Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Wielka księga zabaw traumatycznych CXVI

25 163  
4   4  
Kliknij i zobacz więcej!Jeśli szukasz tu czegoś z czego można się pośmiać zrywając boki - zawiedziesz się. Natomiast jeśli trafiłeś tu szukając ludzi, którzy niemalże trafili do księgi Darwina - zapraszam. Dzisiejszym bohaterom w komplecie udało się przeżyć, choć były i złamania i zranienia...

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

SPŁYW

Pewnego chłodnego majowego weekendu wybraliśmy się z moim ojcem i ex na spływ kajakowy. Dla byłego miała być to pierwsza tego typu wyprawa. Niestety po kilku kilometrach okazało się iż Wel jest rzeką górską. Było ciężko, zaliczyliśmy kilka wywrotek (przypominam: zimny maj!!). I ja i ojciec mieliśmy mnóstwo zadrapań, obić, okaleczeń różnego rodzaju, którymi dumnie się chwaliliśmy w oczekiwaniu na mego brata, który miał odebrać nas i kajaki. Biedny Tomasz (ex) nie ucierpiał w żaden sposób i był niepocieszony, że nie ma się czym chwalić. Gdy tylko przyjechał brat załadowaliśmy kajaki na forda transita i kolejno wsiadaliśmy do pojazdu. Ja i Tomasz siedzieliśmy z tyłu, brat przed nami na miejscu pasażera. Wsiadanie Tomka i brata zgrało się czasowo czego wynikiem był dialog
Tomek: Ał...
(chwila ciszy)
Ja: Co ał?
Tomek: Zamknął mi drzwi na palcach.
Ja: Brat! Otwórz drzwi!!!
Brat: Po co?
Ja: Zamknąłeś Tomkowi drzwi na palcach!!
Brat: Niemożliwe! Nie domknęły by się!
W końcu otworzył, ale cała dyskusja trwała z minutę, gdy paluszki tkwiły między drzwiami a futryną. Na szczęście drzwi był marnie spasowane, więc nic nie odpadło. Wieczorem zaśmiewaliśmy się z bratem, a Tomek siedział zły. Do dziś ma przydomek Tomcio Paluch w naszej rodzinie.

by E.B. @

* * * * *

LICZNIK

Miałem może 7 lat, bawiłem się pod blokiem rowerem brata. Zabawa polegała na rozpędzaniu roweru biegnąć obok, trzymając za kierownicę i patrzeniu na prędkość (a bo braciszek miał licznik). Za którymś razem rower o coś tam zahaczył a ja przeleciałem przez kierownicę upadając na twarz (całe szczęście koło chodnika, na trawie). Efekt: dużo płaczu, krwi, rozwalony łuk brwiowy, zszywanie przez czarnego chirurga (to takie niebywałe). Do dziś mam bliznę na łuku brwiowym i musze specjalnie brwi zaczesywać żeby nie było widać.

by Snejczk

* * * * *

GÓRAL

Doskonale pamiętam swój pierwszy rower górski i pierwszy wypadek na nim. Wybraliśmy się kiedyś z rodzicami do babci. Ja - dumna, na swoim nowym "góralu", rodzice pieszo. Jako że byłam dopiero sześcioletnią panienką, miałam kategoryczny zakaz wjeżdżania na jezdnię. Pedałując sobie beztrosko, spojrzałam w prawo, na drogę, a tam, ku mojej uciesze, jechali profesjonalni kolarze. A ponieważ od małego byłam chorobliwie ambitna, postanowiłam ich przegonić. Tak bardzo się w to wczułam, że nie zauważyłam stojącego przede mną słupa i oczywiście na niego wpadłam. Skończyło się na szczęście niegroźnie, a mogłam stracić głos, ponieważ zardzewiałe śruby zrobiły mi trzy dziury w gardle.

by Agnniesia @

* * * * *

BRATERSKA MIŁOŚĆ

No to czas na moją traumatyczną historię. W dzieciństwie rodzice bardzo mądrze założyli w domu huśtawkę na framudze drzwi. Były takie dwa uchwyty na górze i jak się chciało huśtać to się ją zawieszało. Oczywiście cały czas kłóciłam się bratem o dostęp do huśtawki, a że on starszy i silniejszy to on się prawie ciągle huśtał. Jednak, że był to młody chłopak (z 7-8 lat, ja koło 5-6) to rodzice kupili mu taką rozciąganą gumę do ćwiczeń, dwa uchwyty na ręce i pośrodku taka rozciągliwa gumka. On się w tym czasie huśtał a ja zabrałam mu tą gumę żeby zszedł i go drażniłam. W pewnym momencie złapał za jeden uchwyt, ja trzymałam za drugi, rozhuśtał się i puścił.
Jak mi w oko poszło to nigdy nie zapomnę. Chyba straciłam przytomność bo następną rzeczą, jaką pamiętam był szpital i rodzice opier*alający brata. Ale gumę potem wyrzucili.

by Maritia

* * * * *

RADIO

Kiedy byłem mały i miałem około 5-6 lat, wpadliśmy do mojej babci, gdyż jeszcze nigdy jej przedtem nie widziałem, tak samo jak radia. Tak mnie oglądanie go i słuchanie zawascynowało, że zacząłem się zastanawiać: a co by było gdyby. W końcu doszedłem do "kabelka przy radiu", który sprawiał, że jak się go wyjmie to radio nie gra. Zainspirowany myślą że będę grał jak radio wsadziłem kabel do ust. Mama mówiła mi, że jak ryknąłem z bólu to cała miejscowość to słyszała, nawet kilka osób stanęło przed bramą mojej babci.

by Xeverus

* * * * *

ZIMNY ŁOKIEĆ

Mój kolega wpadł na genialny pomysł zrobienia "zimnego łokcia" podczas jazdy pociągiem. Kiedy w pełni zrelaksowany rozprostował kończynę tuż przy torach zmaterializował się słup. W pojedynku ręka wystawiona za okno pędzącego pociągu vs. niewinnie wyglądający kamienny słup otrzymaliśmy wynik 1:0 dla słupa. A kumpel po 2 miesiącach w szpitalu i złożeniu do kupy zmiażdżonej kości ma się świetnie. I dzielnie dalej gra na gitarze.

by Rotten_strawberry @

* * * * *

BRAMA

Kraków - Kleparz, jeden z tamtejszych "parków".
Lata 80-te, wiadomo - telepudło oglądało się w sobotę wieczór, komputerów nie było, więc taki park to miejsce spotkań w każdej wolnej chwili. A że do parku wiodła jedna jedyna "legalna" droga więc chodziło się na skróty. Jeden z nich wiódł przez stale zamkniętą, wysoką na jakieś 3 metry bramą, z takimi kolcami w kształcie liści na samej górze. Setki razy ją pokonywałem bez problemu, aż do dnia, kiedy założyłem wystane w kolejce chińskie trampki. Żeby ich nie wybrudzić na zardzewiałych prętach tejże bramy jakoś tak stawiałem stopy, że będąc na samej górze poślizgnąłem się i oczywiście nadziałem się dolną stroną uda na owy "listek". Siedziałem (?!!!) na szczycie około kwadransa, podtrzymywany przez dwóch kumpli (bo sam nie mogłem się "wyczepić" z tego kolca), zanim ktoś skombinował jakąś drabinę i mnie stamtąd zdjęli. Efekt końcowy: dziura w udzie głęboka na jakieś 10 cm, dwadzieścia parę szwów i trzy miesiące w gipsie. Poza dosyć paskudną blizną żadnych innych skutków.

by Konto-na @

* * * * *

STARY A GŁUPI

SIKU WAŻNA RZECZ!

Kilka lat temu, bodajże 8 mój ojciec ciął drzewo na krajzedze. Powoli już zmierzchało, ale ojciec z uporem maniaka przecinał kolejne kawałki drzewa. W pewnej chwili otworzyły się drzwi do domu pojawił się w nich ojciec z rogalem na mordzie i ręką w górze, przy której zwisał na skrawku skóry najmniejszy palec ręki. W domu panika szybkie opatrunki, bandaże i tym podobne sprawy. Szybki wypad na autobus i jazda do szpitala, autobus się zatrzymywał jakieś 400 metrów od szpitala, trzeba było dojść rzecz jasna piechotą. Krew z bandaży kapała na chodnik, w pewnym momencie ojciec stwierdził:
- Chce mi się szczać.
Stanął w krzakach i walczy z rozporkiem, ale stwierdził, że nie da rady, więc poprosił matkę, żeby mu pomogła rozpięła mu spodnie i on załatwiał swoje sprawy POGWIZDUJĄC, matka cała roztrzęsiona, a on na luzie sobie gwiżdże... Morał 8 szwów na palcu, brak ostatniego stawu w palcu, palec zdeformowany. Ja nigdy nie użyję krajzegi.

by Adihash_

* * * * *

PREZENT KOMUNIJNY BRATA

Jako dorosły koń, lat coś koło osiemnaście postanowiłem wypróbować rower młodszego brata, który to rower dostał na komunię. Rower oczywiście "lekko" za mały ale nie przeszkadzało to w używaniu przerzutek i górki koło domu. Nikt nie powiedział, że przy większej prędkości coś może pójść nie tak. Skończyło się kierownicą wbitą w brzuch, skórą z prawego boku zdartą do mięsa i dobrym pół kilo żużlu pod skórą. Pani na pogotowiu powiedziała że "samo wyjdzie".

by Bzzzt @

* * * * *

REKLAMA

Pewnego razu czyli w ten poniedziałek wracałem wieczorową porą z kumplami do domu. Koło supermarketu stała dmuchana reklama papieru toaletowego velwet w kształcie dużego psa trzymającego rolkę papieru. Do głowy wpadł mi pomysł, że rzucę się na reklamę. Tak też zrobiłem, lecz nie przewidziałem tego, że jest zbyt miękka, a powietrze z łapy psa na którą spadłem przeleciało w inna komorę i z impetem uderzyłem twarzą o chodnik. Następstwem tego jest pęknięty i poharatany nos. Lało się z niego jak z wiadra, na szczęście kolega który gra na perkusji zawsze ze sobą ma ręcznik do wycierania potu, a że był czysty, to mi go pożyczył do zatamowania krwawienia. Teraz chyba dam dmuchanym reklamom spokój.

by RadekS. @

Traumatycy i wszyscy inni przeżywające mrożące krew w żyłach przygody! To seria o Was i dla Was! Klikaj w ten linek i pisz! Opisz naprawdę traumatyczną historię, która zagości na stronie głównej i którą przeczytają tysiące ludzi! W tytule maila wpisz WKZT, to mi bardzo ułatwi zbieranie opowiadań.

UWAGA! Znaczek @ występuje przy nickach osób, które nie założyły sobie (jeszcze) konta na najlepszej stronie z humorem na świecie!


Oglądany: 25163x | Komentarzy: 4 | Okejek: 4 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało