Nie wiem, czy zauważyliście pewne podobieństwa pomiędzy dealerami oraz producentami prochów i... software oraz hardware?
Obie nacje nazywają swoich klientów "użytkownikami" (users) i "konsumentami".
Pierwsza porcja fest za darmo (freeware) albo też kosztuje podejrzanie mało; ew. zapłacisz za nią, gdy uznasz, że jest tego warta (shareware). Naturalnie to się zmieni, gdy klient będzie w pełni uzależniony...
Spora część tego czegoś pochodzi z Azji.,;
Większość (najlepszych) klientów to ludzie w wieku 14-25 lat...
Ten podobny żargon: odlot/zawiśnięcie, dać w kanał/kanał DMA, zapalić/odpalić, LSD/LCD, CPC/CPU, jawa/Java, crack/crack (tja...) itd.
Obie strony angażują wielkie środki w tworzenie coraz to nowych - droższych i bardziej uzależniających odmian i wersji swych produktów.
Oba produkty finalne sprawiają, że realne życie wygląda szaro, smutnie i nieefektownie... więc ponownie sięgasz po to coś.
Wystrzegaj się pierwszych i uważaj na drugich!
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą