Jakis czas temu, 3 tygodnie bedzie jakies, narzekalem tutaj, ze moja mama zjezdza do Polski... na zawsze.
Mam teraz jej relacje - jeszcze na lotnisku pytalem sie jej, czy jest pewna, czy na pewno chce leciec
Mowi mi tak, przez telefon :
- qrfa, co ja zrobilam, wracam, tu sie nie da zyc
- mowi, kupujesz szampon, smierdzi, kupujesz mydlo, nie pieni sie, wszystko podroby, a wszystko 3 razy drozsze
- mowi, w sklepie mieso na kupie - wolowe, wieprzowe, indycze, a krew scieka z jednego na drugie
- mowi, do urzedu isc - makabra, od tygodnia chodze i nic nie zalatwilam bo nikt nie ma czasu... kurwa, tam na telefon bylo wszystko w kilka minut
- mowi, ze reklamowki w sklepach sa mniej trwale niz skorka ktora schodzi z czlowieka jak sie spali na sloncu... i ze trzeba sobie jeszcze samemu pakowac do tych skorek
- mowi, ze jak odezwie sie do sasiadow "dzien dobry" to patrza na nia jak na malpe z dzungli
- mowi, ze juz jej ktos ukradl portfel w sklepie
- mowi, ze ludzie na ulicy patrza na nia jakby chcieli ja zabic, ze nikt sie nie usmiechnie, nikt nie zyczy milego dnia
- mowi, ze byla w aptece, i ze przed nia byla babcia, i ze babci braklo 46 groszy do recepty... i ze sprzedawczyni zjebala babcie, ze dupe zawraca itd... i ze dala tej kasjerce zlotowke i powiedziala jej zeby zamkla pysk - sprzedawczyni postraszyla policja
- mowi, ze wywiesila sobie amerykanska flage w mieszkaniu i ma w dupie, i w przyszlym roku wraca tutaj
I teraz sie chcialem sie zapytac... jest tak, jak mama mowi, czy przesadza Moze dodam, ze nie mieszka na jakims zadupiu, na scianie wschodniej czy cos takiego. Mama mieszka w Krakowie.
Ona nie byla 20 lat w kraju, ja nie bylem 10 lat... bo sie troche boje...
Mam teraz jej relacje - jeszcze na lotnisku pytalem sie jej, czy jest pewna, czy na pewno chce leciec
Mowi mi tak, przez telefon :
- qrfa, co ja zrobilam, wracam, tu sie nie da zyc
- mowi, kupujesz szampon, smierdzi, kupujesz mydlo, nie pieni sie, wszystko podroby, a wszystko 3 razy drozsze
- mowi, w sklepie mieso na kupie - wolowe, wieprzowe, indycze, a krew scieka z jednego na drugie
- mowi, do urzedu isc - makabra, od tygodnia chodze i nic nie zalatwilam bo nikt nie ma czasu... kurwa, tam na telefon bylo wszystko w kilka minut
- mowi, ze reklamowki w sklepach sa mniej trwale niz skorka ktora schodzi z czlowieka jak sie spali na sloncu... i ze trzeba sobie jeszcze samemu pakowac do tych skorek
- mowi, ze jak odezwie sie do sasiadow "dzien dobry" to patrza na nia jak na malpe z dzungli
- mowi, ze juz jej ktos ukradl portfel w sklepie
- mowi, ze ludzie na ulicy patrza na nia jakby chcieli ja zabic, ze nikt sie nie usmiechnie, nikt nie zyczy milego dnia
- mowi, ze byla w aptece, i ze przed nia byla babcia, i ze babci braklo 46 groszy do recepty... i ze sprzedawczyni zjebala babcie, ze dupe zawraca itd... i ze dala tej kasjerce zlotowke i powiedziala jej zeby zamkla pysk - sprzedawczyni postraszyla policja
- mowi, ze wywiesila sobie amerykanska flage w mieszkaniu i ma w dupie, i w przyszlym roku wraca tutaj
I teraz sie chcialem sie zapytac... jest tak, jak mama mowi, czy przesadza Moze dodam, ze nie mieszka na jakims zadupiu, na scianie wschodniej czy cos takiego. Mama mieszka w Krakowie.
Ona nie byla 20 lat w kraju, ja nie bylem 10 lat... bo sie troche boje...
--
Booo :)