Wieki temu (ech te czasy studenckie) urwaliśmy się z kumplem z jakieś imprezy. Jako że noc była jeszcze wczesna, postanowiliśmy się trochę poszwędać po mieście. Zaczeliśmy od odwiedzin sklepu nocnego. Komisyjne przeliczenie zawartości obu portfeli dobitnie wskazywało, że lada chwila staniemy się szczęśliwymi posiadaczami trzech butelek najtańszego jabola. Nawet jakaś reszta została- a więc jeszcze paczka paluszków. Wino czerwonawe + paluszki- fou pa mógłby ktoś rzec, ale co tam... Gdy przyszła nasza kolej, zmówiłem wyżej wymionione. Na ladzie wylądowały 3 flaszki, a sprzedająca poszła po paluszki. Kumpel [K] wziął buteleczke w dłoń, zaczął czytać i taki dialog się między nami wywiązał:
[K]: Stary, ale my nie możemy kupić tego wina, patrz na datę produkcji... zeszłoroczne.
[Ja]: Znaczy się przeterminowane czy co?
[K]: No nie, ale to kiepski rocznik jest...
[K]: Stary, ale my nie możemy kupić tego wina, patrz na datę produkcji... zeszłoroczne.
[Ja]: Znaczy się przeterminowane czy co?
[K]: No nie, ale to kiepski rocznik jest...
--
Zakazać zakazywania