Kupiłam jakiś taki średni zestaw 10 lat temu, wtedy nie było wyboru. Kosztowało to majątek, do dziś pamiętam: patelnia, dwa garnki z pokrywkami, 2 miski z przykrywkami, jakieś tam koszyczki i zapasowe rączki. Za jedyne 660 dolarków. Chyba mi na mózg padło! Ale dziś nie żałuję: nie wierzę, że są inne gary, które wytrzymają eksperymenty kulinarne mojej córki, owocujące półcentymetrową warstwą twardego węgla w całej objętości. Co się udało młotkiem odbić - odbiłam, reszta to druciak i trudno dziś poznać, który to garnek się przypalił. Dziś można prawie wszędzie kupić naczynia o podobnych walorach. A to reklamowane gotowanie bez wody, sprawdza się w dowolnym garnku stalowym o dosyć grubym dnie. Reasumując: kocham zeptery, bo je mam i będę miała pewnie do końca życia. Patelnie teflonowe zmieniam średnio raz do roku, garnki emaliowane poszły precz raz na zawsze, bo emalia odpryskuje. Ale tak naprawdę to kocham pokrywę szybkowarową, zero zapachów, nawet bigos gotuje się bezsmrodowo i po 5-6 godzinach uzyskuje walory 3 dniowego.
--
Ratując jednego psa, nie zmienisz świata, lecz zmienisz świat dla tego jednego psa.