Są takie chwile, kiedy człowiekowi nie chce się nosa wyściubić z łóżka. Jeżeli chodzi o mnie, to kiedy tylko termometr za oknem zaczyna niebezpiecznie zbliżać się do zera, zaczynam zachowywać się jak moje ulubione zwierzątka zmiennocieplne i instynktownie szukam źródeł ciepła.
Jeżeli pod ręką nie mam mojego ukochanego, to kroki kieruję do kuchni, by przygotować sobie porcję gorącej, pożywnej zupy irlandzkiej. Jak wiecie Irlandia to kraj w którym zimne wiatry i mgły są na porządku dziennym. Dlatego kucharze z tego regionu wykształcili się w przygotowywaniu potraw, których głównym zadaniem jest dostarczenie do organizmu ciepła i energii. Dodatkowo, warto wspomnieć, że Irlandia to kraj górzysty, w którym większość mieszkańców to rolnicy i pasterze. W gospodarstwach domowych przeważało zatem mięso owiec i baranów. Lepiej bowiem było zabić jedną z wielu owiec, niż jedyną czasem krowę.
Baranina zresztą to wspaniałe mięso. Dobrze zrobiona oddaje cały swój wachlarz smaków. Na baraninie właśnie opiera się przepis na rozgrzewającą zupę irlandzką.
Będziemy potrzebowali chudą i młodą baraninę. Najlepiej, jeżeli zdobędziemy kilogram baraniej karkówki. Warunek młodości jest dosyć istotny, bo baranina im starsza, tym twardsza i trudniej ją przygotować. Mięso szykujemy do gotowania krojąc je w grubą kostkę. Przed przystąpieniem do gotowania przygotowujemy resztę składników. 50 dag marchwi kroimy w plasterki, białą część z dużego pora siekamy na talarki, a 80 dag ziemniaków i 60 dag cebuli w kostkę. Każde warzywo trzymamy w oddzielnej miseczce.
W sporym garnku układamy warstwami: mięso, cebulę, marchew i pora. Małą główkę kapusty siekamy na drobne paseczki i układamy w garnku. Dodajemy 3 ząbki zmiażdżonego czosnku i zalewamy litrem wody. Całość zagotowujemy i szumujemy. Dla niewtajemniczonych, szumowanie polega na tym, że kiedy na powierzchni zupy pojawi się brudna pienista zawiesina, zdejmujemy ją łyżką. Kiedy pozbędziemy się już szumowin, dodajemy gałązkę tymianku i listek laurowy. Tutaj warto mieć na podorędziu specjalne urządzonko, które pozwoli nam później wyjąć zioła z zupy. Wygląda ono jak spora otwierana kulka z sitka na łańcuszku. Do takiej kulki wkładamy gałązkę tymianku i listek laurowy, zamykamy i wrzucamy do zupy. Zmniejszamy gaz i gotujemy mniej więcej 40 minut. Wtedy dodajemy ziemniaki i trzymamy na ogniu jeszcze 30 minut, do momentu, w którym wszystkie składniki będą miękkie. W tym momencie należy wyjąć z zupy zioła. Prawda, że przydaje się kulka z sitka? Aby zupę zagęścić, wyjmujemy z niej łyżką cedzakową trochę ziemniaków i miksujemy je w blenderze, lub przecieramy przez sitko. Taką masę dodajemy do zupy i mieszamy. Ten sposób zagęszczania zupy jest o tyle wygodny, że nie dodaje do niej nowych smaków, a jednocześnie jest dość skuteczny. Sami decydujemy o tym, jaką gęstość będzie miała nasza polewka, miksując większą, lub mniejszą ilość gotowanych ziemniaków.
Zupę irlandzką należy podawać mocno gorącą. Jako dodatek wystarczy zwykły chleb. Bardziej wymagający mogą użyć podpłomyków, lub chlebka kminkowego, a wtedy poczują się jak w prawdziwej irlandzkiej gospodzie.
Smacznego

--
Homo homini cattus est