Zapragnęłam pulpety zrobić. Zrobiłam jak zwykle ale na tę ilość mięsa tylko jedno jajko miałam- wprawdzie Lameru miał jeszcze dwa ale co ja będę chłopa o taki ból przyp0rawiać żeby mu jajka rozbijać zresztą może się przydadzą jeszcze.
W każdym razie podczas smażenia zaczęły się makabrycznie rozpadać. Więc po szybkiej kalkulacji spojrzałam ku lodówce i znalazłam w niej jedynie kawałek pory. Tak więc se ten kawałek pory skroiłam, starłam trochę sera żółtego i ugotowałam makaron. Z tego na czym smażyłam pulpety sklepałam sosu pomidorowego zaprawiając prócz koncentratu dwiema łyżeczkami musztardy sypnęłam ziółek jakichś i czosnku dałam niemało. Następnie zmieszałam wszystko i zapiekłam przez 20 minut następnie sypnęłam serem po wierzchu i zapiekłam przez kolejnych 10. Ludzie jakie to dobre było....
W sosie był w proporcjach na oko: sos sojowy, jak mówiłam czosnek, musztarda, bazylia, oregano i na koniec śmietana 12%
W każdym razie podczas smażenia zaczęły się makabrycznie rozpadać. Więc po szybkiej kalkulacji spojrzałam ku lodówce i znalazłam w niej jedynie kawałek pory. Tak więc se ten kawałek pory skroiłam, starłam trochę sera żółtego i ugotowałam makaron. Z tego na czym smażyłam pulpety sklepałam sosu pomidorowego zaprawiając prócz koncentratu dwiema łyżeczkami musztardy sypnęłam ziółek jakichś i czosnku dałam niemało. Następnie zmieszałam wszystko i zapiekłam przez 20 minut następnie sypnęłam serem po wierzchu i zapiekłam przez kolejnych 10. Ludzie jakie to dobre było....
W sosie był w proporcjach na oko: sos sojowy, jak mówiłam czosnek, musztarda, bazylia, oregano i na koniec śmietana 12%
--
Mrrrrr.... Wiesz co jest najbardziej przerażające? Zdychanie w poczuciu że się tak naprawdę nie żyło...