Oj, matki musiały pewnie dość długo tłumaczyć swoim pociechom czym są i do czego służą fikuśne przedmioty, które umieszczono na półkach w sklepie z chińskimi artykułami w Przemyślu. Okazało się bowiem, że gdzieś między misiami i innymi zabawkami na sprzedaż wystawiono... wibratory. Dmuchanych lalek nie było, ale przecież nie wszystko można kupować tak od razu szkrabom pod choinkę.
 

 

 

A skoro już jesteśmy przy sklepach, to przed kupnem nowej szafy w markecie lepiej zawsze sprawdzić, czy nikogo nie ma w środku. Za przestrogę niech służy polski 18-latek, który w Austrii ukradł audi A6, ale w Czechach zaczęli go gonić policjanci. Chłopakowi udało się przedostać do Polski, lecz kiedy pościg przejęli mundurowi ze Zgorzelca, wjechał w pole, zostawił auto i rozpoczął pieszą ucieczkę. Wybrał jednak trochę niefortunnie, bo wbiegł do... marketu i schował się właśnie w szafie wystawionej na sprzedaż. Policjanci nie mieli problemu ze złapaniem go.

 

 

Ale wibratory dla dzieci czy pościgi to jeszcze nie dramat. Prawdziwy dramat to przydarzył się 30-letniemu Niemcowi Timowi Schmidtowi, który opowiedział wreszcie w sądzie kulisy zamachu na swoje życie, którego próbowała dokonać jego partnerka. Para jak gdyby nigdy nic baraszkowała sobie w łóżku, ona usiadła na nim naga i włożyła jego głowę między swoje piersi. Sęk w tym, że trzymała ją tam tak długo aż jej kochanek zrobił się siny. Uścisk był tak żelazny, że biedak z trudem się wyrwał, uciekł do znajomego i wezwał policjantów. Motywem zamachu miała być rzekoma zazdrość o przebieg kariery. Piersiasta terrorystka została zatrzymana przez policję.
 

 

 

Nie wiadomo jeszcze jaką karę wymierzy sąd Niemce, która chciała zabić piersiami, wiadomo już jednak, jaka kara spotkała 15-letnią Jasmine z USA, która nie miała za bardzo ochoty słuchać rodziców. Ci ostatni w końcu się wkurzyli i kazali... stanąć jej na skrzyżowaniu z napisem "Przemycam chłopaków o trzeciej w nocy i nie szanuję rodziców i dziadków". Każdy ma swoje metody wychowawcze - w Ameryce kary, w Polsce wibratory.

 

 

Za to w Rosji po staremu. No, może poza tym, że wódka ma zdrożeć. Ale już trwają prace nad alternatywą dla tego alkoholu. Jako pierwsze za eksperymenty wzięły się najwidoczniej... ptaki. W Petersburgu jest z tym duży problem, bowiem te stworzenia na potęgę zaczęły żreć jarzębinę, która następnie fermentuje w ich przewodach pokarmowych i daje mocnego kopa. Ptaki więc dziwnie latają, ledwo trzymają się na gałęziach, albo spadają z dużych wysokości, rozbijając się o ziemię (bez skojarzeń). No ale wiadomo - to Rosja.

 

 

Za to w Bułgarii znają przepis na pyszny zamach, co prawda nie z jarzębiny, ale z pomidorów. Kilkaset osób, niezadowolonych z obecnej władzy, postanowiło po prostu obrzucić tamtejszy Sejm pomidorami. To jest dopiero zamach, a nie jakiś tam Brunon K., który chciał się tylko trochę rozerwać.
 

 

Jednak prawdziwej grozy, większej nawet niż niemieckie piersi, można spodziewać się dopiero w zachodniej Serbii. Tam burmistrz jednego z miast zaapelował do mieszkańców, aby... jedli czosnek z powodu grasującego wampira. Jest nim niejaki Savo Savanović, który od setek lat wypija krew z żył autochtonów i przyjezdnych. Wampir aktualnie jest bezdomny, bo zawalił się młyn, w którym mieszkał, stąd apel przerażonego, ale też troskliwego burmistrza.