przydają się nie tylko podczas sporządzania wędlin.
Z oszczędności kupiłam 1,5 kg łopatki, Łopatka jak to łopatka, tania (8,50 za kilo), ale poszarpana, trudno z tego coś zrobić. Miał być gulasz, ale mi się nie chciało, doprawiłam więc ziołami, czosnkiem i pieprzem, zwinęłam w miarę ciasno i za radą Soczewki, przy pomocy butelki od Coli, wcisnęłam do siateczki i upiekłam. Cuda, miłe Panie się dzieją!
Wyszła lita i zwarta pieczeń, nie rozłazi się, na zimno i na ciepło można w zgrabne plastry pokroić.
A to tylko siateczka. Żadne sznurowanie tego nie załatwi. mniam.

to co to za patent z colą?

No bo tak: te siateczki są bardzo wąskie i ścisłe. Wciśnięcie tam kawałka rolady czy innego mięsiwa graniczy z cudem. A Soczewka wymyśliła myk: ucina się denko od butelki, do butelki mięso, od strony szyjki naciągamy siateczkę, i dalej już łatwo. Wyciągamy butelkę, a mięso zostaje w siatce, dokładny opis z komentarzem jest tu:https://www.joemonster.org/phorum/read.php?f=32&t=4154. Tyle, że w zależności od objętości pieczeni stosujemy butelki po Staropolance (1,5 l), coli (2 l), a nawet flachy 5 litrowe, na sporą szynkę. Spadam, bo Zuźka gryzie mnie po łydkach. Naprawdę, czasem bierze mnie ochota na zrobienie klopsa z kota.

to teraz rozumiem, bo wyobraźiłam sobie małą, szklaną butelkę po coli i w żaden sposób patent mi nie pasował

i jak tu jej denko odciac, co by sie pozniej nie pokaleczyc

normalnie, nożyczkami kuchennymi, zrobiwszy wcześniej dziurkę ostrym nożem. A i tak trzeba uważać.