Siedzę sobie kiedyś z kumplem w ogródku u niego. Popijamy, popalamy, gadka się kręci w różne strony. Jako że ogródek ma zadbany i przyjemny, zagadałem w tym temacie, że aż miło popatrzeć, że trawka koszona conajmniej raz w tygodniu itp.
Aż tu nagle kumpel wypala:
- A bo wiesz...kiedyś to ja na odwyku byłem...w monarze.
- Eeeeee...? I co z tego?
- Nauczyli mnie tam czegoś...
- ...?
I tu kumpel zadumany i zapatrzony w tlącego się jointa mówi:
- Trawę kosić mnie nauczyli!
Aż tu nagle kumpel wypala:
- A bo wiesz...kiedyś to ja na odwyku byłem...w monarze.
- Eeeeee...? I co z tego?
- Nauczyli mnie tam czegoś...
- ...?
I tu kumpel zadumany i zapatrzony w tlącego się jointa mówi:
- Trawę kosić mnie nauczyli!
--
Jako człowiek oblatany w najlepszych towarzystwach, z ukończoną szkołą tańców nowoczesnych i figurowych, zawsze robię wszystko a propos i wytrzymuję najcięższe nawet artykuła salonowego kodeksu karnego. Ale o wiele mnie kto niemożebnie podgrymasza, łobuz się robie i z samem sobą wytrzymać mnie trudno.