Najsamprzód trzeba złowić szczupaka. Najlepszy taki ok. 2.5 kilo. Na żywca, albo na tonącego woblera. Najlepiej na Śniardwach.
Tak. Właśnie. Kiedy juz uporamy się z ta jakże prostą czynnością należy rybkę sfotografować, kładąc na nią paczkę zapałek, zapalniczkę lub cokolwiek, aby nikt nie twierdził, ze ryba miała niecały kilogram i wogóle ledwo co pewnie trzymała wymiar. Po tych wszystkich rytualnych obrzędach można przystąpić do rzeczy.
A więc: Szczupaka skrobiemy, obcinamy łeb, patroszymy. Myjemy, FILETUJEMY, solimy i za przeproszeniem pieprzymy białym pieprzem, bądź ich grubo mieloną mieszanką. (Ja polecam biały, grubo mielony).
Następnie kroimy filety na szerokie porcje. Każdą z porcji uładamy na oddzielnym kawałku folii aluminiowej posmarowanej czymś uprzenio, coby przyklejenia skórki uniknąć.Układamy oczywiście skórą w kierunku folii. Teraz przyprawy. Ja osobiście preferuję estragon, natkę pietruszki i plasterek cytryny, co układamy na każdym kawałku rybki w ilości dowolnej, zgodnej z upodobaniem. Można ciut koperku świeżego.
Tak przygotowane kawałki ryby możemy, nie musimy polać lekuchno oliwą z oliwek.. Następnie zawijamy porcje nie straszliwie mocno w folię aluminiową wspomnianą wcześniej
Zawinięciem do góry kładziemy na goryla.
Podczas pieczenia, jako że i rybka i cytrynka troszku wody w sobie mają powinien nastąpić moment, kiedy folia się nieco uniesie i będzie z niej szła para. Jeszcze nie zdejmujemy, bo będzie ugotowany nie upieczony. Zdejmujemy wtedy, gdy para jakby słabnać zacznie. Skórka powinna już być wówczas podpieczona.
Z zamrażalnika wyciagamy butelkę dobrze schłodzonej białej wódki.
Podajemy rybkę na talerzykach wraz z folią.
Konsumujemy z białym pieczywem, dowolną letnią surówką popijając umiejętnie dozowaną schłodzoną białą wódeczką.
Życzę smacznego.
Tak. Właśnie. Kiedy juz uporamy się z ta jakże prostą czynnością należy rybkę sfotografować, kładąc na nią paczkę zapałek, zapalniczkę lub cokolwiek, aby nikt nie twierdził, ze ryba miała niecały kilogram i wogóle ledwo co pewnie trzymała wymiar. Po tych wszystkich rytualnych obrzędach można przystąpić do rzeczy.
A więc: Szczupaka skrobiemy, obcinamy łeb, patroszymy. Myjemy, FILETUJEMY, solimy i za przeproszeniem pieprzymy białym pieprzem, bądź ich grubo mieloną mieszanką. (Ja polecam biały, grubo mielony).
Następnie kroimy filety na szerokie porcje. Każdą z porcji uładamy na oddzielnym kawałku folii aluminiowej posmarowanej czymś uprzenio, coby przyklejenia skórki uniknąć.Układamy oczywiście skórą w kierunku folii. Teraz przyprawy. Ja osobiście preferuję estragon, natkę pietruszki i plasterek cytryny, co układamy na każdym kawałku rybki w ilości dowolnej, zgodnej z upodobaniem. Można ciut koperku świeżego.
Tak przygotowane kawałki ryby możemy, nie musimy polać lekuchno oliwą z oliwek.. Następnie zawijamy porcje nie straszliwie mocno w folię aluminiową wspomnianą wcześniej
Zawinięciem do góry kładziemy na goryla.
Podczas pieczenia, jako że i rybka i cytrynka troszku wody w sobie mają powinien nastąpić moment, kiedy folia się nieco uniesie i będzie z niej szła para. Jeszcze nie zdejmujemy, bo będzie ugotowany nie upieczony. Zdejmujemy wtedy, gdy para jakby słabnać zacznie. Skórka powinna już być wówczas podpieczona.
Z zamrażalnika wyciagamy butelkę dobrze schłodzonej białej wódki.
Podajemy rybkę na talerzykach wraz z folią.
Konsumujemy z białym pieczywem, dowolną letnią surówką popijając umiejętnie dozowaną schłodzoną białą wódeczką.
Życzę smacznego.
--
Wszystkich praca uszlachetnia, a mnie tylko męczy...