Mój mąż wygonił mnie wczoraj z kuchni, twierdząc, że tym razem on przygotuje uwielbiane przez nas żeberka.
Zgodziłem się, bo cóż innego mogłem?
Kiedy po godzinie wszedłem do kuchni zamarłem widząc kilogram żeberek dumnie mączących się w misce z... coca colą.
Popatrzyłem na męża z podejrzliwością, ale nie wyglądał na chorego (nie zdradzał bynajmniej żadnych widocznych objawów choroby psychicznej).
Lekko drżącym głosem zapytałem czy napewno wie co robi...
Odparł, że przekonam się następnego dnia.
Byłem pewien, że właśnie zmarnowaliśmy kilogram dobrego mięsa.
Dzisiaj Lee z tajemniczą miną zapakował wymoczone w coca coli żeberka do pieca i wrócił do pracy. Ja nadal sceptyczny zastanawiałem się, czy zamawiać pizze, czy kubełek KFC.
Jednakże, po godzinie Lee wyjął z pieca coś, co z wyglądu przypominało żeberka.
Ostrożnie spróbowałem i zamarłem ze zdziwienia.
Czegoś takiego jeszcze nie jadłem (a myślałem, że pieczona szarańcza to szczyt moich dziwactw).
Żeberka wyszły po prostu znakomite. Smaku nie da się opisać, bo jest w nim coś nieuchwytnego. Lekko słodkawe, jak po marynowaniu w miodzie, ale jednocześnie ostrawe smaku.
Ki diabeł?
Zgodziłem się, bo cóż innego mogłem?
Kiedy po godzinie wszedłem do kuchni zamarłem widząc kilogram żeberek dumnie mączących się w misce z... coca colą.
Popatrzyłem na męża z podejrzliwością, ale nie wyglądał na chorego (nie zdradzał bynajmniej żadnych widocznych objawów choroby psychicznej).
Lekko drżącym głosem zapytałem czy napewno wie co robi...
Odparł, że przekonam się następnego dnia.
Byłem pewien, że właśnie zmarnowaliśmy kilogram dobrego mięsa.
Dzisiaj Lee z tajemniczą miną zapakował wymoczone w coca coli żeberka do pieca i wrócił do pracy. Ja nadal sceptyczny zastanawiałem się, czy zamawiać pizze, czy kubełek KFC.
Jednakże, po godzinie Lee wyjął z pieca coś, co z wyglądu przypominało żeberka.
Ostrożnie spróbowałem i zamarłem ze zdziwienia.
Czegoś takiego jeszcze nie jadłem (a myślałem, że pieczona szarańcza to szczyt moich dziwactw).
Żeberka wyszły po prostu znakomite. Smaku nie da się opisać, bo jest w nim coś nieuchwytnego. Lekko słodkawe, jak po marynowaniu w miodzie, ale jednocześnie ostrawe smaku.
Ki diabeł?
--
Homo homini cattus est