Szukaj Pokaż menu

Ufo sflimowano z bliska!

61 228  
239   8  
Pierwsze ujęcia wyglądają na rozmyte, ale jeśli odczekasz parę sekund to zobaczysz, być może pierwszy raz w życiu, prawdziwe ufo. Tym materiałem powinna się zainteresować Fundacja Nautilus.

Czy to nie czas na zmianę pracy?

64 306  
820   6  
Świetna dwuznaczna seria reklam portalu pracy CareerBuilder.com.
Czy to nie czas na zmianę pracy?

Odlot, czyli wojna Kaczora z Donaldem

43 638  
351   14  
Kliknij i zobacz więcej!
Źródło: Angora
Prawie cała prawda, ale za to całą dobę...

Nerwowo spoglądał na zegarek. Do odlotu było jeszcze pół godziny, wskazówki zdawały się wlec niczym budowa autostrad. "Nie zdąży, nie zdąży..." - pomyślał. Nagle jego mózg przeszyła przenikliwa myśl.

- A jeśli drugi pilot wyzdrowieje?

- Spokojna głowa - ubrana na czarno kupa mięsni o aparycji Joli Rutowicz poklepała się po kieszeni. - Jeśli ma zdrowy organizm, sraczka będzie go męczyła jeszcze tylko dwa dni.

- A jeśli nie? - Słońce Peru spojrzało na ochroniarza.

- A jeśli nie jest zdrowy?

Bodyguard zmarszczył brwi, nie spodziewał się, że jego pracodawca może zadawać tak oczywiste pytania. "Ech, co ta wojna Kaczora z Donaldem robi..."

- Gdyby NIE BYŁ zdrowy, mielibyśmy tylko jednego pilota, który obsługuje tego Zaporożca.

- Chyba Tupolewa? - Radek nieśmiało poprawił MIB-a. Tenże spojrzał na niego z góry i westchnął: - Jeden pies...

- Kwadrans! - rozładował sytuację premier. - Nie ma go, polecimy sami!

Z jego twarzy nie zdążył jeszcze zejść słynny uśmiech cudotwórcy, kiedy coś się stało.

Nagle między nogami ochroniarza przemknął mały cień.

- Nie uda ci się! - krzyknął prezydent. - Ja polecę!

***

Grupa osób, czekających dotychczas na swoją porę odlotu, zgromadziła się wokół dwóch walczących kogucików. No, w zasadzie kogucika i kaczorka.

- Ja jestem premierem tego państwa i ja polecę!

- A ja jestem prezydentem i ja polecę!

- Chyba z pomocą biura turystycznego!

- DuckTravel albo DoubleTrouble maja wolne miejsca - ochroniarz puścił oko do Radka.

- To jest samolot prezydencki i ja nim polecę.

- Nie bo ja!

- Niebo to ty zostaw mi, a ty sobie cos zajaraj, będziesz miał lepszy odlot!

- Osz ty konusie jeden - premier chwycił prezydenta za klapy. Ten zaczął podskakiwać niczym cena paliwa, aż w końcu za czwartym razem dosięgnął szyi premiera.

- Mafia? - spytał jakiś pasażer, który dopiero co podszedł. Drugi odpowiedział mu z pobłażliwością:

- Nie, jak zawsze - Polacy.

W tym momencie ochroniarz pochylił się, odciągnął prezydenta. Drugi chwycił pod pachy Donalda. Pobladły nagle Radek szepnął:

- Panie premierze...

- My polecimy, Radek, zobaczysz...

- Ale panie premierze...

- Nie martw się, on nie ma akredytacji.

- Ale...

- Ale co, wyksztuś to wreszcie!

- Samolot...

- Co samolot?

- Odleciał....

***

Uczestnicy szczytu z napięciem wpatrywali się w drzwi. "Ciekawe, który z nich przyleciał" - pomyślał Sarkozy.

- Butelka dobrego ginu, że prezydent - powiedział. - W końcu sam go zaprosiłem.

- Po cholerę - zdziwił się sąsiad.

- A takie wrażenie sprawiał dziwne - mruczał pod nosem, rozglądał sie lękliwie, samą mineralną pił - to pomyślałem: "Niech sobie pobędzie trochę biedaczek między ludźmi, wigoru nabierze, drinka machnie i od razu mu sondaże skoczą".

- Ja tam myślę, że premier wygra.

- Cii... Wchodzi...

Otwarły się drzwi. Postać w czarnym garniturze i czarnych okularach majestatycznie wkroczyła na salę. Biały szal, otaczający szyję, dumnie powiewał. W dłoniach, schowanych w białych rękawiczkach, trzymał czarną laskę. Mężczyzna powoli zdjął cylinder i rozejrzał się po sali.

- To prezydent?

- A skąd - szepnął Sarkozy. - Tamten jest niższy. Nie pamiętasz, jak na raucie obraził się na Merkel i na stojąco wszedł pod stół?

- Na premiera też nie wygląda, brak mu aureoli, no i te okulary... Tamten, jak się uśmiechnął, to zdawało się, że ptaszki śpiewają, motylki latają a zza pleców zaraz wyleci biały gołąbek.

Przewodniczący nie wytrzymał:

- Serdecznie witamy przedstawiciela polskiej delegacji. Kogo mamy zaszczyt powitać?

Mężczyzna zdjął ciemne okulary, powoli strzepnął niewidoczny pyłek z marynarki i rozgladając sie po sali stanowczym głosem powiedział:

- Listkiewicz. Michał Listkiewicz.


351
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Czy to nie czas na zmianę pracy?
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu 15 zawodów, które już nie istnieją
Przejdź do artykułu Wojak Szwejk - Mistrz Ciętej Riposty
Przejdź do artykułu Idioci są wśród nas VIII - edycja facebookowa
Przejdź do artykułu "Całujcie mnie wszyscy w dupę"
Przejdź do artykułu Czasami mniej znaczy lepiej, czyli przykłady świetnego designu
Przejdź do artykułu Wojna w Łóżkowicach Dolnych
Przejdź do artykułu Ludzie, którzy mieli niesamowitego farta
Przejdź do artykułu Drogi na całym świecie zaczynają pożerać samochody
Przejdź do artykułu Politycznie poprawna bajka o Czerwonym Kapturku

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą