...a popołudnie ciągle takie miłe...
Pewien zapalony golfista wracał z pracy do domu, kiedy w drodze na przestanek autobusowy zobaczył nowy sklep z akcesoriami golfowymi. Wszedł i kupił sobie cztery piłeczki. Nie miał jednak gdzie ich schować, więc włożył po dwie do kieszeni w spodniach. Wsiadł do autobusu, zajął miejsce i jedzie. Na następnym przystanku, do tegoż autobusu wsiadła starsza, a na dodatek grubsza kobieta. Pech chciał, że chciała usiąść obok faceta, ten zaś przysuwając się do okna zrobił to tak niefortunnie, że piłeczki obijając się o siebie wydały głośny odgłos. Kobieta popatrzyła się na mężczyznę dziwnym wzrokiem, a ten powiedział:
- Nie, nie. To nie to co się pani wydaje. Widzi pani, ja jestem golfistą. A to są piłeczki golfowe.
Z twarzy kobiety zniknęła dziwna mina i zapytała ze współczuciem:
- Czy to coś w rodzaju łokcia tenisisty?
PS
W oryginale brzmi lepiej, bo "balls" - znaczy i "jaja" i "piłeczki"
Pzdrwm.
Pewien zapalony golfista wracał z pracy do domu, kiedy w drodze na przestanek autobusowy zobaczył nowy sklep z akcesoriami golfowymi. Wszedł i kupił sobie cztery piłeczki. Nie miał jednak gdzie ich schować, więc włożył po dwie do kieszeni w spodniach. Wsiadł do autobusu, zajął miejsce i jedzie. Na następnym przystanku, do tegoż autobusu wsiadła starsza, a na dodatek grubsza kobieta. Pech chciał, że chciała usiąść obok faceta, ten zaś przysuwając się do okna zrobił to tak niefortunnie, że piłeczki obijając się o siebie wydały głośny odgłos. Kobieta popatrzyła się na mężczyznę dziwnym wzrokiem, a ten powiedział:
- Nie, nie. To nie to co się pani wydaje. Widzi pani, ja jestem golfistą. A to są piłeczki golfowe.
Z twarzy kobiety zniknęła dziwna mina i zapytała ze współczuciem:
- Czy to coś w rodzaju łokcia tenisisty?
PS
W oryginale brzmi lepiej, bo "balls" - znaczy i "jaja" i "piłeczki"
Pzdrwm.