Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Wielka księga zabaw traumatycznych CXCII

29 097  
66   3  
Kliknij i zobacz więcej!Dziś o rowerkach, czajnikach, temperówkach, stołach oraz talerzach. Każda z tych niewinnych rzeczy ma jedną wspólną cechę. Czasem sprawia ból.

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

KONIK - SAMORÓBKA

Kiedy miałam 4 latka pogłębiała się moja fascynacja końmi. Jako że własnego konia nie miałam, postanowiłam zrobić go z rowerka. Do kierownicy doczepiłam "wodzę" (smycz dla psa), wsiadłam na rower, złapałam za nią i ruszyłam trasą dobrze mi znaną (po podwórku między kamieniami, potem po betonce przed domem). Wyjeżdżając z betonki nie wyrobiłam na ostrym zakręcie i zahaczyłam o furtkę.
Zafundowałam sobie lot na 1,5 metra w górę i z saltem wylądowałam na hałdzie piasku. Z rozwaloną wargą i paroma zadrapaniami poszłam do babci. Widząc jej panikę starałam się uspokoić ją słowami "To był bardzo zły konik, nie daj mu siana za karę". Od tamtego czasu na czerwone rowery nie wsiadam.

ReTh @

* * * * *

KUSZĄCY CZAJNIK

Pierwsza historia wydarzyła się jak miałem ok.3 lata, więc znam ją tylko od mamy. Pewnego dnia łaziłem po kuchni szukając zabawek. Zauważyłem czajnik. Pech chciał, że była w nim przed chwilą zagotowana woda, a czajnik nie był zamknięty. No to go biorę i CHLUST wylewam na siebie wrzątek. Płacz i do szpitala. Śladu już po tym nie ma.

NAUKA TAŃCA

Następna historia miała miejsce gdzieś tak w wieku 6 lat. Byłem w pokoju z siostrą, która słuchała akurat muzyki i chciała mnie nauczyć tańczyć. Ja tego nie chciałem i gdy poderwała mnie do tańca rzuciłem ją na drzwi (niestety szklane). No i było po drzwiach, ale na szczęście nic poza tym się nie stało.

DOBRA ZABAWA

Pierwsza klasa podstawówki. Uznałem włożenie palca do temperówki i zakręcenie nią za dobrą zabawę. Nic nie poczułem, ale po wyjęciu palca ze zgrozą patrzę, że nie mam paznokcia. Zawinąłem palec w chusteczkę i było OK, tylko trochę piekło.

SKOK

Trzecia klasa podstawówki. Huśtam się na huśtawce. Zimno się zrobiło, więc zeskoczyłem z huśtawki, jak to zawsze robiłem. Niefortunnie upadłem i nagle ręka zaczęła mnie strasznie boleć. Ledwo doszedłem do domu. Okazało się, że jest złamana.

by gaara412 @

* * * * *

NINJA

Kiedyś, jak miałem 6 lat, moją ulubioną zabawą było "bujanie się" na różnej maści półkach, stołach itp. Pewnego razu widziałem film o karatekach czy innych ninjach, jak kopią z wyskoku i z rozbiegu. No i w kuchni, jak nikogo nie było w pobliżu, rozbieg, skok, złapanie się stołu i jakiejś tam szafki i gleba na brodę. Okazało się, że stół był tłusty w tamtym miejscu no i ręka mi się poślizgnęła. Oczywiście "ja nic nie zrobiłem", ale dookoła krew: na podłodze, rękach, koszulce. Moi rodziciele zawieźli mnie na pogotowie żeby mnie "zszyli", ale się nie dawałem. Jako że byłem większy i postawniejszy niż na swój wiek, lekarze mieli problem ze mną. Dali mniejsze znieczulenie niż powinni ("dla dziecka 6 lat powinno starczyć") i podczas zabiegu zabiegu darłem się i rzucałem. Ale (o ironio) ze zmęczenia trafiło mi się zdrzemnąć, to i lekarze mieli trochę spokoju. A broda, cóż - blizna do tej pory, ale słabo widoczna.

NUREK

Kilka tygodni po poprzednim wydarzeniu zafascynowałem się nurkowaniem. Tak więc codziennie wieczorem w masce do nurkowania, w wannie, uczyłem się nurkować. Pewnego feralnego razu nie zauważyłem, że kran jest odwrócony w moją stronę. I chcąc się popisać (przed samym sobą) gwałtownie wyciągnąłem głowę z wody i łup! Po chwili oszołomienia uznałem, że czas wychodzić, ale zauważyłem czerwoną plamę na ręczniku i na podłodze. I nagle ból na samym czubku głowy, i w tym samym momencie wchodzi moja rodzicielka i wrzask: Jedziemy na pogotowie!!! Okazało się, że głowa rozcięta na 10 cm, niezbyt głęboko. Po jakichś 15 min na pogotowiu lekarz, który mnie "składał" poprzednim razem, spytał: "Co tym razem?", po czym mnie zaprowadził do zabiegówki. Na szczęście to wcale nie bolało, a pogawędkę sobie z nim uciąłem. Po zabiegu (ok.15 min) wyszedłem z opatrunkiem na głowie. Kolejna fascynacja "z głowy". A bliznę (kolejną) widać tylko jak mam ścięte włosy na bardzo krótko.

by kubermann @

* * * * *

POLSKIE RODEO

Mając około 5 lat i mieszkając na wsi, wraz ze swoim o dwa lata starszym kuzynem, którego rodzice hodowali krowę, często chodziłem z nim po nią, by przyprowadzić z pastwiska. Oczywiście nasze młode, jakże inteligentne umysły wymyśliły zawody w rodeo - kto dłużej się utrzyma na grzbiecie tejże krowy, podczas gdy drugi podjudzał ją do agresywniejszego poruszania się. Pomysł na swój sposób genialny, lecz nie pomyśleliśmy, by ujeżdżać bestię na łąkach zamiast po kamienistej drodze. W efekcie doznałem zwichniętego nadgarstka, pęknięcia kilku żeber i cudownej blizny na głowie, która do dziś przedziera się spomiędzy moich włosów. Druga ciekawa przygoda podczas tej samej zabawy przytrafiła się owemu kuzynowi. Mianowicie nasza bestia najwidoczniej nie wytrzymała nerwowo i postanowiła przyspieszyć kroku, gnając przed siebie - oczywiście z kuzynem na grzbiecie! Tak sobie podróżował pomiędzy domami sąsiadów, których min do dziś nie zapomnę. Na szczęście kuzynowi nic się nie stało, a Malinę (tak się zwała nasza bestia) ujarzmił jeden z sąsiadów.

by fs1986

* * * * *

ZIEMIA OBIECANA

Pewnego dnia upalnego lata, małemu szkrabowi w wieku przedszkolnym, zwanemu Piotrusiem, potwornie się nudziło. Rodzicielka moja zmrużyła na chwilę oczy, a z powodów temperatury drzwi balkonowe uchyliła, zostawiając malutką szparkę. Jako młody komandos nie mogłem odpuścić sobie szansy wydostania się na szeroki świat - balkon w wieżowcu. Jak pomyślałem, tak uczyniłem. Po chwili obserwacji zapierających dech w piersiach widoków zabrałem się do dalszych czynności operacyjnych. Misją okazało się grzebanie łyżką stołową w ziemi od kwiatów posadzonych na parapecie oraz obrzeżach balkonu. Moje zadanie przerwał jednak budzący Mamę dzwonek do drzwi. Sąsiadka z dołu przyszła zobaczyć czemu jej taras pokrywa się czarnoziemem. Od tamtej pory nie mamy kwiatów na balkonie.

NIE ŚMIEJ SIĘ DZIADKU Z CUDZEGO WYPADKU

Będąc nieco starszym urwisem (jakieś 5 lat) kochałem huśtać się na fotelu bujanym u mojej Babci. Któregoś dnia mój Dziadek, zobaczywszy mnie w ferworze zabawy z krzesłem na biegunach, postanowił podłączyć się na drugiego. wziął mnie na kolana i gdyby nie fakt, że ciągle chciałem bujać się jeszcze mocniej, pewnie nic by się nie stało. Żądni mocnych wrażeń wraz z Ojcem mojej Mamusi odchylaliśmy się coraz bardziej, aż w pewnym momencie fotel przeważył, a ja wyrżnąłem potężnie głową w ścianę za nami. Po usłyszeniu dobiegającego z dużego pokoju huku i płaczu nadbiegła Babcia. Opatrzywszy mnie, przystąpiła do karcenia za występek jedynego dla Niej winnego - czyli mojego Dziadzia. Przez zmętnioną szybę w drzwiach widziałem jakby serwowane przez moją Babcię pasy w dolne plecy kochanego Staruszka. Do dzisiaj zastanawiam się czy mój dziadek wtedy naprawdę dostał to lanie.

by piter80257

* * * * *

POSKAKAŁA

Miałam wtedy lat około 3. Pewnego popołudnia moja babcia (z którą wtedy mieszkałam po sąsiedzku) ugotowała pyszną zupkę. Ustawiła ją w talerzach na stołeczkach, koło łóżka (do tej pory zastanawiam się dlaczego tak). I akurat wtedy do akcji wkroczyłam ja, z szalonym pomysłem, by poskakać na tymże łóżku. Na nic zdały się prośby i groźby mamy i babci. Po chwili strąciłam jeden z talerzy z zupą (wrzątkiem). Cała zawartość wylała się na mnie. Dalszych wydarzeń nie pamiętam. Wiem tylko, że znalazłam się w szpitalu z poparzeniem 2 stopnia. Liczne blizny na prawej ręce mam do dziś.

by SuurProbleem

* * * * *

ROZBIÓRKA STODOŁY

Kiedy w dawnych czasach mojej młodości pomagałem rozbierać tacie starą stodołę, ten dał mi taki młotek murarski, co z jednej strony przypomina kilof. Ja rad z tego przystąpiłem do dzieła zniszczenia, maltretując pozostałość małego murku. Niestety, zapomniałem, że biorąc zamach młotkiem trzeba go odchylić w bok. Efektem tego jest niewielka blizna na czole i niechęć do używania siły przy rozbiórkach.

CEL - ZABAWKA. MISJA - ODZYSKAĆ

Przy przeprowadzce do nowego domu postawiono u mnie w pokoju wysoki (gigantyczny dla 7-latka) regał. Byłem niegrzeczny, więc moja mama postawiła mi moją ulubioną zabawkę na samym jego szczycie. Ja niewiele myśląc zacząłem wspinaczkę po półkach. Po osiągnięciu celu zszedłem szybciej niż miałem w planach - dalej pamiętam już tylko wyciąganie leżącego na podłodze mnie spod szafy i ogromnego guza na głowie.

by pablobbb

Traumatycy i wszyscy inni przeżywające mrożące krew w żyłach przygody! To seria o Was i dla Was! Klikaj w ten link i pisz! Opisz naprawdę traumatyczną historię, która zagości na stronie głównej i którą przeczytają tysiące ludzi! W tytule maila wpisz WKZT, to mi bardzo ułatwi zbieranie opowiadań.

UWAGA! Znaczek @ występuje przy nickach osób, które nie założyły sobie (jeszcze) konta na najlepszej stronie z humorem na świecie!

Oglądany: 29097x | Komentarzy: 3 | Okejek: 66 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

20.04

19.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało