< > wszystkie blogi

7 Grzechów Głównych

... czyli na pohybel pieniaczom, ogórkom i generalnie bułce tartej.

Siedem Grzechów Głównych Wegetarianizmu

18 listopada 2013

Ostrzeżenie: Treści zamieszczone tutaj mogą wywołać objawy hejteryzmu: ślinotok, pianę z ust, drgawki, wymioty werbalne i inne. Przed przeczytaniem skonsultuj się z psychologiem, bądź lekarzem odBytu. Cały materiał nie ma na celu nikogo obrazić, urazić etc. Jeżeli tak się stało - patrz punkt 1.


Ha! Pierwszy post. I to od razu po grubości. Bo czyż może być temat powodujące większe drgawki hejterskie niż wegetarianizm? (No może oprócz: polityki, katolicyzmu, podatków, kotów, psów, pedofilii w kościele i poza, samego hejtowania, oposów, surykatek, ołówków i ich przeznaczenia, czy innych pierdół, którymi zaprzątają sobie głowy ludzie zamiast wziąć 4 litery w troki i zrobić coś pożytecznego.) Tym bardziej, drodzy czytelnicy, że piszę to z perspektywy bycia jednym z nich. Taka trochę autokrytyka, a co! Generalnie nie będzie za długo (a przynajmniej nie tak długo, jak mogłoby być w przypadku innych grup społecznościowych), bo uważam, że wegetarianizm jest całkiem fajnym sposobem na życie, niestety mało popularnym, między innymi ze względu na wszechobecny hejt. Wizerunek wegetarian nie jest idealny - smutnym piętnem odbija się zachowanie samych członków tej społeczności. A raczej jego części - smutnego procentu ludzi, którzy, często przez własną niewiedzę, starają się być "lepsi od innych". Nie tędy droga. Nie mogę powiedzieć, że jestem bez winy - cóż, entuzjazm jest czasem złym motorem napędowym, który sprawia, że robi się rzeczy, których robić się nie powinno. Ale wierzę, że na błędach trzeba się uczyć, aby już ich nie popełniać. Cóż, starczy tego pieprzenia. Do rzeczy.

1. Diss na "mięsożerców"

Ohoho! Chyba najczęściej popełniany grzech z całej stawki, który autor niniejszego tekstu razy wiele popełnił (mea culpa). Niestety, dzieje się tak, że wielu zagorzałych wegetarian (najczęściej świeżaków, albo zatwardziałych fanatyków), wykorzystuje mięso w nieco innym celu, niż do jedzenia - mianowicie rzuca nim w tych, którzy schabowym się zwykli raczyć. I to bez większego powodu - wystarczy przejść się na jedno z kilku wege for, aby już w kilka sekund po zalogowaniu, ujrzeć nagłówki nawołujące do zerwania wszelakich stosunków z ludźmi, którzy mięsem się zajadają. Nie przebierając przy tym w słowach. Oczywiście takie zachowanie jest bez sensu - autor nie zaszczyci tego odpowiedzią, dlaczego. Szkoda zużytych znaków ASCII. W skrócie - nikt nie powinien otrzymywać inwektyw TYLKO z powodu zawartości jego talerza (działa to w obie strony, oczywiście). Przekonywanie do swojej racji można stosować na wielu innych, przyjaznych płaszczyznach - samemu dając przykład, polecać (ale nie przekonywać na siłę) i tak dalej... Każdy jest panem swojego jadłospisu, i czy układa go ze względu na zdrowie, smak, etykę czy ekonomię - nikt nie powinien siłą w to ingerować.

2. Pozerstwo

Pozerstwo, już samo to słowo przyprawia autora o ciarki. Termin ten dotyczy głównie gimbusiarni (szczególnie części żeńskiej), która sama zaczęła się tytułować wege, bo to "modne" i "jestem taka innaaa!!! aAa!!1". Kuźwa. Lać w dupsko i patrzeć, czy równo puchnie. Tym bardziej, że większość z nich popełnia grzech trzeci, czyli...

3. Hipokryzja

"No ja jestem pół wegetarianką. No bo generalnie nie jest mięsa oprócz drobiu". I nie jest to tekst wyrwany z samosi, czy innego onetu. Autor usłyszał go na własne uszy od przeszło 30 letniej kobiety, która chyba chce być bardziej hipsterę niż w rzeczywistości jest. Pod ten punkt podpadają też sytuacje typu: "Oh, kocham zwierzaczki, nie mogę ich jeść przecież." wypowiedziane strojąc się w kurtki z naturalnych skór, skórzane buty, ciuchy z futrzanymi dodatkami etc. Jeżeli komuś zależy na losie zwierząt, to idzie do schroniska, zamiast kupowania psiaka ze sklepu. I nie wyrzuca takiego w lesie czy innym śmietniku, bo to skurwysyństwo i powinno być karane według kodeksu Hammurabiego.

4. Fanatyzm

Fanatyzm nigdy nie jest dobry. Nie ważne, czy chodzi o religię, klub sportowy, politykę, czy światopogląd. Niestety jest grupa wegetarian, która na niego cierpi - przez co cierpi reszta całkiem normalnej społeczności wege. Do tego grona należą między innymi część "aktywistów" Green Peace, czy inny tak zwani "ekoterroryści". Ich akcje zazwyczaj przynoszą więcej złego niż dobrego. Tak czy inaczej, autor odcina się od nich grubą kreską.

5. Soja jest odpowiedzią na wszystko

Nie, kuźwa. Nie jest. Autor spotkał się już z takimi poglądami, ale jest to w większości bullshit. Co prawda soja, jak inne rośliny strączkowe jest świetnym źródłem białka w diecie bezmięsnej, ale nie każdy może ją stosować - przykładowo soja jest odradzana ludziom z problemami z tarczycą. Dla zdrowych ludzi przedawkowanie soi również może okazać się niebezpieczne. Niestety wielu zielonych wegetarian tak uważa i twierdzi, że produkty sojowe zastępujące mięso (kotlety, kostki, kiełbaski) wystarczą. Popełniają tym samym grzech szósty, tzn.

6. Niedouczenie

Część ludzi zmienia nawyki żywieniowe pod względem impulsu, co jest w ekstremalnych przypadkach głupotą - nie muszę mówić dlaczego. Wystarczy pomyśleć sobie, że nagle odstawiasz kotlety, kebaby, pizze (te z mięsem), zupy i zaczynasz żywić się kanapkami (wtf.). Całe szczęście nie jest to tak częste, większość wytrwałych wegetarian jeszcze przed całkowitym "nawróceniem się", rzadko sięgało po mięso.

7. Emo

"Ojej jaki jestem smutny, jaki jestem poszkodowany. Wszyscy wyzywają mnie od dziwaków, bo mięsa nie jem." Cóż, autor niniejszego tekstu pragnie przypomnieć definicję "dziwności" - a jest to mianowicie coś, co jest sprzeczne, bądź nie jest zgodne z jakąś, ogólnie przyjętą normą. Wegetarian jest w Polsce MOŻE z 0,5% i to i tak przy dość optymistycznych szacunkach. Więc niestety, ale wegetarianie są "dziwakami", jak na polskie warunki. Fajnie, jakby każdy się z tym pogodził, bo - niestety - odchyły od normy zawsze będą przez większość społeczeństwa wykpiwane (chyba że). Ale to nie jest powód, żeby wyżalać się na forach i płakać, nie wiadomo jak rzewnymi łzami. Autor proponuje, aby zagryźć zęby, utwardzić tyłek i iść do przodu.

Konkluzja

Nie chciałbym tutaj wytykać czegokolwiek, komukolwiek. Większość z tych grzechów autor zna, jeśli nie z autopsji, to z rozmów i doświadczeń innych wegetarian. Absolutnie nie chce spowodować pogorszenia wizerunku wegetarian normalnych. Prawda jest taka, że większość wege, to całkiem normalni ludzie, gdyby nie wspólny obiad - w życiu nie dowiedzielibyście się, że są wegetarianami. Niektórzy nawet życzą innym smacznego, kiedy tamci wcinają roladki schabowe. Artykuł zachęca do pracy nad sobą, aby - te niezbyt pozytywne aspekty, które stają się przyczyną często wyśmiewania i szykanowania - wyeliminować, żyjąc w zgodzie ze sobą i społeczeństwem. Kopiowania treści artykułu bez zgody jego autora - zabronione pod karą cielesną!
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi