Ok. To dyskutujemy
1. Jak napisałem ilość broni jest jednym z czynników i to wcale nie najważniejszym. Jest to czynnik na tyle słaby, że porównując kraje w skali globalnej w ogóle nie mamy korelacji. Zauważyć ją możemy tylko w skali lokalnej (np Kennesaw, gdzie kiedyś radni uchwalili, że mieszkańcy mają obowiązek posiadania nabitej broni, ma średnio o 70% mniej przestępstw niż stan Georgia, choć nie sądzę by był to jedyny powód)
2. Owszem, w Polsce były pewne liberalizacje. Kilka lat temu sąd oficjalnie rozstrzygnął, że na podstawie obowiązującego prawa możesz legalnie mieć rewolwer z kulami, kapiszonami i prochem. Musi to tylko być replika rewolweru czarnoprochowego rozdzielnego ładowania sprzed 1881 roku.
Niecałe dwa lata temu z kolei udało się doprowadzić do takiej zmiany w przepisach, że teraz osoba spełniająca ustawowe warunki po prostu pozwolenie ma dostać i basta.
Nie sądzę by była to przyczyna spadku przestępczości, ale stanowczo będę się upierał, że możemy uznać za udowodnione, że nijak nie wpłynęło to na jej wzrost.
3. Argument co do DC możemy przenieść na Polskę.
Poniżej zestawiłem kraje i ilość prywatnej broni na 1000 obywateli (w nawiasach podaje szacunkowe dane uwzględniające broń nielegalną i niezarejestrowaną)
Niemcy 87 (303)
Czechy 62 (163)
Słowacja 31 (61)
Ukraina brak danych (66)
Białoruś 17 (73)
Litwa 4 (7)
Polska 8 (13)
Dane z 2005 roku. Zatem broń jest wszędzie wokoło
Pytanie pomocnicze: W którym z tych krajów od lat jest więcej morderstw niż w USA?
Zauważ też, że nawet Łukaszenko bardziej ufa swoim obywatelom niż nasza Policja.
Ale to nie wszystko. Możesz się np zastanawiać skąd przestępcy biorą nielegalną broń. Otóż broń jest tylko nieskomplikowanym mechanizmem i nawet raport MSW wyraźnie mówi, że przestępcy kupują zdekowane egzemplarze w Czechach i na Słowacji a następnie przywracają je do działania (byle ślusarz może to zrobić, choć na szczęście nie każdy ma ochotę się w to bawić). Większym problemem jest dorobienie amunicji. Ale z drugiej strony większym problemem jest jej ścisłe ewidencjonowanie. Zgaduję, że nie jeden wojskowy dorabia sobie rozpisując na strzelnicy więcej strzelań niż było i pozbywając się nadmiaru. Wiele też jest zapasów, i to zarówno I wojennych, jak i z czasów gdy Krasnaja Armia opuszczała Polską Republikę Radziecką i zalewała smutek spirytusem pozyskanym za wiadro naboi.