Sprawa wyglądała tak: ślamazarny fotograf niedokładnie zabezpieczył aparat, który wyleciał mu z rąk podczas próby zrobienia zdjęcia z lecącego samolotu. Chwilę później drogi gadżet przemierzał przestrzeń powietrzną, by niebezpiecznie zbliżyć się do ludzich osiedli. Efekt? Kobieta miała farta, że przeżyła.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą