< > wszystkie blogi

To o Co Tak Naprawdę Chodzi?

Mój Absurdalny Punkt Widzenia

Nastało nowe...

2 stycznia 2010

                I po 2009 roku, obfitującym przynajmniej u mnie w pot, krew, łzy... i śmiech ;D W świecie wielkiej polityki, gospodarki i ogólnie 'ol of sosajeti' zapamiętałem tylko kryzys, grypę i komentarz Palikota o PZPN'ie "PZPN to burdel, w którym dziwki zarażają HIV'em". Jakby nie patrzeć to bardzo budujące i optymistyczne... 


                  Jeżeli chodzi o waszego uniżonego bloggersa to w moim odczuciu jest to rok, który dobrze zapamiętam. Pierwszy i najważniejszy powód to rozpoczęcie zapuszczania włosiwa i wszystkie sytuacje związane z tym faktem [pobicie, pojazdy itepe]. Niekoniecznie może to być powód do jakiegoś pozytywnego wspominania ;P [odsyłam do notki o moim afro]. Dowiedziałem się, że można upić się jednym piwem [pusty żołądek i temp. przekraczająca 30 stopni-musiało to się tak zakończyć] i na nowo zakochałem się w Pulp Fiction. Poznałem kilka wspaniałych osób, ale też i takie, że często pytam sam siebie: "Czemu mam ochotę przebywać z socjopatycznymi chorymi zboczeńcami?!". Cóż... prawdopodobnie znalazłem swą wielką miłość ale jak zwykle wszystko pieprzę. Dowiedziałem się, że "męcze" ludzi swoim zaangażowaniem i spaczonym poczuciem humoru. Polubiłem aż za bardzo pikantne orzeszki AKARDO z Biedronki i zwątpiłem w ludzi ogólnie. Ale nie martwcie się nie mam zamiaru podcinać sobie żył i farbować włosów na czarno. Jak zauważyliście-jestem bardzo pozytywnie nastawiony do świata i tak mnie widzą inni. Jeżeli komuś się śnie to mam banana na mordzie i śmieje się sam do siebie. Wolałbym żeby śnili o mnie robiącego inne rzeczy... ale cóż nic na to nie poradzę, dobrze, że w ogóle komuś się śnię ;D Jeżeli chodzi o szkołę to raczej za dużo nie mam do powiedzenia lecz jakby nie patrzeć urzeczywistniłem swoje marzenie rozpoczynając naukę gry na bassie. Patrze na to co teraz napisałem i nie jest tak źle jak myślałem. Co do sylwestra...
                  Taaaak sylwester. Wiecie nie powiem wam zbyt dużo ale spróbuję to co pamiętam. Tak ogólnie nawet nie byłem pewny czy gdzieś idę lecz zdarzyła się okazja i miałem zamiar z niej skorzystać ale... zawsze jest jakieś ale. Dzień przed dowiedziałem się, że mam sobie szukać transortu bo 'coś' stało się z tamtym dojazdem. Sam nie wiem czy to było 'coś', czy ktoś ostro posuwał mnie w tylną część ciała. Lecz znalazł się transport [dziękuje Klaro raz jeszcze xP] i jakoś przybyłem ku zaskoczeniu niektórych osób. Bardziej to było zmarszczenie niż zaskoczenie, ale też coś. Sprawa wyglądała tak: osoby wchodzące do sali obejmowały wzrokiem całe pomieszczenie, zatrzymywały się na mnie [bardziej włosach] i ze zmarszczką na twarzy dochodzili do swojego stolika. Nawet mi to pochlebiało-czułem się taki ważny. Ogólnie podjąłem decyzję o tym, że jednak nie piję wódki w sylwestra-takie zamierzenie. Zaopatrzony w swoje hainekeny, szampana i jakieś niebieskie gówno z biedronki rozpocząłem właściwe picie. Wiedziałem, że taką ilością płynów nie da się upić i nie miałem tego na celu 'upij się to świat będzie piękniejszy i będziesz dobrze tańczył'. Jak sami wiecie są ludzie "a ze mną nie wypijesz?!" I to był błąd. Dotrwałem do godziny zero to najważniejsze... I tym optymistycznym akcentem raczej zakończyłem celebrowanie sylwestra ;P
                  Powrót do domu natomiast był bardzo ciekawy. A rozmowa którą odbyłem z rodzicielką była również interesująca. Bełkocząc wypłakałem się jej do ramienia i opowiedziałem historie mojego życia. Ona zaskakująco stwierdziła: 'Zdaję sobie z tego sprawę'. Niektóre wątki mogę ujawnić ;P Końcową pointa było moje stwierdzenie i nieprawdopodobna prawda wyciągnięta z mojego życia:
Mama: Najlepsze są skromne dziewczyny.
Ja: Wiem ale one są brzydkie... 
Z mamą mam relacje przyjacielskie ale ta złota myśl tak ją przytłoczyła, że postanowiła pójść spać. Ja także doszedłem do takiego wniosku i dopiero budząc się o 14:07 uświadomiłem sobie, że dzisiaj zaczął się nowy 2010 rok...
                  Nie poruszyło mnie to zbytnio i szukając czegoś do picia leczyłem ostry ból głowy. Później zdałem sobie sprawę, ze posiadam bloga i tym wszystkim, którzy czytają moje wypociny  wypadało by zyczyć czegoś w tym nowym roku. Więc mój drogi przyjacielu [nie wykręcisz się, już jesteś moim przyjacielem skoro poznałeś tak kompromitujące wiadomości z mojego zycia] zyczę ci wszystkiego co najlepsze, uśmiechu na kazdy dzień i trochę więcej optymizmu niz dotychczas. Twoje zdrowie! xD 

P.S. Rozpocznijmy ten rok czymś miłym i przyjemnym. Enjoy!
http://www.youtube.com/watch?v=sD4ROIal8UE
 
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi