Twoje to przynajmniej są w googlach
Moja ciocia coś takiego robiła jak tak patrzę na przepisy w necie. Ale też jajko dawała.
W każdym razie dawała przeciśnięty przez praskę twaróg (to było na wsi, więc powinienem napisać TWARÓG bo swojski), mąkę, jajko, sodę, cukier i tyle. Pamiętam, że ciasto było takie ledwie zwarte i trzeba było sporo mąki podsypać, żeby rozwałkować. Ze dwa razy zrobiłem i jakoś wyszły, ale nie wiem czy o to Ci chodzi, bo w nich wyraźnie czuć twaróg. Proporcji nie podam, ale jak robiłem to zawsze na oko (twarogu kostkę, do tego jajko i cukier i jak puściło serwatkę to sodę i potem mąkę na czuja, żeby dało się w miarę wałkować).
Placuszki wymiatają i smakują tak jak w dzieciństwie, ale to pewnie nie to samo.
A z własnoręcznie zrobionym dżemem truskawkowym to już w ogóle poezja