Naniby zupę czosnkową robi tak:
1. Wlewam do garnka półtora litra wody, wrzucam tam dwie - trzy główki obranego czosnku, kostkę rosołową, ziele angielskie, jakiś listek laurowy i pieprz (w ziarnach).
2. Gotuję to radośnie jakieś pół godzinki, później cedzę do drugiego garnka, a czosnek przecieram przez sitko.
3. W międzyczasie mieszam 250 ml jogurtu naturalnego (najlepiej gęstego) z dwoma nie bardzo czubatymi łyżkami mąki i odrobiną gorącego wywaru z czosnku.
4. Wlewam to co przed chwilką namieszałam do zupki i mieszam, mieszam, mieszam, żeby nie zrobiły się w zupce gluty
5. Sypię do tego trochę tymianku i co-tam-ewentualnie-w-ręce-mi-wpadnie.
W zasadzie zupka już jest gotowa (bardzo dobra z grubym makaronem i pokrojonym w drobną kostkę serkiem typu camemmbert), ale dla wytrwałych jest jeszcze punkt szósty i siódmy
6. Trę ser żółty na drobnej tarce.
7. Wlewam zupkę do małych naczyń żaroodpornych, posypuję startym srem żółtym, ziółkami i zapiekam w piekarniku (jakieś 150 stopni, aż serek się zarumieni).
I teraz już słyszę tylko zbiorowe całej rodziny
1. Wlewam do garnka półtora litra wody, wrzucam tam dwie - trzy główki obranego czosnku, kostkę rosołową, ziele angielskie, jakiś listek laurowy i pieprz (w ziarnach).
2. Gotuję to radośnie jakieś pół godzinki, później cedzę do drugiego garnka, a czosnek przecieram przez sitko.
3. W międzyczasie mieszam 250 ml jogurtu naturalnego (najlepiej gęstego) z dwoma nie bardzo czubatymi łyżkami mąki i odrobiną gorącego wywaru z czosnku.
4. Wlewam to co przed chwilką namieszałam do zupki i mieszam, mieszam, mieszam, żeby nie zrobiły się w zupce gluty
5. Sypię do tego trochę tymianku i co-tam-ewentualnie-w-ręce-mi-wpadnie.
W zasadzie zupka już jest gotowa (bardzo dobra z grubym makaronem i pokrojonym w drobną kostkę serkiem typu camemmbert), ale dla wytrwałych jest jeszcze punkt szósty i siódmy
6. Trę ser żółty na drobnej tarce.
7. Wlewam zupkę do małych naczyń żaroodpornych, posypuję startym srem żółtym, ziółkami i zapiekam w piekarniku (jakieś 150 stopni, aż serek się zarumieni).
I teraz już słyszę tylko zbiorowe całej rodziny
--
Ehh, nieważne... Napijmy się!