Jako, że polska tradycja nakazuje spokój niedzielnego poranka zakłócać tłuczkiem do mięsa postanowiłam pielęgnować obyczaje przodków. Tłuczki w dłoń i enjoy!

cztery kotlety bez kości wykrojone, na jakieś 3 centymetry grube
niewielka cebula
jedna papryczka umiarkowanie pikantna
mąka
masło
pęczek szałwii
sól, pieprz, ziele angielskie, bobkowy listek

Kotlety stłuc porządnie, tak na jakiś centymetr grubości. Ja osobiście po stłuczeniu ciachnęłam na ćwiartki, ale jak wola, chciałam, by pasowały mi do rondla. Obtoczyć w mące. Cebulę pokroić w zgrabną kosteczkę.
Najpierw w porządnym rondlu rozgrzać masło, zezłocić cebulę, dodać paprykę i posiekaną zgrubnie szałwię. Wyłączyć na razie ogień, niech ingrediencje nabiorą w cieple aromatu. Następnie na patelni zrumienić plastry schabu. Rumiane przełożyć do gara, patelnię zalać wodą i starannie wymieszać z tym, co na niej zostanie. Przelać do gara. Dodać pozostałe przyprawy i dusić na wolnym ogniu około pół godziny.
My zjedliśmy z makaronem, ale to tylko dlatego, że za skarby świata nie chciało mi się robić szpecli.

--