Robi się prościutko i małym nakładem pracy, a efekt smakowy i wizualny jest zachwycający (przynajmniej jak dla mnie). Także jak chcemy dodać nutkę nowoczesności lub/i burżuazji do klasycznego obiadu (duszony schab, steki z polędwicy itp) lub porazić współbiesiadujących naszymi zajebistymi umiejętnościami kulinarnymi, to ów sos jest jak najbardziej odpowiedni.
Ilość składników dostosowujemy w zależności od ilości osób. Na dwie osoby:
- 50 ml porto
- 50 ml bulionu wołowego (viva la kostki knorra!)
- łyżeczka cukru
- łyżeczka soku z cytryny
- czubata łyżeczka masła
- ewentualnie mąka do zagęszczenia
Można użyć tej samej patelni, na której smażyliśmy mięso (jeśli nie było w panierce). Należy zlać z niej tłuszcz, wsypać cukier i skarmelizować. Wlać porto i bulion, sok z cytryny, dodać masło. Mieszamy! Jak nam się nie chce czekać aż wywar się zredukuje, bo na talerzach już czeka mięso gotowe do polania sosem, wówczas dodajemy mąki. Tylko ostrożnie! Należy dosypywać powoli, ciągle mieszając, bo nim się zorientujemy sos zgęstnieje i będzie gotów do podania
I kilka dopowiedzeń....
Sugeruję wszystkie składniki przygotować wcześniej bo sos się robi błyskawicznie, jeszcze jak sobie pomożemy mąką to na jego zrobienie poświęcimy jakąś minutę, max półtorej jeśli będziemy w międzyczasie zaglądać do przepisu.
Z tych 50 ml porto i 50 ml bulionu wychodzi powiedzmy, że "ozdobna" ilość tego sosu. Mi starczyło na polanie 6 małych kawałków mięsa. Dlatego sugeruję stestować za pierwszym razem w tejże proporcji i jak sos posmakuje, to zwiększyć następnym razem proporcje do 100 ml porto i 100 ml bulionu.
Jak tylko sos zgęstnieje polewamy nim mięso! Nie pozostawiamy go na patelni, gdyż szybko zmieni on swą konsystencję w stałą. Jeśli tak się stanie, należy znów postawić patelnię na gazie, pod wpływem ciepła powinien wrócić do stanu płynnego (zrobiłam tak po tym jak sos postał ze 3 minuty , nie wiem czy ta metoda się sprawdzi jeśli sos zmieni swój stan skupienia na dłużej).
I ostatnia kwestia - koszty. Nie każdego stać, żeby nie dość, że wydać 50-70zł na porządne porto to jeszcze wylać 1/7 butelki do obiadu. I tu jest rozwiązanie! Idziemy do Biedronki, za 22zł kupujemy Porto Tawny (mają chyba jeden rodzaj w całym sklepie więc nie można się pomylić) i to właśnie je wykorzystujemy! Kolor nie jest zbyt majestatyczny, ale trunek jak najbardziej się nada. A gościom starczy wiedza, że sos jest na bazie porto, nie muszą wiedzieć ile kosztowało i gdzie było kupione
Ilość składników dostosowujemy w zależności od ilości osób. Na dwie osoby:
- 50 ml porto
- 50 ml bulionu wołowego (viva la kostki knorra!)
- łyżeczka cukru
- łyżeczka soku z cytryny
- czubata łyżeczka masła
- ewentualnie mąka do zagęszczenia
Można użyć tej samej patelni, na której smażyliśmy mięso (jeśli nie było w panierce). Należy zlać z niej tłuszcz, wsypać cukier i skarmelizować. Wlać porto i bulion, sok z cytryny, dodać masło. Mieszamy! Jak nam się nie chce czekać aż wywar się zredukuje, bo na talerzach już czeka mięso gotowe do polania sosem, wówczas dodajemy mąki. Tylko ostrożnie! Należy dosypywać powoli, ciągle mieszając, bo nim się zorientujemy sos zgęstnieje i będzie gotów do podania
I kilka dopowiedzeń....
Sugeruję wszystkie składniki przygotować wcześniej bo sos się robi błyskawicznie, jeszcze jak sobie pomożemy mąką to na jego zrobienie poświęcimy jakąś minutę, max półtorej jeśli będziemy w międzyczasie zaglądać do przepisu.
Z tych 50 ml porto i 50 ml bulionu wychodzi powiedzmy, że "ozdobna" ilość tego sosu. Mi starczyło na polanie 6 małych kawałków mięsa. Dlatego sugeruję stestować za pierwszym razem w tejże proporcji i jak sos posmakuje, to zwiększyć następnym razem proporcje do 100 ml porto i 100 ml bulionu.
Jak tylko sos zgęstnieje polewamy nim mięso! Nie pozostawiamy go na patelni, gdyż szybko zmieni on swą konsystencję w stałą. Jeśli tak się stanie, należy znów postawić patelnię na gazie, pod wpływem ciepła powinien wrócić do stanu płynnego (zrobiłam tak po tym jak sos postał ze 3 minuty , nie wiem czy ta metoda się sprawdzi jeśli sos zmieni swój stan skupienia na dłużej).
I ostatnia kwestia - koszty. Nie każdego stać, żeby nie dość, że wydać 50-70zł na porządne porto to jeszcze wylać 1/7 butelki do obiadu. I tu jest rozwiązanie! Idziemy do Biedronki, za 22zł kupujemy Porto Tawny (mają chyba jeden rodzaj w całym sklepie więc nie można się pomylić) i to właśnie je wykorzystujemy! Kolor nie jest zbyt majestatyczny, ale trunek jak najbardziej się nada. A gościom starczy wiedza, że sos jest na bazie porto, nie muszą wiedzieć ile kosztowało i gdzie było kupione
--
Otworzył oczy, spojrzał w lustro i uznał, że polubi bycie kobietą...