Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Autentyki CLXIX - The spirit of Tymbark

35 333  
5   14  
W dzisiejszym wydaniu Autentyków przeczytacie m. in. jakie argumenty przemawiają za ograniczeniem antykoncepcji, jak napisać skuteczny list motywacyjny oraz jakie były skutki pewnego powrotu do domu...

FASCYNACJA

Dawno dawno temu, w czasach licealnych trafił nam się taki natchniony polonista. Był bardzo przejęty swoją rolą (i dobrze) lecz niestety my jakoś zazwyczaj strasznie nudziliśmy się na polskim, gdyż zwyczajnie to, co nam wieszczył, nas nie przewiercało.
Któregoś razu omawiał powstanie dzieła Mrożka pt. "Emigranci". Męska część klasy oczywiście znudzona niemożebnie, tymczasem on powoli wbijał się na swój n-ty obłok patosu, głos unosił coraz bardziej (rycerz z kurczakiem z Monty Pythona miałby używkę), a klasę przesycała niby-mistyczna atmosfera. I wówczas polonista powiedział:
- Wyobrażacie Państwo sobie, że przez pierwszy rok po publikacji, Emigranci mieli 11 różnych inscenizacji?
I w tym momencie, w atmosferze przejętej ciszy, jeden z moich kolegów wyparował na głos, tonem dobrze udającym autentyczną fascynację:
- O ja pie**dolę!

by Dortann

* * * * *

AGITACJA TRWA

Dziś z rana ktoś dzwoni nam do bramy. Patrzę, jacyś ludzie z ulotkami. Czyżby złamanie ciszy wyborczej?
Moja mama do nich wychodzi:
- Tak słucham?
- Bo my chcieliśmy dać ulotki i plakaty...
- A nie wiedzą państwo, że jest cisza wyborcza? Przecież to agitacja, jak panowie mogą?! Z jakiego jesteście ugrupowania?!
- Eee, my jesteśmy Świadkowie Jehowy.
- Ja wam da... yyy... aaa to nie, nie, dziękujemy.
Potem poszedłem do Komisji wyborczej, spełniłem swój obywatelski obowiązek. Wychodzę i tak się zastanawiam, co robi długopis w mojej ręce... Cholera jak człowiek ma kontakt z polityką, to już zaczyna kraść.

by AdlerPL

* * * * *

WYMARZONA

Tylko dla maniaków ortografyji.
[On] - ’Żona’ i ’wymarzona’ nie bez powodu pisze się inaczej...
[Ja] - ?
[On] - No przez inne ’ży’!
[Ja] – Acha... No i?
[On] - ’Wymarzona’, bo... eee... marzyć, a ’żona’ bo... wymagać!

by Rupertt

* * * * *

MATCZYNE ŻALE

Dzisiaj mamy sobotę, oprócz tego, że jest to 11 listopada i święto, to sobota jak sobota - dzień wolny i człowiek z chęcią by sobie pospał. No ale... Było chwilę po 7:00, kiedy jakieś dziwne trzaski mnie z kuchni dobiegły, jakieś walenie, stukanie, co się dzieje? Wypełzłam z wyra, opatulona w kołdrę, zarzucam okiem na kuchnię, a tam starszy z werwą, błyskiem w oku, szaleństwem wręcz... tłucze kotlety. I to z jaką siłą, i to jaki hałas przy tym robi. Mamusia łypie na niego z nad porannej kawki i papieroska, i w te rzecze:
- Żebyś Ty chociaż czasem tak mocno co innego walił, jak te kotlety...

by AdvocatusDiaboli

* * * * *

OGRANICZENIA W ANTYKONCEPCJI

Staliśmy fabrycznie na papierosku pod fabryką i komentowaliśmy ostatnie pomysły naszych posłów dotyczące ograniczenia antykoncepcji.
Ktoś rzucił:
- No za**biście. Black market na prezerwatywy! Wyobrażacie to sobie? Marki, dolarki, bonki, kondonki! Truskawka, malina, banan, jeżyna!
A koleżanka Bożenka w słowo:
- I bardzo dobrze! I niech tak zrobią!
- Yyyy? (wszyscy oczy wielkie)
- No co się patrzycie? Mnie na przykład po bananowych mdli...

by Misiek666

* * * * *

KOŁYSKA

Mój kolega kiedyś zatrzasnął kluczyki w stacyjce razem z dzieckiem w samochodzie. Żona w te pędy w taxi i dawaj na drugi koniec miasta po zapasowe klucze. Tymczasem dziecko - niemowlę ok. 1 roku zaczęło płakać. Samo, biedne zatrzaśnięte w aucie. Cóż kolega mógł zrobić ? Zaczął bujać... samochodem...

by AgwazGG

* * * * *

WSZECHOBECNE DZIECI

Opowiedziała mi dzisiaj znajoma historię, która miała miejsce w dniu Wszystkich Świętych. Pogoda jak pamiętamy w tym dniu była nieprzyjemna, a znajoma chciała z ośmioletnią córką , wziąć udział w nabożeństwie odprawianym na cmentarzu.
Jako, że jest w siódmym miesiącu ciąży, ubrała na siebie cieplejszą kurtkę, która w takim stanie była bardzo "mocno dopasowana", szczególnie na brzuchu.
Msza się odbywa, stoją we dwie pośród tłumu, a córka z nudów zaczęła głaskać ją po brzuchu dłonią.
Nagle najechała na schowaną do kieszeni dłoń znajomej i na cały głos się odzywa:
- Dotknij mamo! Tutaj czuję, jak Mańkowi żebra wystają!

by Samorodek

* * * * *

KOLEŻEŃSKA POMOC

Mam znajome małżeństwo. Bardzo fajni ludzie - ona nauczycielka w liceum, on nauczyciel akademicki - jak przystało na matematyka, roztargniony do granic przyzwoitości - raz poszedł na wykład w swetrze na lewą stronę, raz w dwóch różnych skarpetkach. Koleżanka pojechała z kwiatem młodzieży na kilkudniową wycieczkę w Polskę, a ten miał iść na jakąś naszą lokalną uroczystość. Dzwoni wieczorem:
- Edi... Ewa wyjechała, tam chyba trzeba pójść garniturze co nie?
- No jasne, a jak sobie inaczej wyobrażałeś?
- Nie no... Ja mam nawet tutaj garnitur, ale wyjąłem z torby i trochę pognieciony jest... Wyprasujesz mi?
Jako że widziałam różne rzeczy w jego wykonaniu, łącznie z białą koszulą jedwabną z różowymi zaciekami bo wyprał w pralce z dziecięcymi skarpetkami w kolorze barciowym, zgodziłam się, chociaż prasowania nienawidzę.
Tego co mi przyniósł nie podejrzewałabym o bycie garniturem. Ba! Trzyczęściowym garniturem. Okazało się, że wyprał sobie w pralce w hotelu asystenckim i jak wyschło, to ciepnął w reklamówkę i leżało se jakoś od czerwca, a to połowa września była.
Pomiętolone to było niemożebnie. Co ja się napryskałam, naprasowałam, żeby idealny kancik zrobić... Dokonałam cudu. Odebrał, podziękował, na imprezę poszedł do ratusza a jakże... Dzwoni po wszystkim:
- Edi, no dzięki bardzo, chyba wyglądałem jak człowiek, ale powiedz mi, spodnie się nie powinny w kant na zewnątrz zginać?
Nie zrozumiałam pytania...
- Że co?!
- No jak ten kant jest, to one tak powinny odstawać a nie do środka iść chyba?
Bardzo się starałam zrobić kant jak żyleta. Zrobiłam. Ale cholera na lewej stronie...

by atitta

* * * * *

NAJWAŻNIEJSZE PYTANIE

W szpitalu kilkakrotnie przed i po operacji robili mojemu tacie USG.
Za którymś razem po badaniu zwrócił się do pani doktor z żalem w głosie:
- I znów pani doktor nie powiedziała mi najważniejszej rzeczy....
- Jakiej? - zapytała zaniepokojona kobieta...
- No jak to jakiej? Tej najważniejszej, którą zawsze się mówi po USG... Co będzie, chłopiec czy dziewczynka?

by Jaiwo

* * * * *

KOCHANA MAMA

Zadzwonił do mnie gościu i chciał wykonać pewną dyspozycję w imieniu żony. Musiałem zweryfikować dane, więc się pytam grzecznie:
- Zna Pan nazwisko panieńskie teściowej?
- Panie! A nie wystarczy, że muszę JĄ znać?

by Misiek666

* * * * *

PROFESJONALNA OBSŁUGA

Wczoraj poszedłem do sklepu kupić parówki i mówię do sprzedawczyni:
- Poproszę kilo jakiś dobrych parówek, tylko takich żeby było w nich jak najmniej papieru toaletowego...
Na to sprzedawczyni:
- W naszych parówkach nie ma papieru.
A z zaplecza druga, która chyba tylko koniec zdania usłyszała, woła:
- Jest! Zaraz przyniosę!

by osolom

* * * * *

SZEROKIE ZAINTERESOWANIA

Billboard o kandydacie Vaderze był niesiony przez nas na 4-ro metrowej, oheblowanej desce z wystającymi na sztorc gwoździami. Po akcji zapakowałem ją na bagażnik samochodu (na zaś) i wracając do domu postanowiłem wstąpić do Carrefoura (po piwo oczywiście). Jakież było moje zdziwienie, gdy na parkingu jakiś dowcipny facet - właśnie wysiadający z autka obok kierowca, spytał patrząc na mnie z ironią:
- Fakir? I do tego surfer! Brawo!

by apostrof

* * * * *

LIST MOTYWACYJNY

Uprzedzam, że to "Urban legend" z n-tej ręki więc nie ręczę za prawdziwość.
Pewna firma ogłosiła rekrutację na stanowisko administratora systemu komputerowego i sieci, który miał być jednocześnie specem od zabezpieczeń. Przyszło mnóstwo CV i listów motywacyjnych. Jeden z autorów takowych przekonał jednakże pana z działu rekrutacji, że spotkania kwalifikacyjne będą już zbędne. Pan z działu rekrutacji znalazł otóż w skrzynce e-mail tej mniej więcej treści:

"Szanowny Panie,
w odpowiedzi na ogłoszenie Państwa firmy w sprawie pracy dla specjalisty od zabezpieczeń przesyłam w niniejszym liście swoje CV. Mój list motywacyjny znajdzie Pan w swoim głównym katalogu domowym w pliku list.txt

Z poważaniem"

List był tam, gdzie autor powiedział...

by pietshaq

* * * * *

POWRÓT ZE ZŁEJ DROGI

Znajomi moich rodziców swego czasu pracowali w kwiaciarni. Każdej nocy wyjeżdżali spod Częstochowy, żeby nad ranem być w Warszawie na giełdzie kwiatów. Pewnej nocy zatrzymali się przy wyraźnie zawianym, łapiącym stopa, facecie z rowerem. Stwierdzili, że go zgarną, bo jeszcze go coś przejedzie. Facet był na tyle zorganizowany (doświadczony?), że miał przy sobie karteczkę z imieniem, nazwiskiem i adresem. Mieszkał w wiosce tuż za Częstochową, akurat na ich trasie, więc kazali mu się zakwaterować na pace razem z tym rowerem, z wielce chlubnym zamiarem odwiezienia delikwenta do domu. Jako że noc ciemna i droga jednolita, to tu sobie słuchali radia, tam coś pogadali, żeby nie usnąć, a że facet na pace nie hałasował, to zupełnie o nim zapomnieli. Parę ładnych kilometrów za Częstochową uświadomili sobie ten fakt! Wracanie było wybitnie nieopłacalne (nie zdążyliby na giełdę), więc stwierdzili, że go wyrzucą w drodze powrotnej. Tym bardziej, że cisza z paki wskazywała, że delikwent był w objęciach Morfeusza. Żeby wjechać na giełdę trzeba było przejechać przez szlaban, tam ochrona im powiedziała, że nie mogą wwieźć faceta z rowerem ze względów higienicznych czy jakichśtam. No to go zostawili z pojazdem na ławeczce nieopodal (koleś ciągle nie kontaktował), z zamiarem zgarnięcia po wyjeździe z giełdy i odstawienia do domu. Pech chciał, że na giełdzie owi znajomi strasznie się z kimś pokłócili i w tej furii trzasnęli drzwiami i pojechali z powrotem do Częstochowy. Będąc już w połowie drogi, z przerażeniem zdali sobie sprawę, że zostawili faceta na ławeczce pod giełdą! Stwierdzili, że nie mogą po niego wrócić, bo stracą cały ładunek kwiatów, co by im groziło sporymi stratami finansowymi (niezbyt to chlubne, ale taka ludzka natura). Jednak sumienie ich gryzło, tym bardziej, że gdyby coś się tam facetowi stało, to rodzina nawet nie wie, gdzie go szukać. Ciągle mieli karteczkę z jego danymi osobowymi i pewnego dnia pojechali pod ten adres. Na podwórku kręciła się jakaś gospodyni.
- Dzień dobry, jest pan Józek?
- Jest, ale śpi.
- Co... pijany?
- Nie, odkąd dwa tygodnie temu na rowerze do Warszawy zajechał, nie wypił ani kropli!

by bouche

* * * * *

THE SPIRIT OF TYMBARK

Wczoraj z kumplem rozlewaliśmy spirytus po mniejszych buteleczkach. Buteleczki mniejsze nam się skończyły, a zostało jeszcze jakieś 200ml, więc sięgnęliśmy po taką najmniejszą buteleczkę, tą od Tymbarka na zakrętkę. Kumpel nalał i mówi:
- Dobrze, że taka mała, poręczna będzie...
Przed zakręceniem sprawdził co było pod kapslem...
"Dobrze, że jesteś przy mnie."

by TheGodfather


Chcesz poczytać więcej autentyków? To wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne", tam też możesz opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), a być może za tydzień to właśnie Ty rozbawisz na naszej stronie głównej czytelników kolejnych Autentyków!

Oglądany: 35333x | Komentarzy: 14 | Okejek: 5 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

18.04

17.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało