Parę dni temu byłem z koleżanką w Rossmanie. Chciała kupić jakiś tonik/etc, coś do "oczyszczania twarzy" (siedzi obok i mi dyktuje ).
A że miałem dobry humor, zacząłem się z niej trochę nabijać, że to za słabe, że musi jakiś domestos kupić, albo że nic jej nie pomoże. Trochę się zawstydziła, ale tez się smiała i miała pochyloną głowę tak, że włosy zasłaniały jej twarz. Po którymś moim nieco szyderczym tekście kobieta stojąca obok i wybierająca inne chemikalia, parsknęła śmiechem. Podeszła i walnęła:
- Tutaj jest taki korektor, który wszystko ukryje, polecam...
- Widzisz, ta pani też uważa, że już nic Ci nie pomoże
Kobieta dalej w śmiech, ja już się popłakałem, a koleżanka szybko wybrała i zmyła się ze sklepu...
A że miałem dobry humor, zacząłem się z niej trochę nabijać, że to za słabe, że musi jakiś domestos kupić, albo że nic jej nie pomoże. Trochę się zawstydziła, ale tez się smiała i miała pochyloną głowę tak, że włosy zasłaniały jej twarz. Po którymś moim nieco szyderczym tekście kobieta stojąca obok i wybierająca inne chemikalia, parsknęła śmiechem. Podeszła i walnęła:
- Tutaj jest taki korektor, który wszystko ukryje, polecam...
- Widzisz, ta pani też uważa, że już nic Ci nie pomoże
Kobieta dalej w śmiech, ja już się popłakałem, a koleżanka szybko wybrała i zmyła się ze sklepu...