Nie wiem, co was bulwersi. Przedtem funkcjonowało podejście ojcowskie: ojciec spełnia się rodzicielsko na piwie z kumplami. Jak wracał do domu, a było coś nie tak, znaczy dzieci nie spełniły oczekiwań Ojca, to łomot w trybie doraźnym. Więc sam rozumiesz, że pijaństwa nie powinno się dotować.
A tacierzyniec to siedzi w domu, z nudów może przewinie i pokołysze potomka. Na piwo nie pójdzie, bo obciach siedzieć np z panem murarzem, panem dźwigowym, panem bezrobotnym czy innymi fachowcami. Takiemu dopiero można dać zasiłę tacierzyńską.