Na kilo skrzydełek z kurczaka robimy marynatę. Chojnie lejemy oliwę na dno michy. Do tego trzy łyżki musztardy, cztery ząbki czosnku, łyżeczkę miodu, po pół łyżeczki curry, cynamonu i mielonego kminku. Do tego wciskamy cytrynę i mieszamu na gładko. Umyte skrzydła kładziemy do michy i nacieramy marynatą. Teraz wystarczy wrzucić na grilla, najlepsze są lekko skremowane.

Podobny przepis, ale trochę inaczej - miodzio! (dosłownie i w przenośni):
Bierzemy na kilo skrzydełek - cztery ząbki czosnku, cztery łyżki magii, cztery łyżki miodu i cztery łyżki masła naturalnego. Podzielone (lub tylko ładnie złożone) skrzydełka mieszamy z tym wszystkim, posypujemy najlepiej przyprawą kamis kurczak złocisty (lub inną, ale z papryką słodką) i wrzucamy do rondla. Nie trzeba tego dodatkowo solić. Dusimy pod przykryciem, od czasu do czasu mieszając, bo miód może się przypalić - do miękkości skrzydełek. Powstanie ciemny pyszny kleisty sosik. W ten sam sposób możemy przyrządzić pałeczki drobiowe i - jak myślę - z innymi mięskami można poeksperymentować. Smacznego! Kto spróbuje, niech się odezwie.