Mietek, mieszkaniec przygranicznego Terespola, postanowił wybrać się w końcu na Białoruś, a konkretnie do pobliskiego Brześcia. A że nie posiadał ani prawa jazdy ani tym bardziej samochodu jako środek transportu wybrał pociąg.
Koledzy ostrzegli go jednak, że na tej trasie jeździ czasami pewien Kola i jeśli tylko zostanie się z nim sam na sam w przedziale koleś raz dwa cię przeleci (nieważne jakiej jesteś płci).
Mietek myśli "trudno, trzeba będzie uważać". Kupuje bilet, wsiada do pociągu, a że radę kumpla wziął sobie do serca, od razu ładuje się do najbardziej zatłoczonego przedziału.
Pociąg rusza a Mietek robi się coraz bardziej senny. Dzielnie walczy z opadającymi powiekami, ale gdy tylko mija granicę, urywa mu się film dosłownie na pięć minut.
Budzi się, przedział puściutki, tylko na przeciwko siedzi jakiś facet.
- Kola? - pyta Mietek.
Facet kiwa głową.
- Nu poliak - mówi Kola - ja tiebia liubliu, patamu ja tiebia dam wybor: z wazelinoj ili biez?
Mietek struchlały ze strachu, patrzy to na drzwi to na Kolę. "Kawał chłopa z niego - myśli - sam nie dam mu rady, uciekać też nie ma za bardzo sensu, cóż, trzeba będzie nadstawić dupy."
- Dobra, z wazeliną...
Na to Kola powoli wstaje, otwiera drzwi przedziału i woła:
- Eeee... Wazelin!!! Dawaj!!!
Koledzy ostrzegli go jednak, że na tej trasie jeździ czasami pewien Kola i jeśli tylko zostanie się z nim sam na sam w przedziale koleś raz dwa cię przeleci (nieważne jakiej jesteś płci).
Mietek myśli "trudno, trzeba będzie uważać". Kupuje bilet, wsiada do pociągu, a że radę kumpla wziął sobie do serca, od razu ładuje się do najbardziej zatłoczonego przedziału.
Pociąg rusza a Mietek robi się coraz bardziej senny. Dzielnie walczy z opadającymi powiekami, ale gdy tylko mija granicę, urywa mu się film dosłownie na pięć minut.
Budzi się, przedział puściutki, tylko na przeciwko siedzi jakiś facet.
- Kola? - pyta Mietek.
Facet kiwa głową.
- Nu poliak - mówi Kola - ja tiebia liubliu, patamu ja tiebia dam wybor: z wazelinoj ili biez?
Mietek struchlały ze strachu, patrzy to na drzwi to na Kolę. "Kawał chłopa z niego - myśli - sam nie dam mu rady, uciekać też nie ma za bardzo sensu, cóż, trzeba będzie nadstawić dupy."
- Dobra, z wazeliną...
Na to Kola powoli wstaje, otwiera drzwi przedziału i woła:
- Eeee... Wazelin!!! Dawaj!!!