< > wszystkie blogi

Pokemon - druga generacja

22 lipca 2010
Mam historię, którą chciałbym opowiedzieć tu, na /x/. To długa historia, więc do frajerów piszących TL;DR (too long; didnt read przyp. tłumacza) to nie historia dla was, więc spierdalać. Widzicie, jestem prostym studentem mieszkającym w pokoju samotnie. Byłem bardzo podjarany wypuszczeniem gry HeartGold/SoulSilver w USA. Celowo odciąłem się od wszelakiego kontaktu z mediami a także z internetem co oznacza zero 4chana, zero /v/ (dział na 4chanie dot. gier wideo przyp. tłumacza), zero Bulbapedii (Wikipedia nt. Pokemonów przyp. tłumacza) itp.
Jak zawsze byłem bardzo zajęty szkołą tak teraz stałem się kiepskim uczniem. Nie byłem w stanie kupić SoulSilvera w dacie premiery. Gdy moja szkoła skończyła się, zamówiłem SoulSilver na Amazonie (sorry, nie jestem pieprzonym piratem). Dowiedziałem się, że dostarczenie gry zajmie tydzień. Postanowiłem w tym czasie zająć się czymś, więc znowu zacząłem grać w wersję Crystal na moim GameBoy Color. Jednak, z czego zdałem sobie sprawę dawno temu, moja mama wyrzuciła jąponieważ powiedziałem jej, że mój save umarł i nie jestem z tego zadowolony. Wyrzuciła także moją wersję Silver, więc jedyne z czym zostałem to właśnie GameBoy Color. Pojechałem więc do sklepu komputerowego z używanymi grami i zakupiłem wersję Silver jedyna gra o pokemonach jaką mieli na GBC. 10 dolarów nawet niezła cena jak na ten sklep. Wróciłem do domu i zacząłem nostalgiczną podróż. Jednak zaczęły dziać się rzeczy dziwne, a także takie, dla jakich czytacie te historie. Załadowało się logo Gamefreak, ale zamroziło się. Myślałem, że to error cartridgea czy coś, więc zresetowałem konsolę. Ponownie zdarzyło się to samo. Wciskałem w kółko A i Start, wciskałem wszystkie przyciski i coś się w końcu stało. Logo zniknęło i ekran był czarny przez kilka sekund. Włączyło się menu. Grałem już, na poprzedniej zapisanej grze. Jednak wybrałem Continue, chciałem zobaczyć, jak szło gościowi, który grał przede mną. Najpierw obczaiłem jego informacje trenerskie. Nazywał się . Nie był zbyt oryginalny. Potem zobaczyłem jego profil: grał przez 999:99 godzin, miał wszystkie 16 odznak, 999999 Pokedollarów i wszystkie 251 Pokemonów w PokeDexie. Miał nawet Mew i Celebiego (rzadkie Pokemony w grze jeśli się mylę, proszę mnie poprawić przyp. tłumacza), więc myślę, że używał Game Genie (system, który umożliwia oszukiwanie w grach na konsolach Segi i Nintendo przyp. tłumacza), albo był naprawdę hardkorowym graczem. Zobaczyłem jego pokemony, żeby dowiedzieć się jaką ma hardą grupę. Ku mojemu zaskoczeniu, okazało się, że ma 5 Unownów (Pokemony które odpowiadają literom z angielskiego alfabetu przyp. tłumacza) i jednego, nazwanego HURRY (szybko przyp. tłumacza). Myślałem, że to jakiś głupi żart osoby która grała przede mną, jednak miałem ochotę zobaczyć profile tych pokemonów, co zresztą uczyniłem. Tak jak oczekiwałem, były to różne litery wśród Unown, wszystkie na piątym poziomie. Niedobrze się czułem w końcu to był teraz mój alfabet Unown. Jednak jeszcze gorzej poczułem się, gdy okazało się, że Unown są ułożone w wyraz LEAVE (uciekaj przyp. tłumacza). Szóstym pokemonem, nazwanym HURRY, był Cyndaquil. Wyglądał normalnie, jednak był na piątym poziomie z 1 punktem HP i tylko dwoma atakami: Leer i Flash. Nie wiem czemu akurat tak był nazwany, ale na chwilę obecną lekceważyłem to. Najstraszniejszą rzeczą było to, że mimo głosu podkręconego do maksimum, żaden z pokemonów nic nie mówił ani nie płakał (co czasami się zdarza). Tylko cisza. Gdy dowiedziałem się wystarczająco dużo o teamie, zamknąłem to. Zacząłem grać. Byłem ulokowany w miejscu, które wyglądało mi na Bellsprout Tower. Jednak, z jakiegoś powodu nie kręciły się tu żadne NPC (postacie kierowane przez komputer, które może spotkać gracz przyp. tłumacza). Jeszcze dziwniejszą rzeczą był ten filar na środku, nie ruszał się, był pochylony. Nie było muzyki, nie było też żadnej drabinki, wyjścia czy schodów. Albo po prostu tak myślałem. Kręciłem się kilka minut jednak nic nie mogłem znaleźć. Jednak To na pewno nie był pokój który widziałem przedtem w Bellsprout Tower. Zaglądałem do przedmiotów, szukałem Escape Rope, jednak plecak był kompletnie pusty. Nie było też żadnego dzikiego Pokemona. W końcu, poradziłem sobie i znalazłem drabinkę, która była za tym całym filarem. Ekran zrobił się czarny, a muzyka w końcu zaczęła grać. Doznałem jakiegoś niespodziewanego uczucia chłodu, gdy rozpoznałem melodię, którą można usłyszeć, gdy słuchasz radia w Alph Ruins pełnego Unownów. Próbowałem jakoś zorientować się gdzie jestem, lecz to nic nie dało. Postanowiłem użyć Flash. Jednak przed tym włączyłem mojego PokeGear, żeby zmienić tą nieprzyjemną muzykę na coś przyjemniejszego, jednak nie było ani radia, ani telefonu, ani też czasu. Była po prostu mapa, na której był Gold ( wcześniej, od teraz będę nazywał go Gold) chodzący po środku niczego. Przypomniało mi się, że Cyndaquil ma Flash, więc wyłączyłem PokeGear i użyłem Cyndaquila. Nie wyskoczył jednak żaden napis w stylu HURRY użył Flash. Pokój troszeczkę się rozjaśnił, czego potem żałowałem. Był w mrożącym krew w żyłach kolorze krwistoczerwonym z jakąś szarą drogą wiodącą na południe. Drabinki którą użyłem, by dostać się tu, nigdzie nie było. Nie miałem wyboru wybrałem się na południe. Po każdej serii 20 kroków które wykonałem, obraz robił się ciemniejszy, dopóki nie dotarłem do końca. Był tam znak, który oświadczał: ODWRÓĆ SIĘ TERAZ. Od razu wyskoczyła mi odpowiedź: TAK/NIE. Musiałem jakąś wybrać ale nigdzie nie było pytania. Zdecydowałem się na tak, mimo, że pytania nie znałem. Ekran zrobił się czarny, usłyszałem dźwięk wspinania się po drabince. Muzyka radia Unown przestała grać i została zastąpiona przez nie-tak-straszną muzykę Poke Fletu. Byłem w innym pokoju, użyłem ponownie Flesha. Nagle wyskoczyło mi: HURRY nie żyje, co naprawdę mnie zdziwiło nie było przecież żadnych sygnałów, że jest otruty, czy coś, a na pewno nie brał udziału w żadnej walce. Szybko zobaczyłem listę moich Pokemonów, ale jego już tam nie było. Co dziwne, nie było żadnego z moich Pokemonów wszystkie były zastąpione przez 10 Unownów. Zrobiłem to samo co wtedy i przeliterowałem Unowny oświadczały jasno i wyraźnie: HEDIED (on umarł przyp. tłumacza). Potem, po tej dziwnej zmianie pokój zdawał się świecić w miejscu jeszcze mniejszego pokoju wielkości czterech kwadracików. Ścianami były szare cegły, a jeśli było coś w środku ulotniło się. Poza pokojem był zbiór grobów podobnych do tych z Pokemon Red/Blue. Obszedłem cały pokój, wcisnąłem A jednak nic się nie stało. Doszedłem do wniosku, że ta gra jest zhackowana a jakiś chory pokurw sprzedał ją do Gamestopa (sklep z używanymi grami przyp. tłumacza). Jednak moja ciekawość była większa, niż rozsądek. Zobaczyłem profil jeszcze raz postaci Golda brakowało ramion. Wydawał się też jakiś mniej zadowolony, bardziej smutny, nie wiem, nie potrafię tego opisać. Z jakiegoś powodu miał też 24 odznaki, co było niemożliwe. Po kilku minutach nicnierobienia Gold nagle obrócił się i pojawiła się animacja Escape Rope. Leciał chwilę, następnie obracał się, powoli spadając, jakby się topił. Po tym ekranie muzyka przestała grać. Po lądowaniu, cały świat wokół Golda był pokolorowany inaczej. Wszystko co było czerwone teraz było białe. Nawet jego skóra. To wszystko wyglądało, jakby postacie z czarno-białego GameBoya przenieść do GameBoyColor. Gdy zobaczyłem jego profil po raz kolejny się zdziwiłem Gold nie miał rąk, a z jego oczu zdawała się cieknąć krew. Miał także 32 odznaki, co zaczynało powoli mi przeszkadzać. Zobaczyłem Pokemony 5 Unownów oraz Celebi na poziomie 100. Unowny były teraz na poziomie 15tym, a ich kształty mówiły DYING (umieranie przyp. tłumacza). Zobaczyłem profil Celebiego. Był to shiny Celebi (shiny to bardzo rzadkie pokemony, najczęściej w innym kolorze, podobnie jak poprzednio, proszę o poprawienie jeśli się mylę przyp. tłumacza) i był tylko w połowie. Jedna noga, ręka, oko. Miał tylko jeden atak: Perish Song. Byłem w tym samym miejscu co wtedy Bellsprout Tower był nawet ten dziwny filar. Wszystko było takie samo, tyle, że czerwone. Poszedłem na północ czułem, że trwa to wieczność. W końcu spotkałem jakieś NPC, było to kilka kobiet i mężczyzn. Byli rozstawieni po stronach i gapili się na tą kolumnę na środku. Byli bardzo biali i nic nie działo się, gdy podejmowałem jakąkolwiek próbę rozmowy. Szedłem na północ póki ten filar nie znikł i spotkałem Reda. Podszedłem do niego i bez wciskania A od razu zostałem przeniesiony do walki. Muzyka znowu zaczęła grać brzmiała jak ta z radia Unown, tylko odwrócon
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi