Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Wathgurth
Wathgurth - Potworny Rymarz · przed dinozaurami
Czyli Taki Mały Debiucik na PółLitra
Kawałek napisany już dość dawno, inspirowany... właściwie od razu widać czym


Wycie wichru

Wiedział, że wraca domu. Wpatrywał się w sufit karetki. Teraz kiedy jechali po równej drodze na lotnisko, wiedział, że dom jest już blisko. Pamiętał słowa lekarza, jeszcze w szpitalu polowym: „Ten już nie powalczy." - Stał nad nim i mówił do pielęgniarki. Potem zwrócił się do niego - „Wracasz do domu, chłopcze."

Spróbował się obrócić, ale zrezygnował, czując bolesne szarpnięcie w udzie. Teraz wreszcie mógł myśleć. Mógł robić to, na co nie miał czasu, chęci i pozwolenia od trzech długich miesięcy. Mógł. Ale nie chciał. Próbował przypomnieć sobie dom. Miast tego w pamięci miał tylko obrazy ostatnich trzech ostatnich miesięcy. Najpierw było czekanie. Monotonne godziny, spędzone na nerwowym oczekiwaniu na rozkaz. Wsłuchiwanie się w wycie wichru uderzającego o namiot. Zasłanianie twarzy przed wszędobylskim piaskiem.

Potem był transporter. Wnętrze jednej z trzech metalowych puszek, w których siedzieli, on i reszta plutonu. Brak miejsca aby, się ruszyć. Nikt się nie odzywał. Tytko warkot silnika i wycie wichru. Od tamtych dni wicher zawsze kojarzył mu się z jednym. Ze śmiercią czyhającą wszędzie.
Rozległy się odgłosy wystrzałów. Artyleria. Wóz stanął. Krzyk dowódcy: „Wysiadać!". Wypełzli z transportera. Obok stał drugi. Doleciał ich dym i smród palących się ciał. Padli na ziemię. Kolejna eksplozja rozerwała drugi transporter. Ten którym jechali przed chwilą. Trzeci pomknął dalej. Usłyszeli śmigłowce. Trzy rakiety Hellfire. l wszystko ucichło. Prawie. Słychać było pożar transporterów. Krzyk jednego z rannych kolegów. l wycie pustynnego wichru.

Następne dni pamiętał dobrze. Nie pamiętał tylko ile ich było. Jeden? Dziesięć? Tysiąc? Wszystkie takie same. Tylko piach, huk wystrzałów. Od czasu do czasu śmierć kolegi. I wycie wichru. Wreszcie dotarli do miasta. Początkowo było dobrze. Wreszcie jakaś odmiana. Czekali. Od czasu do czasu wymiana ognia. Nawet wiatr jakby zelżał. Potem przyszedł rozkaz ataku. I wtedy poczuł, że poznał znaczenie słowa „piekło". Walki toczyły się o każdą dzielnicę. Każdą ulicę, każdy dom. W całym mieście szalały pożary. Artyleria tłukła niemiłosiernie. Nasza? Ich? Jaka to różnica. Ale najgorsi byli ludzie. Mówiono im że mają walczyć z żołnierzami. Pamiętał o tym. Do czasu, gdy na jednej z ulic spotkali grupę mieszkańców. Mężczyzna, kobieta, trójka dzieci. Uciekali z miasta. Minęli ich a jego oddział ruszył dalej. Nagle seria. Kolega padł. Odwracając się w kierunku strzałów padł na ziemie i otworzył ogień. Po chwili na ulicy leżała w jednej kałuży krwi cała piątka. Mężczyzna miał w ręku Kałasznikowa.
Z walk o miasto pamiętał tylko sceny. Rodzinę trafioną na jego oczach granatem moździerzowym. Odział jego kolegów wyrżniętych do nogi, gdy wpadli w zasadzkę. Palący się czołg, pod którego gąsienicami leżały zwłoki. Swój czy wróg? Bez różnicy. Barykada z
samochodów, jakichś śmieci. I trupów. Przez trzy godziny prowadzili z niej ostrzał. Leżeli wśród zwłok, a co jakiś czas jeden z kolegów zmieniał się w część barykady. A potem i tak musieli wiać. Potem pamiętał jeszcze nagłe szarpnięcie w udzie. A potem już tylko wycie wichru. Obudził się w szpitalu. Usłyszał słowa lekarza i się ucieszył. Nie wiedział jeszcze, że całą drogę będzie musiał myśleć. Próbował przestać i nie mógł. Próbował zmienić temat rozmyślań i nie mógł. Przypominał sobie wszystko. A przede wszystkim wycie wichru.

Pocieszał się tylko, że wkrótce będzie na lotnisku. Potem samolotem wróci do domu. Do rodziców. Do dziewczyny. Przez chwile przypominał sobie jej obraz, gdy żegnała go trzy miesiące temu. Miast tego zobaczył twarz dziewczyny którą widział w mieście. Była bardzo podobna do jego ukochanej, miała tylko bardzo dziwną minę: potworny krzyk zastygły na twarzy na wieczność... I nic poniżej szyi. Czuł że będzie pamiętał tę twarz bardzo długo. Może do końca życia. Odsunął natrętne myśli. Wsłuchał się w warkot silnika. To go uspokoiło. Nagle usłyszał wycie pustynnego wichru. Próbował odsunąć od siebie uporczywe wspomnienie, lecz szybko zorientował się że to nie majaki. Chwilę potem usłyszał dobrze znany sobie dźwięk. Huk wybuchającego pocisku ciężkiej artylerii...

* * *

Jadący ciężarówką żołnierze właśnie zobaczyli wrak samochodu sanitarnego. Ostatnie płomienie dogasały, unosił się tylko charakterystyczny swąd. Znali go dobrze. Nie przejęli się zbytnio tym widokiem, patrzyli tylko tempo. Weterani z poprzednich wojen wiedzieli, że refleksja przyjdzie później. I wsłuchiwali się w wycie wichru...

connemara
Prosto, oszczędnie i trafnie.
Uznanie.

--
Na wyczyny /teściowej,rządu,..itp/ oka nie przymykaj! Chyba że drugim patrzysz przez wizjer celownika. *##* Jest grzech który ksiądz wybacza mi ZAWSZE, ja sobie NIGDY. To grzech abstynencji!!

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
zgred - Superbojownik · przed dinozaurami
Mogę się trochę czepić? Otóż w zdaniu “Nie przejęli się zbytnio tym widokiem, patrzyli tylko tempo” raczej powinno być “tępo” w sensie : beznamiętnie, obojętnie, bez emocji, etc. “Tempo” znaczy prędkość, szybkość.
Urywane zdania i równoważniki zdań chyba wprowadziłeś celowo, aby oddać niespójność obrazów ze wspomnień?
Poza tym – czytałem z przyjemnością.

--
No good deed goes unpunished...

Wathgurth
Wathgurth - Potworny Rymarz · przed dinozaurami
oczy-wiście, święta racja. Głupi błąd i tyle. Dzięki

woytecki
woytecki - Superbojownik · przed dinozaurami
zacne

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
podobało mi się
słyszałam wręcz wycie tego wiatru.

--
Normal people scares me... https://www.scrapbookflair.com/Asheene
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj