Jeśli szukasz tu czegoś z czego można się pośmiać zrywając boki - zawiedziesz się. Natomiast jeśli trafiłeś tu szukając ludzi, którzy niemalże trafili do księgi Darwina - zapraszam. Dzisiejszym bohaterom w komplecie udało się przeżyć, choć były i złamania i zranienia...
Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...
UŚMIECHMając lat już naście (czyli niby że człowiek powinien być nieco mądrzejszy) byliśmy na jakimś tam ognisku klasowym w gospodarstwie agroturystycznym. Przyjemna atmosferka, ławeczki dookoła ogniska, a do tego jeszcze stała tam taka fajna machina do zjeżdżania na krążku po linie (tak jak Bond zjeżdża na własnym pasku). Solidny kawał drutu rozciągnięty od specjalnego podestu do ziemi jakieś 10 m dalej. (wstęp konieczny dla dalszej fabuły). Ale do rzeczy: Zaczęło się już ciemno robić i w zasadzie jedynym źródłem światła było ognisko. Wracając z Komnaty Westchnień wpadłem na genialny pomysł popisania się przed koleżankami swoją zręcznością. Wziąłem rozbieg żeby przeskoczyć przez ławeczkę i efektownie dołączyć do reszty grupy... Jakież było moje zdziwienie kiedy nagle zauważyłem, że leżę na ziemi.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą