Jak podaje na swojej stronie "Rzeczpospolita," Sąd Najwyższy stwierdził, że strony internetowe powinny być rejestrowane jako odpowiednio: dzienniki, czasopisma lub książki. Za niezarejestrowanie strony grozi nawet kara pozbawienia wolności.
Jeśli ufać wynikom Google dla zapytania "site:*.pl", mamy w Polsce 14 100 000 domen .pl. Ich autorzy będą musieli zarejestrować je w sądach.
Jak pisze "Rzeczpospolita", niezależnie od treści trzeba będzie zarejestrować każdą stronę, obojętnie, czy to prywatny blog, strona ze zdjęciami rodzinnymi, czy duży komercyjny portal.
Taki wniosek będzie musiał zawierać: tytuł dziennika lub innego czasopisma, siedzibę i dokładny adres redakcji, dane osobowe redaktora naczelnego, określenie wydawcy, jego siedzibę, dokładny adres i częstotliwość ukazywania się.
To tylko jeden z przykładów tego, jak władza, która nie zna się na nowych technologiach, stara się narzucić im archaiczne i z gruntu bezsensowne prawo. Gdyby Sąd Najwyższy wiedział jak działają strony internetowe i ogólnie jaka jest idea internetu to na pewno takie prawo poszłoby do kosza. - że ustawa, którą reinterpretował Sąd Najwyższy, pochodzi jeszcze z 1984 roku.
Jak będzie wyglądała realizacja tego prawa? "Rzeczpospolita" pisze "O tym, jakie będą konsekwencje postanowienia, zdecydują prokuratura i policja, gdyż to one będą decydować o ewentualnym ściganiu autorów stron WWW. (...) Sądy nie muszą się kierować stanowiskiem SN, ale z pewnością będą je brały pod uwagę."
Jeśli ufać wynikom Google dla zapytania "site:*.pl", mamy w Polsce 14 100 000 domen .pl. Ich autorzy będą musieli zarejestrować je w sądach.
Jak pisze "Rzeczpospolita", niezależnie od treści trzeba będzie zarejestrować każdą stronę, obojętnie, czy to prywatny blog, strona ze zdjęciami rodzinnymi, czy duży komercyjny portal.
Taki wniosek będzie musiał zawierać: tytuł dziennika lub innego czasopisma, siedzibę i dokładny adres redakcji, dane osobowe redaktora naczelnego, określenie wydawcy, jego siedzibę, dokładny adres i częstotliwość ukazywania się.
To tylko jeden z przykładów tego, jak władza, która nie zna się na nowych technologiach, stara się narzucić im archaiczne i z gruntu bezsensowne prawo. Gdyby Sąd Najwyższy wiedział jak działają strony internetowe i ogólnie jaka jest idea internetu to na pewno takie prawo poszłoby do kosza. - że ustawa, którą reinterpretował Sąd Najwyższy, pochodzi jeszcze z 1984 roku.
Jak będzie wyglądała realizacja tego prawa? "Rzeczpospolita" pisze "O tym, jakie będą konsekwencje postanowienia, zdecydują prokuratura i policja, gdyż to one będą decydować o ewentualnym ściganiu autorów stron WWW. (...) Sądy nie muszą się kierować stanowiskiem SN, ale z pewnością będą je brały pod uwagę."
--
Graf Jesus Maria Zenon y Los Lobos von Owtza und zu Sucha-Bez-Kicka y Muchos Gracias Zawieszona