Z takim oto nastawieniem obudziłem się rano, dumny ze swego, od czasu pewnego, pielęgnowanego cynizmu ( bądź kreowania owego ), pewnego zarodka nihilizmu, i może odrobiny dodupizmu... Przygotowany będąc na modne w naszym sosajety, dzielenie się ilością spłukiwanej wody w toalecie w formie statusu na fejszbuku, czekałem na moment odpowiedni. Zastanawiałem się nad tym, jak rozłożyć frazy by odpowiednio oddać parafrazowane powiedzenie...
Po czasie pewnym z głupiej prowokacji, jaką miało być to stwierdzenie, zaczęło się w głowie mej tworzyć filozoficzne podłoże tejże myśli. Bo przecież ludzie są różni, mimo, że nam niezbędni, to przecież mamy swoje pasje, którym możemy się oddawać. W zasadzie to najlepiej faktycznie odciąć się od najbliższego nam świata i wyruszyć w cholerę niczym bohater filmu "Into the Wild", okraszonego fantastyczną muzyką wokalisty Pearl Jamu.
Idźmy dalej. Pokażmy naszym bliskim, że mamy ich w głębokim poważaniu. Że nam na nich nie zależy, zachowujmy sie jak emocjonalni troglodyci...I nie jest tu kwestia wieku czynnikiem najistotniejszym. Każdy miewa momenty w życiu, gdy coś takiego go nachodzi. Tylko czy się uczciwie przyzna...
Zadowolony już będąc przewidywałem wywołanie choć głosu oburzenia, bądź reakcji żadnej. Po prostu nikogo ten wpis nie zainteresuje, nie będzie miał czasu li ochoty, by komentarz swój dołożyć...
W końcu mój misterny plan zamarł w powijakach. Dziś dowiedziałem się że mej bardzo Bliskiej Osobie, zmarła Najbliższa Ukochana Istota...
Co ona miała by do powiedzenia na ten temat w tym momencie? Czy uważałbym tak samo, gdyby i mnie to spotkało?
Czy jest sens tworzyć takie bzdury? Bądź inaczej: czy zdarza nam się czasem przemyśleć konsekwencje naszych durnych zamotań?
Pozostawiam tę kwestię do przemyślenia dla każdego...
Pozdro Pincet
Pablo Goorales
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą