:Bry
Czas akcji: Poniedziałek godzina około: 15
Osoby: Ja, Starsza sąsiadka (67 lat)
Mam taką sąsiadke. która co dwa tygodnie umiera, Mieszka jeden dom za mną (moge dodac, ze zapach jaki sie unosci od sąsiadki odrzuca :/ )
(Chyba wracala z miasta bo miala duzo siatek)
Dzwonek do drzwi
Ja - Otwieram drzwi
S - Umieram! Dzwoń po karetke.
Ja - Pomyślałem, że Kurde ciągle do mnie przychodzi, żebym dzwonił po karetke (mianowicie przychodzi tak co dwa tygodnie a nic jej nie jest) To więc mówie, że telefon mi wysiadł
S - (Nie daje za wygraną, a czemu nie popsuć dnia jeszcze bardziej sąsiadowi) Moge skorzystać z toalety?
Ja - ( oczywiście musiał paść na mnie takie coś) mówie, że popsuta mam spuczke. Odprowadze pania do domu tak będzie najlepiej.
Więc ide po buty, łazienke mam koło drzwi frontowych. (Diabeł jej podpowiedział czy co, że to te drzwi) więc wracam patrze nie ma jej
Lekkie zdziwienie ale patrze wychodzi z łazienki.
Ja - (Szok i zmieszanie) + zapach zajebioza
S - Odprowadzi mnie Pan do domu?
Ja - Jakie miałem wyjscie tobolki biore i ide z nią pod ręke
Wracam do domu, otwieram drzwi od łazienki a tam nawóz dumnie leży. Więc szybka akcja sprzatania żeby nie rozniosił się na cały dom ten zapach. Drzwi pootwierane żeby sie wywietrzyło. Do teraz mam traume żeby usiąść na deske.
Ciekawe na co umierała, chyba na brak papieru w domu
Do teraz sobie myśle, że mogłem nie otwierać drzwi
Czas akcji: Poniedziałek godzina około: 15
Osoby: Ja, Starsza sąsiadka (67 lat)
Mam taką sąsiadke. która co dwa tygodnie umiera, Mieszka jeden dom za mną (moge dodac, ze zapach jaki sie unosci od sąsiadki odrzuca :/ )
(Chyba wracala z miasta bo miala duzo siatek)
Dzwonek do drzwi
Ja - Otwieram drzwi
S - Umieram! Dzwoń po karetke.
Ja - Pomyślałem, że Kurde ciągle do mnie przychodzi, żebym dzwonił po karetke (mianowicie przychodzi tak co dwa tygodnie a nic jej nie jest) To więc mówie, że telefon mi wysiadł
S - (Nie daje za wygraną, a czemu nie popsuć dnia jeszcze bardziej sąsiadowi) Moge skorzystać z toalety?
Ja - ( oczywiście musiał paść na mnie takie coś) mówie, że popsuta mam spuczke. Odprowadze pania do domu tak będzie najlepiej.
Więc ide po buty, łazienke mam koło drzwi frontowych. (Diabeł jej podpowiedział czy co, że to te drzwi) więc wracam patrze nie ma jej
Lekkie zdziwienie ale patrze wychodzi z łazienki.
Ja - (Szok i zmieszanie) + zapach zajebioza
S - Odprowadzi mnie Pan do domu?
Ja - Jakie miałem wyjscie tobolki biore i ide z nią pod ręke
Wracam do domu, otwieram drzwi od łazienki a tam nawóz dumnie leży. Więc szybka akcja sprzatania żeby nie rozniosił się na cały dom ten zapach. Drzwi pootwierane żeby sie wywietrzyło. Do teraz mam traume żeby usiąść na deske.
Ciekawe na co umierała, chyba na brak papieru w domu
Do teraz sobie myśle, że mogłem nie otwierać drzwi
--
Damaged 0.0.13