Tak mnie jakoś naszło na mielone z ziemniaczkami i marchewką z groszkiem. O ile tuszę, ze na te dwa ostatnie przepisu nie muszę podawać, to sposobem na cudne kotletusie się pochwalę.
mięso mielone, udziec z indyka z boczkiem durowym w proporcjach 2:1
żółta cebula
jajko
czerstwa bułka
bułka tarta
smalec
szczypta majeranku, pieprzu do woli, soli też do woli, czosnek, łyżeczka musztardy dijon.
Mięso wymieszać. Bułkę namoczyć, ale nie odciskać. Dodać do mięsa i starannie wymiętosić łapami. Dodać jajko, powtórzyć proces. Starannie wyrobić łapą i sprawdzić, czy dają się formować kotlety. Muszą dać się wyrobić, ale ledwo ledwo, masa powinna być rzadka. Dodać wszelkie przyprawy i jeszcze raz starannie wyrobić. Nic jej (masie) się nie stanie jak postoi z pół godziny.
To są właśnie dwa sekrety dobrych mielonych, rzadka, wilgotna masa mięsna i dobre wyrobienie jej ręcami.
Gotowe kotleciki, jak najbardziej płaskie, porządnie obtoczyć w bułce tartej, żeby wilgoć nie wyciekła. Nie powinno się ich przechowywać, tylko usmażyć wszystkie naraz, takie są najlepsze, i najsoczystsze.
A teraz sekret trzeci. Na patelni rozgrzać smalec, dużo smalcu. Tak, żeby kotlety niemal w nim pływały. Patelnia ma być bardzo gorąca. Kotlety należy smażyć szybko, żeby nie nasiąkły tłuszczem.
I włala, mamy pyszniusie kotletusie, chrupiące, aż tryskające sokiem spod widelca.
mięso mielone, udziec z indyka z boczkiem durowym w proporcjach 2:1
żółta cebula
jajko
czerstwa bułka
bułka tarta
smalec
szczypta majeranku, pieprzu do woli, soli też do woli, czosnek, łyżeczka musztardy dijon.
Mięso wymieszać. Bułkę namoczyć, ale nie odciskać. Dodać do mięsa i starannie wymiętosić łapami. Dodać jajko, powtórzyć proces. Starannie wyrobić łapą i sprawdzić, czy dają się formować kotlety. Muszą dać się wyrobić, ale ledwo ledwo, masa powinna być rzadka. Dodać wszelkie przyprawy i jeszcze raz starannie wyrobić. Nic jej (masie) się nie stanie jak postoi z pół godziny.
To są właśnie dwa sekrety dobrych mielonych, rzadka, wilgotna masa mięsna i dobre wyrobienie jej ręcami.
Gotowe kotleciki, jak najbardziej płaskie, porządnie obtoczyć w bułce tartej, żeby wilgoć nie wyciekła. Nie powinno się ich przechowywać, tylko usmażyć wszystkie naraz, takie są najlepsze, i najsoczystsze.
A teraz sekret trzeci. Na patelni rozgrzać smalec, dużo smalcu. Tak, żeby kotlety niemal w nim pływały. Patelnia ma być bardzo gorąca. Kotlety należy smażyć szybko, żeby nie nasiąkły tłuszczem.
I włala, mamy pyszniusie kotletusie, chrupiące, aż tryskające sokiem spod widelca.
--