Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Forum > Kuchnia pełna niespodzianek > Coś a'la sernik, ale zupełnie inaczej
sniemiec
sniemiec - Luziowy Kapelan · przed dinozaurami
Czy sniemiec może upichcić coś normalnego?
A czy ziemia jest płaska, leży na grzbietach 4 słoni stojących na grzbiecie żółwia, który w dodatku nazywa sie A'Tuin?
Terry Pratchett udowodnił, że tak !

Ale powróćmy do meritum, czyli kulinarnych pomysłów szalonego sniemiec

Mieliście kiedyś w kuchni za dużo bananów, które wyglądały jakby ktoś im się długo przyglądał, a później doszedł do wniosku, że przeprowadzi eksperyment na temat: kiedy ta brązowa plamka dojdzie do końca banana?
A czy przy okazji wasz mąż / żona / partner / partnerka / dziecko / żółw/ jaszczurka / rybka / wąż / papuga / to coś małe czarne w kącie co leży i piszczy (niepotrzebne skreślić) domaga się ciasta?
Mnie właśnie coś takiego przytrafiło się dzisiaj. Ostatnio robiłem sernik, więc w lodówce zostało mi około półkilograma twarogu. Za mało na cały sernik, za dużo żeby zjeść ot tak z bananami. Ale od czego chora fantazja?

Lekko zdenerwowany molestowaniem ciastowym sniemiec udał się do kuchni i obrał banany ze skórki (Magowie Świata Dysku już dawno udowodnili, że banany bez skórki smakują lepiej). Wyszło mu ich około pół kilograma. Wyżej wspomniane włożył do miksera i rozciapciał na puch. Do masy bananowej dolał sok z jednej cytryny i dalej rozkosznie rozciapciając masę wrzucił pięć żółtek, pół kostki masła i szklankę cukru. Masa rozciapciawywała się dalej a sniemiec w szale namiętności kuchennej wyjął z lodówki półkilogramowy kawałek twarogu i lekko zdumiony przyjrzał się etykietce, krzyczącej do niego: Zjedz mnie dzisiaj, bo jutro założę komitet protestacyjny i wyjdę z lodówki.
Nie przejął się jednak tym zbytnio, ale ponieważ twaróg wyglądał jakby zaraz miał zacząć piszczeć, lekkim ruchem wrzucił go do miksera z masą bananowo żółtkowo cukrowo maślaną. Mikser przyjął to z cichym mruknięciem pełnym wyrzutu, ale widząc minę sniemiec nie protestował, tylko pracowicie wciapciał ser do masy.
W tak zwanym międzyczasie sniemiec namoczył dwie łyżki rodzynek i zajął się molestowaniem miski z białkami jaj używając do tego morderczego narzędzia zwanego trzepaczką. Kiedy piana była sztywna, niczym kostka lodu na Grenlandii, do ciapciającego miksera powędrowała szklanka mąki tortowej z łyżeczką proszku do pieczenia. Pociapciało się to jeszcze trochę, a kiedy przybrało satysfakcjonującą konsystencję jednolicie rozciapcianej masy, mikser został wyłączony.
Sniemiec przelał masę do miski z (za)bitą pianą i wymieszał delikatnie. Dodał do tego odsączone rodzynki i dwa pokrojone banany.
Całość przelał do nasmarowanej masłem i wysypanej bułką tartą tortownicy i po wstawieniu do nagrzanego do 180 stopni piekarnika, poszedł do dużego pokoju delektować się ciszą, spokojem i widokiem śliniącego się męża.
Po godzinie z kuchni dobiegł wrzask piekarnika oznajmiającego, że jeżeli będzie trzymał temperaturę jeszcze chociaż minutę dłużej, to nie wytrzyma i sam zeżre wypiek.
Sniemiec leniwie podreptał do kuchni i wyjął z przepastnego gardła piekarnika... no właśnie... to co wyjął pozornie przypominało upieczony sernik... ale, jak wszystkim wiadomo (a kto nie wie, niech zapyta) pozory lubią mylić.
Wypiek, którego sernikiem nazwać się nie da (a raczej nazwać się nie powinno) był idealnym odwzorowaniem marzeń bananoserożerców. Lekka chrupiąca skórka, delikatne ciasto o smaku bananów z leciuchnym posmakiem cytryny, oraz oczka rodzynek wyglądające zza kawałków upieczonego banana wywołały gwałtowny ślinotok nie tylko męża sniemiec, ale także okolicznych sąsiadów.
Cudem, bo cudem, ale udało się sniemiec uratować kawałek dla siebie. Reszta zawartości 24 cm tortownicy została pochłonięta natychmiast z godnym towarzyszeniem lodów waniliowych.

Gdyby komuś wpadło do głowy powtarzać ten eksperyment, z góry proponuję zabarykadować się w kuchni. Inaczej...można zostać stratowanym...

Szmaczneho.

--
Homo homini cattus est

myszsza
myszsza - Superbojowniczka · przed dinozaurami
Ja tam sobie myślę, że Szymon częściej pichci coś zwyczajnego (kanapka z szynką i żółtym serem), niż zainspirowane Pratchettem potrawy, bo w przeciwnym przypadku grillowałby szczury na patyczkach lub podawałby gardłosobiepodrzynamdibblerowe kiełbaski. A w temacie bananów: post powyżej.

--
Ratując jednego psa, nie zmienisz świata, lecz zmienisz świat dla tego jednego psa.

sniemiec
sniemiec - Luziowy Kapelan · przed dinozaurami
szczury na patyczkach?.. hmmm czekaj.... a jak marynowane?

--
Homo homini cattus est

myszsza
myszsza - Superbojowniczka · przed dinozaurami
Chyba się zawstydziłam ale nie pamiętam dibblerowej marynaty do szczurów po przeczytaniu ochnastej części opowieśc ze świata dysku, o le takowa w ogóle istniała, Dibbler minimalizował zużycie surowców.
A pamiętasz egipską bawełnę w czekoladzie Milo Minderbindera? To dopiero jest kulinarny majstersztyk

--
Ratując jednego psa, nie zmienisz świata, lecz zmienisz świat dla tego jednego psa.

sniemiec
sniemiec - Luziowy Kapelan · przed dinozaurami
Nie doszedłem jeszcze do tej części

--
Homo homini cattus est

myszsza
myszsza - Superbojowniczka · przed dinozaurami
Dopiero teraz tu zajrzałam: Milo nie jest ze świata dysku, tylko z "Paragraf 22" Hellera.

--
Ratując jednego psa, nie zmienisz świata, lecz zmienisz świat dla tego jednego psa.
Forum > Kuchnia pełna niespodzianek > Coś a'la sernik, ale zupełnie inaczej
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj