Biedna wiocha gdzieś na obrzeżach powiatu lubartowskiego (teraz dajemy do pieca Skautom). Na schodkach przed sklepem GSu siedzi najbiedniejszy gospodarz we wsi i ze smutną miną popija mózgojeba.
- Józiek coś taki markotny ? - pyta przechodzący sąsiad
- Syn mi się urodził - odpowiada Józiek
- No to gratuluję, jak go nazwałeś ?
- Ludwik.
- A dlaczego właśnie Ludwik ?
- Bo, ku*wa, czternasty.
- Józiek coś taki markotny ? - pyta przechodzący sąsiad
- Syn mi się urodził - odpowiada Józiek
- No to gratuluję, jak go nazwałeś ?
- Ludwik.
- A dlaczego właśnie Ludwik ?
- Bo, ku*wa, czternasty.
--
Brak_Sygnaturki