< > wszystkie blogi

Dyplom Zart'a

ARCHdyplom

BONUS do dnia dzisiejszego - Pracownia

12 kwietnia 2012
Pomyślałem sobie, że jak już wszystko wklejać na bloga co dotyczy mojego dyplomu, to nie wypadałoby nie pokazać kuchni projektu, znaczy pracowni (bardziej określiłbym ją jako celę mnicha :)
Ale do rzeczy; aktualnie większość czasu spędzam w Gdańsku i tu robię mój projekt; i mimo że spokojnie mógłbym wrócić do domu, do Warszawy (a dokładniej do Piaseczna) i tam wykonywać te same prace co tu, bo na konsultacje chodzę raz na 3 tygodnie co w zupełności wystarczy, to jednak wolę siedzieć w Gdańsku. Jakoś klimat domowy nie sprzyja pracy. Dom kojarzy mi się teraz jedynie z wypoczynkiem i ciężko jest się zabrać do roboty; a nawet jak już coś robię to jakość jest, mówiąc krótko, mizerna; więc wolę przyjechać do Gdańska, do wynajętego pokoiku i tam samotnie oddawać się mojemu dyplomowi. W Domu - w Piasecznie mam, a przynajmniej mógłbym mieć jakbym tam siedział, taką pracownie z prawdziwego zdarzenia. W ostatnie wakacje trochę sobie ją urządziłem. Z ojcem własnoręcznie zrobiliśmy stół, odmalowaliśmy starą szafkę na czarno i kupiłem czarne (zajebiście tanie) krzesło w Ikei. Planuję jeszcze dokupić parę szafek na książki i przykręcić do ściany kilka półek. Na ścianie wisi mapa Warszawy o której pisałem w pierwszym poście tego Bloga; i jako, że nie korzystam na co dzień z mojej domowej pracowni to stała się ona trochę takim składowiskiem niepotrzebnych rzeczy w domu, jak choćby krzeseł, czy miśka mojej młodszej siostry :), z którego już wyrosła, a który towarzyszy mi zawsze podczas pracy gdy jestem w Piasecznie. Zdjęcie zrobione zostało podczas ostatnich Świąt Wielkanocnych. Moja gdańska "cela mnicha" jest o wiele mniejsza i mniej wypasiona niż domowa pracowania, ale to w niej trzymam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy jak choćby komputer PC, książki, czasopisma arch, wszelkie materiały modelarskie czy oprzyrządowania do rysowania. Niestety tych rzeczy nie jestem w stanie zapakować do walizki i pojechać z nimi do domu, więc też dlatego wolę siedzieć w Gdańsku. W domu jestem skazany jedynie na laptopa i odręczne rysowanie. Obraz po prawej nie mój. Namalował go w latach 60. nieżyjący już małżonek gospodyni od której wynajmuję pokój. Zdjęcie wykonane podczas modelowania bryły budynku Nanotechnologii B.
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi