Początek roku akademickiego. Student postanawia, że tym razem solennie będzie przygotowywał się do zajęć, uczył systematycznie itd. Ale intuicja podpowiada mu:
- Stary, daj spokój. Wystarczy jak zaczniesz w okolicy świąt, spokojnie do sesji wszystkiego się nauczysz.
Student tak też zrobił. Nadeszły święta. Student po wigilijnej kolacji postanowił trochę się pouczyć, a intuicja podpowiada mu:
- Przestań, przecież są święta. Jak zajrzysz do książek dwa tygodnie przed sesją, to spoko, na pewno zakujesz.
Już trzy dni przed sesją, gorączka egzaminacyjna w pełni, student sięga po podręczniki, a intuicja na to:
- Co ty? Niczego się nie nauczysz przez dwa dni. Wejdziesz na egzamin i na pewno zdasz, jak ci podejdą pytania.
Dzień egzaminu. Student przepuszcza kolejne osoby, jak mu każe intuicja. W końcu intuicja podpowiada mu:
- Wejdź teraz!
Student wszedł, wyciąga rękę po pytania, intuicja mówi:
- Nie te, weź następne.
Student wziął, otworzył i mówi:
- O, kurcze...
A intuicja na to:
- O, ja pierniczę...
Do profesora przychodzi student na egzamin z historii transportu. Profesor zadaje mu na dzień dobry pytanie:
- Proszę podać, ile wynosiła długość torów kolejowych w Polsce?
Student początkowo zdębiał, ale pyta:
- A w którym roku?
W odpowiedzi słyszy:
- Wie pan co, jest mi to obojętne.
- Rok 1493 - kilometrów 0.
Na egzaminie profesor zadaje pytanie studentowi:
- Gdyby postawić przed baranem wiadro wody i wiadro wódki to co by wybrał?
- Wodę. -odpowiada student.
- Dobrze, a dlaczego?
- Bo baran.
Studenci przed salą egzaminacyjną wymyślili sobie zabawę, który rzuci indeksem najbliżej drzwi. Rzucił pierwszy, indeks przeleciał pod drzwiami po chwili wylatuje, student patrzy - czwórka, rzuca następny, patrzy - trójka. Ostatni zastanawia się rzucić czy nie rzucić co raz to ocena niżej. Myśli sobie: raz kozie śmierć i rzuca. Mija chwila wychodzi profesor i mówi:
- Gratuluję. Piątka za odwagę.
W akademiku odbywa się impreza. Nagle jeden ze studentów wstaje i wznosi toast:
- Za Edka żeby zdał.
Wchodzi Edek:
- I co? Zdałeś?
- Zdałem,tylko jednej nie przyjęli bo miała zbitą szyjkę.
Pierwsze zajęcia z elektrotechniki. Doktor mówi do słuchaczy:
- Szanowni Państwo. Nie ma głupich pytań, są tylko głupcy którzy nie potrafią odpowiedzieć.
Jeden ze słuchaczy wstaje i pyta:
- W związku z Pana stwierdzeniem chcę zapytać: Jeśli nogami stanę na szynach, a rękoma złapię się trakcji tramwajowej to pojadę jak tramwaj?
Z pamiętnika studenta:
Poniedziałek - zostało mi 2 zł jestem głodny
Wtorek - zostało mi 1,5zł jestem głodny
Środa - została mi 1 jestem bardzo głodny
Czwartek - nie mam pieniędzy jestem bardzo głodny
Piątek - dostałem stypendium
Sobota - Nic nie pamiętam
Niedziela - Nic nie pamiętam
Poniedziałek - zostało mi 2 zł jestem bardzo głodny!
Dlaczego student jest podobny do psa?
- Bo jak mu zadać jakieś pytanie, to tak mądrze patrzy...
Student na egzaminie ma przedstawić 3 zalety mleka matki. Siedzi i myśli. No i wymyślił:
- Po pierwsze jest w 100% naturalne. Po drugie - jest ciepłe,... nie trzeba podgrzewać...
... i w tym momencie zabrakło mu inwencji. Siedzi, siedzi, a czas leci. Profesor ma już oceniać, a student w ostatniej chwili wpada na genialny pomysł:
- A po trzecie - ma świetne opakowanie!
W trakcie egzaminu jeden ze studentów poprosił o otwarcie okna (upał).
Profesor stwierdził:
- Okno można otworzyć, orłów tu nie ma, nie wyfruną (właśnie złapał kilku
na ściąganiu).
Po egzaminie, gdy już wszyscy wychodzili, ten sam student spytał:
- Ooo, pan profesor też drzwiami?!
Praktykant pyta ordynatora szpitala:
- Co mam wpisać w rubryce: "Przyczyna zgonu"?
- Swoje nazwisko ...
Wchodzi student na egzamin do profesora. Otwiera walizkę, wyciąga trzy flaszki wódki, stawia na stole. Wyciąga indeks i wskazując palcem mówi:
- Proszę trzy pokwitować.
A profesor na to:
- Dwie biorę...
Bóg zainteresował się życiem Polskich studentów. Postanowił posyłać aniołka na ziemię, by wybadał sytuację i dostarczał raporty. Tak więc pierwsza wizyta była w październiku.
- No i jak tam? - pyta Bóg
- Studenci medycyny wszystkich uczelni kują 3h na dobę. Uniwerki chleją. Politechniki chleją.
Niedługo potem aniołek znów wrócił i zameldował:
- Studenci medycyny wszystkich uczelni kują 5h na dobę. Uniwerki piją. Politechniki chleją.
Trzy tygodnie przed sesją przyszedł kolejny raport:
- Studenci medycyny wszystkich uczelni kują 10h na dobę. Uniwerki trzeźwieją. Politechniki chleją.
W przeddzień rozpoczęcia sesji:
- Studenci medycyny wszystkich uczelni kują 16h na dobę. Uniwerki uczą się. Politechniki się modlą.
A Bóg na to:
- No i oni zaliczą!
Wielki, ogromny, wielopiętrowy supermarket, w którym kupicie wszystko. Szef przyjmuje do pracy nowego sprzedawcę, dając mu jeden dzień okresu próbnego żeby go przetestować.
Po zamknięciu wzywa szef nowego sprzedawcę do biura:
- No to ile dziś zrobił pan transakcji? - pyta sprzedawcę.
- Jedną, szefie.
- Co? Jedną?! Nasi sprzedawcy mają średnio od sześćdziesięciu do siedemdziesięciu transakcji w ciągu dnia! Co pan robił przez cały dzień? A właściwie to ile pan utargował?
- Trzysta osiemdziesiąt tysięcy dolarów.
Szefa zatkało.
- Trzy... sta osiem... dziesiąt tysięcy? Na Boga, co pan sprzedał?!
- No, na początku sprzedałem mały haczyk na ryby...
- Haczyk na ryby? Za trzysta osiemdziesiąt tysięcy?
- Potem przekonałem klienta żeby wziął jeszcze średni i duży haczyk. Następnie przekonałem go, że powinien wziąć jeszcze żyłkę. Sprzedałem mu trzy rodzaje: cienką, średnią i grubą. Wdaliśmy się w rozmowę. Spytałem gdzie będzie łowić. Powiedział, że na Missouri, dwadzieścia mil na północ. W związku z tym sprzedałem mu jeszcze porządną wiatrówkę, nieprzemakalne spodnie i rybackie gumowce, ponieważ tam mocno wieje. Przekonałem go, że na brzegu ryby nie biorą, no i tak poszliśmy wybrać łódź motorową. Spytałem go jakie ma auto i wydusiłem z niego, że dość małe aby odwieźć łódź, w związku z czym sprzedałem mu przyczepę.
- I wszystko to sprzedał pan człowiekowi, który przyszedł sobie kupić jeden, jedyny haczyk na ryby?!
- Nieee. On przyszedł z zamiarem kupienia podpasek dla swojej żony. Zaproponowałem mu, że skoro w weekend nici z seksu to może pojechałby przynajmniej na ryby...
- Stary, daj spokój. Wystarczy jak zaczniesz w okolicy świąt, spokojnie do sesji wszystkiego się nauczysz.
Student tak też zrobił. Nadeszły święta. Student po wigilijnej kolacji postanowił trochę się pouczyć, a intuicja podpowiada mu:
- Przestań, przecież są święta. Jak zajrzysz do książek dwa tygodnie przed sesją, to spoko, na pewno zakujesz.
Już trzy dni przed sesją, gorączka egzaminacyjna w pełni, student sięga po podręczniki, a intuicja na to:
- Co ty? Niczego się nie nauczysz przez dwa dni. Wejdziesz na egzamin i na pewno zdasz, jak ci podejdą pytania.
Dzień egzaminu. Student przepuszcza kolejne osoby, jak mu każe intuicja. W końcu intuicja podpowiada mu:
- Wejdź teraz!
Student wszedł, wyciąga rękę po pytania, intuicja mówi:
- Nie te, weź następne.
Student wziął, otworzył i mówi:
- O, kurcze...
A intuicja na to:
- O, ja pierniczę...
Do profesora przychodzi student na egzamin z historii transportu. Profesor zadaje mu na dzień dobry pytanie:
- Proszę podać, ile wynosiła długość torów kolejowych w Polsce?
Student początkowo zdębiał, ale pyta:
- A w którym roku?
W odpowiedzi słyszy:
- Wie pan co, jest mi to obojętne.
- Rok 1493 - kilometrów 0.
Na egzaminie profesor zadaje pytanie studentowi:
- Gdyby postawić przed baranem wiadro wody i wiadro wódki to co by wybrał?
- Wodę. -odpowiada student.
- Dobrze, a dlaczego?
- Bo baran.
Studenci przed salą egzaminacyjną wymyślili sobie zabawę, który rzuci indeksem najbliżej drzwi. Rzucił pierwszy, indeks przeleciał pod drzwiami po chwili wylatuje, student patrzy - czwórka, rzuca następny, patrzy - trójka. Ostatni zastanawia się rzucić czy nie rzucić co raz to ocena niżej. Myśli sobie: raz kozie śmierć i rzuca. Mija chwila wychodzi profesor i mówi:
- Gratuluję. Piątka za odwagę.
W akademiku odbywa się impreza. Nagle jeden ze studentów wstaje i wznosi toast:
- Za Edka żeby zdał.
Wchodzi Edek:
- I co? Zdałeś?
- Zdałem,tylko jednej nie przyjęli bo miała zbitą szyjkę.
Pierwsze zajęcia z elektrotechniki. Doktor mówi do słuchaczy:
- Szanowni Państwo. Nie ma głupich pytań, są tylko głupcy którzy nie potrafią odpowiedzieć.
Jeden ze słuchaczy wstaje i pyta:
- W związku z Pana stwierdzeniem chcę zapytać: Jeśli nogami stanę na szynach, a rękoma złapię się trakcji tramwajowej to pojadę jak tramwaj?
Z pamiętnika studenta:
Poniedziałek - zostało mi 2 zł jestem głodny
Wtorek - zostało mi 1,5zł jestem głodny
Środa - została mi 1 jestem bardzo głodny
Czwartek - nie mam pieniędzy jestem bardzo głodny
Piątek - dostałem stypendium
Sobota - Nic nie pamiętam
Niedziela - Nic nie pamiętam
Poniedziałek - zostało mi 2 zł jestem bardzo głodny!
Dlaczego student jest podobny do psa?
- Bo jak mu zadać jakieś pytanie, to tak mądrze patrzy...
Student na egzaminie ma przedstawić 3 zalety mleka matki. Siedzi i myśli. No i wymyślił:
- Po pierwsze jest w 100% naturalne. Po drugie - jest ciepłe,... nie trzeba podgrzewać...
... i w tym momencie zabrakło mu inwencji. Siedzi, siedzi, a czas leci. Profesor ma już oceniać, a student w ostatniej chwili wpada na genialny pomysł:
- A po trzecie - ma świetne opakowanie!
W trakcie egzaminu jeden ze studentów poprosił o otwarcie okna (upał).
Profesor stwierdził:
- Okno można otworzyć, orłów tu nie ma, nie wyfruną (właśnie złapał kilku
na ściąganiu).
Po egzaminie, gdy już wszyscy wychodzili, ten sam student spytał:
- Ooo, pan profesor też drzwiami?!
Praktykant pyta ordynatora szpitala:
- Co mam wpisać w rubryce: "Przyczyna zgonu"?
- Swoje nazwisko ...
Wchodzi student na egzamin do profesora. Otwiera walizkę, wyciąga trzy flaszki wódki, stawia na stole. Wyciąga indeks i wskazując palcem mówi:
- Proszę trzy pokwitować.
A profesor na to:
- Dwie biorę...
Bóg zainteresował się życiem Polskich studentów. Postanowił posyłać aniołka na ziemię, by wybadał sytuację i dostarczał raporty. Tak więc pierwsza wizyta była w październiku.
- No i jak tam? - pyta Bóg
- Studenci medycyny wszystkich uczelni kują 3h na dobę. Uniwerki chleją. Politechniki chleją.
Niedługo potem aniołek znów wrócił i zameldował:
- Studenci medycyny wszystkich uczelni kują 5h na dobę. Uniwerki piją. Politechniki chleją.
Trzy tygodnie przed sesją przyszedł kolejny raport:
- Studenci medycyny wszystkich uczelni kują 10h na dobę. Uniwerki trzeźwieją. Politechniki chleją.
W przeddzień rozpoczęcia sesji:
- Studenci medycyny wszystkich uczelni kują 16h na dobę. Uniwerki uczą się. Politechniki się modlą.
A Bóg na to:
- No i oni zaliczą!
Wielki, ogromny, wielopiętrowy supermarket, w którym kupicie wszystko. Szef przyjmuje do pracy nowego sprzedawcę, dając mu jeden dzień okresu próbnego żeby go przetestować.
Po zamknięciu wzywa szef nowego sprzedawcę do biura:
- No to ile dziś zrobił pan transakcji? - pyta sprzedawcę.
- Jedną, szefie.
- Co? Jedną?! Nasi sprzedawcy mają średnio od sześćdziesięciu do siedemdziesięciu transakcji w ciągu dnia! Co pan robił przez cały dzień? A właściwie to ile pan utargował?
- Trzysta osiemdziesiąt tysięcy dolarów.
Szefa zatkało.
- Trzy... sta osiem... dziesiąt tysięcy? Na Boga, co pan sprzedał?!
- No, na początku sprzedałem mały haczyk na ryby...
- Haczyk na ryby? Za trzysta osiemdziesiąt tysięcy?
- Potem przekonałem klienta żeby wziął jeszcze średni i duży haczyk. Następnie przekonałem go, że powinien wziąć jeszcze żyłkę. Sprzedałem mu trzy rodzaje: cienką, średnią i grubą. Wdaliśmy się w rozmowę. Spytałem gdzie będzie łowić. Powiedział, że na Missouri, dwadzieścia mil na północ. W związku z tym sprzedałem mu jeszcze porządną wiatrówkę, nieprzemakalne spodnie i rybackie gumowce, ponieważ tam mocno wieje. Przekonałem go, że na brzegu ryby nie biorą, no i tak poszliśmy wybrać łódź motorową. Spytałem go jakie ma auto i wydusiłem z niego, że dość małe aby odwieźć łódź, w związku z czym sprzedałem mu przyczepę.
- I wszystko to sprzedał pan człowiekowi, który przyszedł sobie kupić jeden, jedyny haczyk na ryby?!
- Nieee. On przyszedł z zamiarem kupienia podpasek dla swojej żony. Zaproponowałem mu, że skoro w weekend nici z seksu to może pojechałby przynajmniej na ryby...