Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Forum > Półmisek Literata > W szatni
kolleck
kolleck - Superbojownik · przed dinozaurami
- Żesz w dupę kopane skurwiałe dziadostwo! Szlag by trafił jasna cholera! No kurwa wszystkim się mogło przytrafić, ale mi?!
Oliwer z wściekłością zaatakował kopniakiem automat z napojami. Nie był tak twardy jak w reklamie. Obudowa z plexiglassu pękła jak opłatek.
Chłopaki wiedzieli, że po zejściu z placu boju do Oliego nie będzie dostępu.
Musiał się wykrzyczeć, wywściekać, wybluźnić. Zapowiadało się przedstawienie.
Fakt. Sytuacja był głupia. Taki stary wyga, a tak dał się zaskoczyć. W dodatku Robertowi, z którym od czasu pamiętnej finałowej porażki nie za bardzo się lubili.
- No mieliśmy spotkanie wygrane, a ja musiałem spierdolić!!! Ja się kurwa chyba starzeję!
Nastała chwila ciszy. Przed burzą, jak się okazało.
- No - śmiało, śmiało!!! Mówcie, kurwa mać! Najlepszy z najlepszych a ulokował sobie swojaka, tak!? To kurwa chcecie powiedzieć?! - Oli się rozkręcał.
Sytuacja robiła się niebezpieczna. Ostatnio jak coś spieprzył, Mirkowi zszywali głowę, a Franz, gdyby nie uciekł pod prysznic pewnie do dziś leżałby w szpitalu. Chłopaki powoli zaczęli rozgladać się za wyjściem.
- Gdzie kurwa?! Narady ze mną nikt kurwa nie ma prawa opuszczać!!
Z Oliego wychodził dziadek - oficer Wehrmachtu.
- A może nie jestem partnerem do rozmowy z tak doskonałą drużyną, co?! Może chcecie kogoś lepszego, młodszego, co nie będzie sam sobie piłek do bramki wrzucał!!! KURWA MAĆ!!!
Może ktoś się do mnie w końcu odezwie?!!
Odważnego nie było. Każdy wiedział, że pierwsze wypowiedziane słowo może spowodować lawinę wydarzeń, której nikt nie będzie w stanie powstrzymać. Bardzo bolesnych wydarzeń.
Wyartykułowanie czegokolwiek podobne byłoby do całowania lwa w dupę. Przyjemność żadna a ryzyko wielkie.Cholerny świrus ma kopa. Zawsze miał. Strach pomyśleć, gdzie mógłby kopnąć. Nikt nie chciał nosić jaj w plastikowym woreczku.
Cisza huczała. Nikt nikomu nie patrzył w oczy. Po prostu się bali. Ojcowie dzieciom, poważni, bogaci ludzie bali się swojego kapitana jak Śmierci. Śmieszna i zarazem tragiczna sytuacja. Jedna z tych, które wywołują ciarki na plecach, towarzyszące uczuciu wstydu za zupełnie nieznajome ci osoby. I ten charakterystyczny posmak w ustach...Posmak mentalnej porażki. Posmak miałkości charakteru, płycizny odwagi, niedostatku energii. Byli miażdżeni, choć wiedzieli, że to oni powinni być miażdżącymi. Co za kurewski układ...
Badał ich. Każdego po kolei mierzył wzrokiem. Każdemu z nich wwiercał się w świadomość, z pytaniem "No może ty. Może ty masz jaja?!, Postaw się, jeśli nie brak ci odwagi żałosny dupku!!"
Zero odzewu.
Oli odwrócił się i zdjął koszulkę. Chciał się wykąpać. Zmyć z siebie cały ten syf.
Jedno wiedział na pewno. Nie chciał zakończyć kariery. On wiedział, że mecz zaczyna sie na boisku, ale kończy właśnie w szatni. A w szatni to on był górą.

--
Wszystkich praca uszlachetnia, a mnie tylko męczy...

Gulliwer
kolleck: kiedyś to takich wysyłali na front wschodni teraz nie wiem, może Kosowo albo Afganistan???

--
Graf Jesus Maria Zenon y Los Lobos von Owtza und zu Sucha-Bez-Kicka y Muchos Gracias Zawieszona

kolleck
kolleck - Superbojownik · przed dinozaurami
Do Iraku też nie. Chyba po raz pierwszy Niemcy nie chcieli iść na wojnę

--
Wszystkich praca uszlachetnia, a mnie tylko męczy...
Forum > Półmisek Literata > W szatni
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj