Przyszła kryska na matyska, czyli i na mnie przyszła pora na zrobenie hiciora podrzędnych blogów kulinarnych

pierś kurczaka
sok z cytryny, kumin, cząber, mielone ziele angielskie

mąka razowa, szczypiorek, mleko, jajko

jogurt naturalny, czosnek, ogórek

pomidor
rzodkiewka

ostry sos paprykowy, ja użyłam przywiezionego z wojaży z "robaczkami" na zakrętce, ale "pasta węgierska" z rolnika nada się wyśmienicie

Mięso pokroić w niewielkie kawałki, dodać przyprawy i odstawić na pół godziny.
Zrobić sos czosnkowy. Wymieszać jogurt ze startym ogórkiem i czosnkiem. Ja osobiście nie stosuję do tego majonezu, ale wiem, że u większości populacji wzbudzi on entuzjazm.
Rzodkiewkę pokroić w zapałki, pomidora w półplasterki i artystycznie ułożyć na talerzu.
Zrobić makaron. Wymieszać mąkę z jajkiem, mlekiem i szczypiorkiem. Konsystencja ma być kapkę gęstsza niż na naleśniki. Wlać ciasto na bardzo gorącą patelnię i usmażyć z obu stron. Ma wyjść konkretnie gruby naleśnior. Zsunąć go z patelni i pokroić w paseczki. Ułożyć artystycznie obok warzyw.
Kurczaka usmażyć bardzo krótko na ostrym ogniu. Niemniej artystycznie ułożyć przy makaronie. Obok chlapnąć sos czosnkowy i paprykowy.
Gdzie tu sałatka? Ano, żeby danie smakowało tak, jak smakować powinno, tuż przed spożyciem należy wszystko razem nieznacznie wymemłać. Tuż przed spożyciem, bo składniki muszą być chrupiące, a nie rozmiękłe w sosiku, a nieznacznie, bo delikatny smak sosu czosnkowego i wściakła pikantność papryki powinny następowac naprzemiennie, a nie zmieszać się w lekko pikantną całość.
Skol!

--