 lat, a dziury jak są tak są.




Może więc to ty jesteś winien?

Tak, tak. Ty.

Nie umiesz odpowiednio zmotywować swojego samorządowca do zajęcia się tak ważną dla Ciebie sprawą.

A przecież to proste. Co lubi każda władza? No? No co lubi?

Tak! Oczywiście!

Lubi by ją chwalić!

Zamiast więc narzekać, zacznij chwalić odpowiedzialnych za stan dróg w naszym kraju.

Zapewniam, że to działa. I nie twierdzę tego gołosłownie bo mamy już pierwsze przykłady takich sukcesów.

Mieszkańcy pewnej pięknej gminy, w której drogi tradycyjnie przypominały o fakcie, że na Marsie też istnieje życie...



...zdobyli się na piękny gest wobec swojego pupila.

I wiecie co? To działa!