by chanya
* * * * *
A MOŻE DO KINA?
Wyrwałem się dzisiaj z roboty co by synowi zabukować bilet autobusowy z Londynu do domu na święta. Zaparkowałem i idąc na dworzec autobusowy mijam po drodze budyneczek przyległy do dworca z reklamą seks-shopu: "Kino na piętrze, tylko 2,50 zł".
Przez chwilę walczyłem z pokusą ale zwyciężyłem. Kupiłem bilet i korzystając z okazji - przed powrotem do roboty - przysiadłem opodal w ogródku piwnym przy małym Leszku. Po chwili przysiada się do mnie - z wyglądu - typowy chłop małorolny i zagaja:
- Mam 4 godziny do odjazdu...
- To Pan dużo browarów zdążysz obalić - kontynuuję rozmowę, bo facio śmieszny był z wyglądu i z wady wymowy również.
- Ja tylko jedno piwko mogę wypić, bo potem mnie pili a PeKaeSy kibli w środku nie mają - żali się. - I co ja mam przez te 4 godziny robić?
- Może do kina? - proponuję, maskując błysk w oczach.
- E tam... Pewnie daleko to kino i drogie jest - zwątpił.
Pokazuję mu nieodległy budyneczek i mówię:
- Tylko 2,50 i pod ręką...
Dał się przekonać. Wypiliśmy piwko i poszedł do kina...
Wróciłem do roboty zanim zdążył wybiec z kina...
by oldbojek
* * * * *
KTO FLETEM WOJUJE...
Wróciłam właśnie z poczty. Wysyłałam flet pewnej zgredaktorce.
Miałam mały problem jak go zapakować, ale znalazłam w domu odpowiednie pudełeczko, a raczej tubę (po bułgarskim winku).
Owa tuba stała się obiektem zainteresowania pani na poczcie. Potrząsnęła nią i zapytała
- A co tam jest w takim dziwnym pudełeczku? Ma być zaznaczone, żeby obchodzić się ostrożnie?
Ja na to, że tam jest FLET.
No i zaczęło się, bo wypowiedzieć słowo flet (jak również: drut, lód, kupować ogórki czy marchewkę) to jest dopiero woda na młyn...
Panowie w kolejce dziwnie się ożywili i zaczęli prześcigać się w dowcipkowaniu:
- Jak to dobrze, jak kobieta umie dobrze grać na flecie hłe hłe...
(Tak świetnie posługuję się FLETEM, ten INSTRUMENT nie ma dla mnie żadnych tajemnic)
- A jaki to flet hłe hłe?
(Prosty typu C, jeśli coś to panu mówi, i drewniany - ekologiczny]
- No ale duży chyba ten instrument, pudełeczko takie pokaźne hłe hłe...
(E tam duży, standardowy chyba, a co pan ma MAŁĄ FUJARKĘ, że ten się panu duży wydaje? hłe hłe)
Teraz kobiecinki z kolejki zaczęły sobie dowcipkować...
A jednej to się chyba żal chłopów zrobiło, bo pięknie zakończyła całą rozmowę:
- Ej dajcie chłopu spokój... Niech se chociaż o instrumentach pogada, jak już grać nie może...
by Jaiwo
* * * * *
KSIĘGOWANIE TRANSAKCJI
Dotarłem do fabryki i parę minut temu zostałem uraczony nową historyjką :
- Misieeeek!
- Nooo!
- Słyszałeś numer dnia?
- Niiee?
- Baba zadzwoniła na rozliczenia, żeby sprawdzić, czy transakcja, którą zrealizowała, została zaksięgowana na prawidłową kwotę.
- No i?
- No i Gośka jej się pyta:
- Ale czemu Pani to sprawdza? Jakaś pomyłka nastąpiła?
- No tak... Bo ja zmieniłam kwotę... Klient za mało zapłacił, to poprawiłam jak już poszedł...
- Ale jak Pani poprawiła? Bez klienta? Bez karty?
- No poprawiłam na rachunku
- Na jakim rachunku ???
- No na tym co wyszedł z tej waszej maszynki... Poprawiłam długopisem kwotę i parafkę swoją dałam... To tak dobrze jest ?
by Misiek666
* * * * *
AUTOMAT EURONETU
Najbliższy mnie bankomat Euronetu jest na skrzyżowaniu Górczeskiej i Olbrachta. Bydle jest niesprawne w dwóch podejściach na trzy.
"Mieszkam" w barze na Olbrachta 34a. W barze, jak to w barze, stoją maszyny do gry. Swego czasu, wg. przepisów, na każdej z nich musiała być naklejka treści: "Automat nie realizuje wypłat pieniężnych. Służy tylko do zabawy". No i co zrobił Brunner jakiegoś wieczora w przypływie fantazji? Oczywiście odkleił naklejkę z jednorękiego bandyty i przekleił ją na bankomat. Miny ludzi podchodzących z kartami-bezcenne. Naklejka utrzymała się jeden dzień...
by Brunner
* * * * *
NIEZAPRZECZALNE ATUTY
Robię zakupy w pobliskim sklepiku. Za ladą obsługuje właścicielka i jej mąż. Kolejki właściwie nie ma, za to czekają z boku cierpliwie lokalne czerwone nosy pewnie po winiucho na krechę. Biorę z regału marchewki pan, który wiecznie musi coś palnąć w swoim wysublimowanym stylu zagaja:
- No, pani Edyto... marchewki...
Ja nic za to żuliki chóralnie:
- Hehehehe...
Żona pewnie przyzwyczajona do chamstwa męża zero reakcji i zniknęła na zapleczu. Pan połechtany chyba aplauzem, kiedy brałam ogórki zaostrzył atak:
- Ogórki? Hehehehe, pani Edyto z chłopem by się pani umówiła!
Żuliki ochryple:
- Hehehehehe...
Żona wychylając się z zaplecza spąsowiała, ja pewnie też bo facet spojrzał lekko przestraszony. Odczekałam chwilkę, aż pijaczki przestaną rechotać, zapłaciłam, powstrzymałam wielką chęć bluźnięcia i spokojnie, głośno powiedziałam:
- Panie Janku, ostatnio jak się z panem umówiłam byłam bardzo rozczarowana... Zdecydowanie wolę ogórki, są przynajmniej cały czas sztywne.
Tym razem "hahahaha" rozbrzmiało z ust właścicielki sklepu i babeczki, która w trakcie weszła do sklepu.
by atitta
* * * * *
MŁODY RWIE LACHONY
Młody przyszedł do domu i dziwnie ochoczo zaczął zaprzęgać naszą kotkę w smycz. Zazwyczaj nie można się go doprosić, żeby wziął zwierzę na wybieg. Coś mnie tknęło i wyjrzałam przez okno... No tak na ławeczce przed blokiem siedziały jakieś dziewoje, znaczy młody będzie rwał lachony na kotka...
- Mówię ci mama, bo to stary i niezawodny sposób jest! O jaki śliczny kotek, a jak się nazywa? I takie tam podobne ble ble ble i już się można bliżej zapoznawać hehehe.
Szedł ochoczo ale wrócił dziwnie zasmucony...
- Ostatni raz ją wziąłem na spacerek! Kuwety jej nie będę sprzątał! W ogóle nie chcę jej znać! A było tak blisko... Wiesz dziewczyny ją głaskają, komplementują, ja zagajam... A tu nagle ten koci potwór zaczyna swój obrzydliwy numer pt. RZYGAM TRAWĄ...
Dziewczyny: fuuj, bleee, ohyda!
Próbowałem ratować sytuację tekstem ze Shreka: "sorry kłaczek", ale już było po ptokach...
by Jaiwo
* * * * *
ROMANTYCZNA CHWILA
Byłam dziś z moim osobistym małżem na spacerze w lesie. Pogoda - super, świeże powietrze - super, spacer połączony z niemrawym poszukiwaniem grzybów - super. W pewnej chwili mąż złapał mnie "w pół" przycisnął i całuje... Myślę sobie mmmm romantyk - super. Zamknęłam oczy, odpływam, robi się coraz bardziej romantycznie - aż tu mój mąż mówi:
- To co, ruchamy się?
I cały romantyzm pooooszedł w p**du...
by sylwka
* * * * *
DOBRA AKUSTYKA
Moje kochanie jakiś czas temu zmieniło łóżko na którym i mi zdarza się sypiać. Łóżko 140x200, metalowa rama, super materac, generalnie "full wypas". Niestety ma ono jedną wadę, a mianowicie jest ’skrzypiące’ kiedy się ’buja’. Co więcej, łóżko to stoi dokładnie nad sypialnią rodziców mojego kochania. No i ostatnio rozmawiam sobie z przyszłą teściową, która siedzi na wspomnianym wyżej łóżku i nagle zaczyna bardzo rytmicznie podskakiwać na nim, doprowadzając je do charakterystycznych ’skrzypień’. Po czym z niewinnym uśmiechem stwierdza:
- A wiecie, że to świetnie słychać na dole?
by cooldan
* * * * *
SPOSÓB NA HOTBIRD’A
Pytanie na forum telewizji satelitarnej:
- Jak przestawić Hotbird na 19E?
Odpowiedź:
- Musisz kupić prom kosmiczny z hakiem i długą linę holowniczą...
by marekb
* * * * *
BARDZO POPULARNA MARKA
Wczoraj zadzwonił pacjent... Jeden z tych, co to po rozmowie z takim, wszystko opada i wisi...
- Masz Pan tusze do metkownic? - zaryczała w słuchawce jakaś podróba Leppera
- Chodzi o wałeczki barwiące?
- Noo, przecież mówię! - lekko poirytował się facet
- Oczywiście, tylko do jakiej metkowicy Pan potrzebuje, bo różnią się - ciągnę ze stoickim spokojem.
- Do Prezhera.
- Jakiej?!? - lekko mnie zatkało, choć słyszałem o różnych wynalazkach.
- No przecież wyraźnie mówię: Prezher! - zabulgotał buraczany książę.
- Przykro mi, nie znam tej marki. Może Pan dokładnie sprawdzić? Gdzieś z boku metkownicy powinna być jej nazwa - drążę temat dalej.
- No toć tłumaczę jak głupkowi jakiemuś!!! Jest strzałka i jak wół napisane PRESS HERE!
by SuperLamer
* * * * *
CELNE PYTANIE
Idziemy sobie z synkiem (lat 3) na spacerek. Mijamy wystawy, oglądamy sobie to i owo, młody ma pytań jak zwykle kwadrylion. Na dłuższy przystanek obrał sobie witrynę sklepu z ubraniami ślubnymi. Ładna była i tajka elegancka, błyszcząca... Gajerki, suknie, chomąta itp., to i nie dziwne, że się dziecku w oczy rzuciło.
W centralnym punkcie wystawy stoją manekiny (takie specyficzne, bez części, na które się nic do ślubu nie zakłada) imitujące młoda parę - odstrzelone, że łomatko. Młody:
- Tato, a kto to stoi?
- Widzisz synku, to jest młoda para...oni zaraz będą ślub brać, to się ładnie ubrali...
- Tato, a gdzie oni mają głowy?
- Widzisz synku... hmmmmm... taaaaaaa... właśnie...
by kolleck
Chcesz poczytać więcej autentyków? To wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne", tam też możesz opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), a być może za tydzień to właśnie Ty rozbawisz na naszej stronie głównej czytelników kolejnych Autentyków! |
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą