Należę do osób, które płakały... Więc wiem, dlaczego.
Masz rację, Panq, jest w tym coś z egoizmu. Czy raczej poczucia totalnego osamotnienia... Czy płacz po śmierci matki naprawdę będziesz tłumaczył egoizmem, nie miłością?...
I jeszcze jedno: współczucie. Wobec wielkiego bólu, jakiego doświadczał. To moze dziwne, ale najtrudniejszy był dla mnie piątek. Sobota do wieczora. Kiedy odszedł, był wielki, wielki żal. I pozostał.
Ale płacz, o dziwo, począł się powoli wyciszać. Nie sądzę, by było to jedynie przyzwyczajenie.
Bo wciąż są chwile, fragmenty wspomnień, które mogą sprawić, że nagle, w jednej chwili, rozpłaczę się jak dziecko...
Lujeran, tylko jedno, to, co zostało już powiedziane: "Kto z was jest bez winy..."
Znam i potępiam uczynki niektórych, którzy drą dziś szaty.
Ale nie znam i nie mogę oceniać ich dzisiejszych intencji. Znając się co nieco na filozofii, wiem, że dowód indukcyjny (
per analogiam) to w gruncie rzeczy... żaden dowód
Już Hume pisał, że ze stanów przeszłych nie można wnioskować o obecnych.
A gest, który wykorzystałeś, z całą pewnością nie wyraża tego, co wyrażał osławiony gest Kozakiewicza. Rzekłbym nawet - wręcz przeciwnie