Stacja Powiśle. Z napakowanego pociągu wylał się niewyobrażalny (czyt. normalny) tłum ludzi. Tuż przede mną dumnie kroczy łatwo zauważalna w szarym tłumie paniusia w ekstrawaganckim futerku (z norek? Nutrii? Mysich ci*ek?). Pół kroku za nią sprężystym krokiem zasuwa elegancki jegomość. Jego rytmiczny krok został jednak zaburzony wnikliwą obserwacją, której wynik widocznie godził w jego pojęcie estetyki.
- Przepraszam Panią najmocniej, ma Pani zmierzwione futerko.
W tym momencie dostrzegłem, że rzeczywiście, paniusia na tyłku miała ślad niczym dywan po odkurzaczu. Zapewne siedziała na mokrym, albo od czasu do czasu, poprawiając pozycję, tarmosiła dupskiem po siedzisku - stąd zmierzwione futerko.
Pani jednak miast odpowiedzieć, bądź żywo zareagować, zaczęła bezgłośnie otwierać i zamykać usta. Elegancki jegomość zdał sobie w tym momencie sprawę z faktu, że mógł zostać opacznie zrozumiany. Lekko spąsowiał, spuścił wzrok i próbował się wybronić.
- Ach nieważne! Na pewno miała Pani w pociągu mokro, a teraz mróz ścisnął i stąd futerko jest zjeżone.
Kobieta przestała otwierać usta. Zamarła z potwornie kretyńskim wyrazem na twarzy.
W tym momencie do rozmowy włączył się rubasznie rechoczący dziadek.
- Panie, ja już 78 roków po ziemi chodzę, ale żyję, tak debilnego tekstu na podryw, to żem jeszcze nie słyszał. Na kawę Pan ją weź, poznajcie się. Potem sobie o futerkach pogadacie.
Kobieta uciekła. Elegancki jegomość postanowił skorzystać jednak z innego wyjścia. Dziadek rubasznie rechotał dalej.
- Przepraszam Panią najmocniej, ma Pani zmierzwione futerko.
W tym momencie dostrzegłem, że rzeczywiście, paniusia na tyłku miała ślad niczym dywan po odkurzaczu. Zapewne siedziała na mokrym, albo od czasu do czasu, poprawiając pozycję, tarmosiła dupskiem po siedzisku - stąd zmierzwione futerko.
Pani jednak miast odpowiedzieć, bądź żywo zareagować, zaczęła bezgłośnie otwierać i zamykać usta. Elegancki jegomość zdał sobie w tym momencie sprawę z faktu, że mógł zostać opacznie zrozumiany. Lekko spąsowiał, spuścił wzrok i próbował się wybronić.
- Ach nieważne! Na pewno miała Pani w pociągu mokro, a teraz mróz ścisnął i stąd futerko jest zjeżone.
Kobieta przestała otwierać usta. Zamarła z potwornie kretyńskim wyrazem na twarzy.
W tym momencie do rozmowy włączył się rubasznie rechoczący dziadek.
- Panie, ja już 78 roków po ziemi chodzę, ale żyję, tak debilnego tekstu na podryw, to żem jeszcze nie słyszał. Na kawę Pan ją weź, poznajcie się. Potem sobie o futerkach pogadacie.
Kobieta uciekła. Elegancki jegomość postanowił skorzystać jednak z innego wyjścia. Dziadek rubasznie rechotał dalej.
--
Darmowe cycuszki!!! NOM NOM NOM!!!