Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Zrozumiane po latach XXII

28 202  
51   4  
Kliknij i  zobacz więcej!Dziś o rudych, odzywkach, których znaczenia do końca się nie zna, ziemniakach i Warsie, co wita nas.

Od urodzenia mieszkam w bloku, co nierozerwanie wiąże się z posiadaniem sąsiadów. Nie znałam takowych zbyt dobrze, zważając na mój młody, ongiś, wiek, więc nie kojarzyłam, kiedy rodzice rzucali różnymi nazwiskami. Jednakże w pewnym momencie zauważyłam, że ostatnimi czasy często w ich rozmowach pojawiają się tajemniczy "Rudzi". Nazwa ta wzięła się od pewnej pani, która mieszkała nad nami, a która właśnie zmieniła kolor włosów na oczojebny czerwony. "Rudymi" nazywali rodzice całą mieszkającą po sąsiedzku rodzinkę, wraz z płomiennorudą, nadobną niewiastą na czele. Jednakże owa istotna informacja jakoś nie dotarła do mojej świadomości i owi "Rudzi" byli nadal bardzo enigmatyczni.
Jako że łazienki w blokach, jak wszyscy doskonale wiedzą, nie utrzymują specjalnej intymności, ciągle mieliśmy sposobność słyszeć rozmowy sąsiadów z góry. Jednakże dla kilkuletniego dziecka przytłumione odgłosy, pojawiające się ni stąd ni zowąd w naszej łazience, były nieco osobliwe. A więc, reasumując, do dziesiątego roku życia byłam święcie przekonana, że "Rudzi" mieszkają w rurach łazienkowych, niosących echo ich rozmów aż do moich skromnych uszu.

Pewnego zaś razu, gdy moja młodociana osóbka miała na koncie około pięciu wiosenek, kochająca rodzinka postanowiła uwiecznić moje poczynania na amatorskim filmie, kręconym przez ochoczego tatulka. Innymi słowy, latali za biednym dzieckiem z kamerą, wypytując o rozliczne, nieistotne, za to bardzo, według nich, śmieszne szczegóły mojej krótkiej egzystencji. Nadto koniecznie chcieli wiedzieć, co jadam na śniadanko, obiadek i kolacyjkę, jak robię kupkę na nocniczku, jak bawię się misiem, słowem, uwieczniali moje bardzo bogate życie codzienne. Razu jednego kręcili moje zmagania z kromką chleba, którą uparcie chciałam posmarować połową słoika dżemu, przy użyciu tępego, krzywego nożyka. Oczywiście każde moje poczynanie musiałam opisywać, toteż i tym razem bez tego się nie obyło. Mama spytała, o jakim to smaku jest ten dżemik i otrzymała lakoniczną odpowiedź, że Łowicz. Wszyscy gruchnęli śmiechem, a biedne dziecko, z przytkniętą do twarzy kamerą, usiłowało uparcie przedstawić smak dżemiku, wypisany wielką czcionką na środku etykietki. Potem długo jeszcze nie mogłam zrozumieć, dlaczego w sklepie rzędy dżemów mają tę samą nazwę, choć są innych kolorów.

by Naomii

* * * * *

Mając jakieś 7 lat jechałem z kolegą w moim wieku i naszymi mamami samochodem. W pewnym momencie powiedział do mnie:
- Spadaj na drzewo.
Chcąc mu się odgryźć rzuciłem gdzieś zasłyszanym:
- Czochraj bobra.
Widząc, że matki się śmieją, przekonany o tym, że są pod wrażeniem mojej ciętej riposty, począłem dalej przywoływać odzywki starszych kolegów: "marszcz pingwina, ślizgaj bambusa, miętoś pytona, bujaj wory". Byłem taki dumny, że śmieją się razem ze mną, że tak mu powiedziałem! Dopiero po kilku latach dowiedziałem się, że te zwroty nie są synonimami "spadaj na drzewo".

by glina @

* * * * *

Gdy byłem młodszy i chodziłem do kościoła to nie potrafiłem odróżnić głosu organisty od głosu księdza proboszcza. I gdy organista coś gra i śpiewa, to ja ze zdziwieniem patrzę, że nigdzie nie ma proboszcza. Doszedłem do głupiego wniosku, że z pewnością ksiądz nagrał na kasetę wszystkie pieśni i są one puszczane w czasie mszy gdy go samego nie ma.

by fellowship

* * * * *

Jak miałem parę lat, nie wiem ile dokładnie, rozmawiałem z moją rodzicielką na temat wyścigów konnych. Akurat szykowała się jakaś rodzinna impreza i zanosiłem talerze i sztućce na stół. Moja mama coś tam gotowała w kuchni. Zapytałem, jak to tam jest w stajni przed wyścigiem, czy jeździec sam zajmuje się koniem i jak to się odbywa.
- Oni tam mają do tego osobnych ludzi - tłumaczyła mi mama - Jest tam jakiś stajenny... no wiesz, masztalerz.
W tym momencie z pewnym zaskoczeniem obejrzałem się na nakryty stół, na swoje miejsce.
- No... mam talerz - odpowiedziałem.

Mama oczywiście wybuchła śmiechem i wyjaśniła mi pomyłkę. Jednak jeszcze przez lata zastanawiałem się, co stajnia ma wspólnego z talerzami.

by Kiedra_666

* * * * *

Niedzielne popołudnie, wczesne lata 90., w tle Familiada. Byłam na etapie powolnego składania słów w zdania, w ramach ćwiczeń zadanych samej sobie czytałam kieszonkowe wydanie dowcipów. Sielską poobiednią atmosferę przerwałam pytaniem:
- Mamo, co to jest ego?
- Oj dziecko, dość trudno będzie mi to wytłumaczyć... Ale gdzie to masz?
- Bo tu mam napisane:
"Panie doktorze, mój mąż mówi, że mam pochwę jak studnia.
- Nic dziwnego...
ego...
ego..."

I już nie była w stanie zaspokoić mojej ciekawości.

by palnik

* * * * *

Gdy miałem 5, może 6 lat, babcia wysłała mnie do "okrąglaka" (naszego ulubionego sklepu) po 2 kilogramy ziemniaków. Poszedłem więc śmiało. Wchodzę do sklepu, uśmiecham się do pani ekspedientki, mówię grzecznie "dzień dobry" i pytam:
- Są ziemniaki?
Na co ona odpowiedziała że nie ma. Więc ja oczywiście niewiele myśląc zadaję drugie pytanie:
- A kartofle?
Ona uśmiechnęła się i uświadomiła mnie, że to to samo. Poczułem się wtedy trochę dziwnie, gdyż myślałem, że jestem mądry, a tu taka gafa.

by KeypaX @

* * * * *

Historia z czasów podstawówki.
Na polskim mieliśmy temat o nieporządku itd, w związku z czym pani zapytała nas, jak inaczej można nazwać bałagan.
Padają różne odpowiedzi: harmider, bajzel (teraz jeszcze chciało by się dodać p*eprznik i p*erdolnik...), aż w końcu koleżanka wypala- burdel! Chwila ciszy i tłumaczenie, że owszem można, ale nie do końca się powinno.
W każdym razie słówko spodobało mi się na tyle, że po powrocie do domu, kiedy siadłam do biurka celem odrobienia lekcji, zaczęłam drzeć się na całe mieszkanie (a może i nawet pół ulicy): burdel, burdel, burdel! Po pół minuty przybiegła moja mama i po krótkim śledztwie skąd dziecię słowa się nauczyło, zaczęło się tłumaczenie.
Mama - Bo widzisz, można tak nazwać bałagan, ale tak naprawdę to jest nazwa takiego miejsca, gdzie przychodzi pan i kupuje sobie panią na pewien czas...
(Ja) - I ona mu sprząta i gotuje?
Mama - Noo... Jeśli on chce to jak najbardziej.

Kochana mama.

by mumrick @

* * * * *

Kiedy byłem w pierwszych klasach podstawówki, chodziłem do kiosku kupować zdrapki. Pewnego razu chciałem kupić zdrapkę za 2 złote, ale miałem tylko złotówkę.
Wiedziałem, że można rozmienić pieniądze, więc poprosiłem w kiosku, aby pani rozmieniła mi złotówkę. Ale chciałem, aby rozmieniła na 2 złote. Nie wiedziała jak zamienić złotówkę w dwa, więc poszedłem do kolejnego kiosku, ale tam mi zamienił facet na dwie 50. Obleciałem wszystkie sklepy i kioski na moim osiedlu, ale nie udało mi się zamienić złotówki na 2 złote. Gdy już wiedziałem po jakimś czasie, że pieniądze się rozmienia tylko na mniejsze i przypomniałem sobie tę historię zdziwiłem się, jaki byłem głupi.

by TheWaldeusz @

* * * * *

Dni temu kilka miał miejsce zjazd mojej Rodzinki Kochanej. A że cioteczkę niejedną ostatni raz widziałam dziecięciem będąc, niejedną wzięło na wspomnienia. Ad rem: moi Rodzice Jedyni byli w posiadaniu płyty zespołu Wały Jagiellońskie, na której była piosenka "Wars wita was". Piosenka owa bardzo przypadła do gustu małej Hannyi. Szybko podłapałam tekst i byłam zachwycona, gdy rodzice prosili mnie o wykonanie owej pieśni przy każdej (podkreślam - każdej!) imprezie. Oryginał brzmi tak:

"Plim-plum. Uwaga, uwaga!
Pociąg osobowy z Warszawy Zachodniej
do Gdyni Głównej Osobowej
zwiększył opóźnienie do około
czterech tysięcy
sześciuset osiemdziesięciu ośmiu minut
i niniejszym uznany został za zaginiony.
Zaginienie może się zwiększyć lub zmniejszyć. Ktokolwiek wie o losie zaginionego,
proszony jest o zgłoszenie się
do Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych
lub najbliższej budki dróżnika."

Jedzie pociąg z daleka,
nikt na stacjach nie czeka
Maszynista ponury
sypie węgiel do dziury (do dziury)
Jadą cztery wagony
i piąty doczepiony
"Wars" zaś w szóstym wagonie
bigosem w nos nam wionie (nam wionie)

Za ścianą "Wars" wita nas,
"Wars" wita was, "Wars" wita
"Wars" wita nas, "Wars" wita was, "Wars" wita
"Wars" wita nas, "Wars" wita was, "Wars" wita nas
"Wars" wita, "Wars" wita nas

Jedzie pociąg z daleka,
nikt na stacjach nie czeka
A konduktor pijany
obija się o ściany (o ściany)
Jedzie wagon pocztowy,
poczciarz chłop jest morowy
Stoi, bo ma czyraki,
jadą listy i paki (i paki)

Za ścianą "Wars" wita nas, itd.

Tyle zwrotek dziecko zapamiętało. A wykonanie w mojej wersji brzmiało tak:

"Plim-plum. Uwaga, uwaga!
Pociąg osobowy z Warszawy Zachodniej
do Gdyni Głównej Osobowej
zwiększył opóźnienie do około
śfiftych tysięcy
sismiu siet f...f...f... ośmiu minut
i niniejszym uznany został za zagoniony.
(jak się za bardzo śmiali, i się zawstydzałam, śpiewałam za za ogony. Śmieli się jeszcze bardziej.)
Zaginienie może się zwiększyć lub zmniejszyć. Ktokolwiek wie o losie zaginionego,
proszony jest o zgłoszenie się
do Dykcji Okręgowej Kolei Państwej
lub najbliższej budki dróżnika."

Jedzie pociąg z daleka,
nikt na stacjach nie czeka
Maszynista ponury
sypie węgiel na tóry (na tóry) ["tóry" od "torów". Nie potrafiłam wyobrazić sobie tej dziury, no!]
Jadą cztery wagony
i piąty doczepiony
"Mars" zaś w szóstym wagonie
z bigosem na stadionie (na stadionie)

Za ścianą "Mars" wita nas,
"Mars" wita was, "Mars" wita
"Mars" wita nas, "Mars" wita was, "Mars" wita
"Mars" wita nas, "Mars" wita was, "Mars" wita nas
"Mars" wita, "Mars" wita nas

Jedzie pociąg z daleka,
nikt na stacjach nie czeka
A konduktor pijany
dobija się do ściany (do ściany)
Jedzie wagon pocztowy,
poczciarz łupie solówy
Stoi, bo ma trzy raki,
jadą listy do paki (do paki)

Za ścianą "Mars" wita nas, itd.

Eeeech... Podobno furorę robiły trzy raki.

by Hannya

A czy Ty także zajarzyłeś coś po latach? Podziel się tą wiadomością ze mną. Kliknij w ten link, a w temacie wpisz ZPL. Znaczek @ za nickiem oznacza osobę nie posiadającą konta w serwisie Joe Monster.

Oglądany: 28202x | Komentarzy: 4 | Okejek: 51 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało