14 grudnia, moja sunia rasy Golden Retriever po raz pierwszy została szczęśliwą mamą dziewięciu szczeniaczków.Bardzo troskliwie o nie dbała, w czym staralismy się jej pomóc.Dom mamy duży,więc szczeniaczki wraz z mamą spały na korytarzu pod grzejnikiem.Pewnego dnia,kiedy maluszki miały troszke więcej niż dwa tygodnie, zawitała do nas listonoszka.Akurat pieski były same i smacznie sobie spały.Listonoszka weszła,popatrzyła na pieski i zapytała:"Dawno się prosiła?"Ja prawdę mówiąc,zbytnio nie zareagowałam na to jej zapytanie,bo moja teściowa(wiekowa już kobieta)cały czas mnie pytała,kiedy nasza sunia będzie się PROSIć.Więc popatrzyłam na listonoszkę i odpowiedziałam,zgodnie z prawdą,że one już mają skończone dwa tygodnie.Wtedy listonoszka na to:"A maciora gdzie??"I wówczas nastąpiła konsternacja.Mnie zatkało,nie wiedziałam co mam odpowiedzieć i chyba wtedy ta nasza doręczycielka zrozumiała swoją gafę.Zrobiła się czerwona i stukając się w głowę,mówi:"O ja głupia,przecież to są te białe pieski co koło domu biegają,a ja myślałam,że prosiaki"(bo mamy jeszcze psa do kolekcji-szczęśliwego ,mam nadzieję, tatusia) Przez dłuższy czas mieliśmy się w domu z czego śmiać.
--
"Nie pytaj świata dokąd zmierza,bo nie daj Boże prawdę powie...."