Mam wprawdzie ideologiczne zastrzeżenia, ale trudno:
Juliusz Cezar zdiagnozował kryzys w cesarstwie. Cóż, trzeba dać ludowi igrzyska. Zwołuje więc naradę.
Pierwszy doradca proponuje:
- No to bierzemy gladiatorów, na nich dzikie bestie i po sprawie
- Było - mówi Cezar
- Wiem! Budujemy na arenie wioskę Galów, na nich legion rzymski! Najpierw bitwa, a potem Rzymianie gwałcą niewiasty - proponuje drugi doradca.
- No już lepiej. Ale to jeszcze nie to...
- Wiem! Wioska Galów, ale w wiosce same kobiety. 100 kobiet. Wchodzi jeden Rzymianin i gwałci je wszystkie.
- To jest to! - powiada Cezar.
Nadchodzi dzień igrzysk. Zadania podjął się Brutus. Wioska, same kobiety - noszą wodę, coś tam przędą itd. Wchodzi Brutus w lśniącej zbroi i purpurowym płaszczu. Zaczyna robotę. Pierwsza "10", druga, trzecia, siódma, ósma... Zasapał się, otarł pot z czoła, ale jedzie dalej. Dziewiąta dziesiątka... Dziewięćdziesiąt! Dziewięćdziesiąta pierwsza, druga, trzecia, czwarta, piąta, szósta, dziewięćdziesiąta siódma, ósma... Brutus zachwiał się na nogach... Dziewięćdziesiąta dziewiąta... I padł. Atak serca. Leży bez ducha na arenie, wokół absolutna cisza... Nagle z trybun pada jedno słowo: pedał!
Juliusz Cezar zdiagnozował kryzys w cesarstwie. Cóż, trzeba dać ludowi igrzyska. Zwołuje więc naradę.
Pierwszy doradca proponuje:
- No to bierzemy gladiatorów, na nich dzikie bestie i po sprawie
- Było - mówi Cezar
- Wiem! Budujemy na arenie wioskę Galów, na nich legion rzymski! Najpierw bitwa, a potem Rzymianie gwałcą niewiasty - proponuje drugi doradca.
- No już lepiej. Ale to jeszcze nie to...
- Wiem! Wioska Galów, ale w wiosce same kobiety. 100 kobiet. Wchodzi jeden Rzymianin i gwałci je wszystkie.
- To jest to! - powiada Cezar.
Nadchodzi dzień igrzysk. Zadania podjął się Brutus. Wioska, same kobiety - noszą wodę, coś tam przędą itd. Wchodzi Brutus w lśniącej zbroi i purpurowym płaszczu. Zaczyna robotę. Pierwsza "10", druga, trzecia, siódma, ósma... Zasapał się, otarł pot z czoła, ale jedzie dalej. Dziewiąta dziesiątka... Dziewięćdziesiąt! Dziewięćdziesiąta pierwsza, druga, trzecia, czwarta, piąta, szósta, dziewięćdziesiąta siódma, ósma... Brutus zachwiał się na nogach... Dziewięćdziesiąta dziewiąta... I padł. Atak serca. Leży bez ducha na arenie, wokół absolutna cisza... Nagle z trybun pada jedno słowo: pedał!