Jeśli było, to dawno temu
Byli sobie on i ona, bardzo piękni oboje. Lecz on był tylko biednym grajkiem, a ona z bogatego pochodziła domu...
Oboje mieli chęci szczere, lecz rodzina dziewczyny pięknej a młodej a zakochanej nie chciała się zgodzić na zięcia, który nie potrafi przynieść pensji z choćby czterema zerami przed przecinkiem.
Pewnego razu wymyślili młodzi, że może dadzą się jednak udobruchać rodzice, znani kolekcjonerzy chińskiej porcelany, jeśli przekupić ich i serca zdobyć jakimś prezentem, kosztownym i wysmakowanym.
Trafił więc amant do antykwariatu, ogląda precjoza, lecz nie stać go niestety na nic, nawet na przycisk do papieru. Wtem - któryś z nieostrożnych klientów strącił kosztowną chińską wazę. Trach, bęc, rozpacz i rwetes, na ziemi leżą same okruchy... Wpadł młodzieniec na pomysł wszeteczny, gdyby tak nabył to roztrzaskane dzieło sztuki, a potem na oczach przyszłych teściów się wywrócił, nikt by się nie zorientował, że wydobyte z pudła resztki przemieniły się w skorupy trochę wcześniej. Poprosił więc o zapakowanie okruchów wazy, wtajmniczył w plan dziewczynę, zaaranżowali elegancką kolację... Ubrany w smoking z prezentem w ręku pojawił się u szczytu schodów domu narzeczonej i potknął się, oczywiście - przypadkiem. Leci w dół schodów, krzyczy, wszyscy oniemieli, takie nieszczęście, piękne pudło prezentu tak się pogniotło, co też może być w środku...
Młodzieniec wstaje, otrzepuje się, łzy w oczach. Przeprasza, kupił piękną wazę specjalnie pod kolor oczu teściowej, a tu taki pech, ale choć pokaże, co było w środku..
A w środku, faktycznie, same skorupy.
Tyle że każdy odłamek starannie i oddzielnie zapakowany w bibułkę...
Byli sobie on i ona, bardzo piękni oboje. Lecz on był tylko biednym grajkiem, a ona z bogatego pochodziła domu...
Oboje mieli chęci szczere, lecz rodzina dziewczyny pięknej a młodej a zakochanej nie chciała się zgodzić na zięcia, który nie potrafi przynieść pensji z choćby czterema zerami przed przecinkiem.
Pewnego razu wymyślili młodzi, że może dadzą się jednak udobruchać rodzice, znani kolekcjonerzy chińskiej porcelany, jeśli przekupić ich i serca zdobyć jakimś prezentem, kosztownym i wysmakowanym.
Trafił więc amant do antykwariatu, ogląda precjoza, lecz nie stać go niestety na nic, nawet na przycisk do papieru. Wtem - któryś z nieostrożnych klientów strącił kosztowną chińską wazę. Trach, bęc, rozpacz i rwetes, na ziemi leżą same okruchy... Wpadł młodzieniec na pomysł wszeteczny, gdyby tak nabył to roztrzaskane dzieło sztuki, a potem na oczach przyszłych teściów się wywrócił, nikt by się nie zorientował, że wydobyte z pudła resztki przemieniły się w skorupy trochę wcześniej. Poprosił więc o zapakowanie okruchów wazy, wtajmniczył w plan dziewczynę, zaaranżowali elegancką kolację... Ubrany w smoking z prezentem w ręku pojawił się u szczytu schodów domu narzeczonej i potknął się, oczywiście - przypadkiem. Leci w dół schodów, krzyczy, wszyscy oniemieli, takie nieszczęście, piękne pudło prezentu tak się pogniotło, co też może być w środku...
Młodzieniec wstaje, otrzepuje się, łzy w oczach. Przeprasza, kupił piękną wazę specjalnie pod kolor oczu teściowej, a tu taki pech, ale choć pokaże, co było w środku..
A w środku, faktycznie, same skorupy.
Tyle że każdy odłamek starannie i oddzielnie zapakowany w bibułkę...
--
Tyle słońca w całym mieście, nie widziałeś tego jeszcze, popatrz...